Santiago Solari kołem ratunkowym Realu Madryt


Czy Solari sprawi, że słońce znów zaświeci na Santiago Bernabeu?

3 listopada 2018 Santiago Solari kołem ratunkowym Realu Madryt

Krótka przygoda Julena Lopeteguiego z Realem Madryt zakończona wielkim fiaskiem. Efekt? „Królewscy” pogrążeni w kryzysie zajmują niespodziewanie miejsce w środku tabeli. Florentino Perez szuka rozwiązań, by jak najszybciej wyprowadzić swój klub na piedestał. Lekiem na całe zło tymczasowo ma być Santiago Solari. Czy Argentyńczyk okaże się trenerskim talentem na miarę Zinedine Zidane’a?


Udostępnij na Udostępnij na

Takiego obrotu sprawy z pewnością nikt się nie spodziewał. W szeregach Realu na przestrzeni ostatnich miesięcy zaczął wkradać się niepokój. Decyzja Zinedine Zidane’a o zrezygnowaniu z posady szkoleniowca tuż po finale Ligi Mistrzów zaskoczyła wielu sympatyków „Los Blancos”. Gwoździem do trumny okazał się następnie transfer Cristiano Ronaldo do Juventusu Turyn. Perez wiedział, że zaczyna tracić kontrolę nad swoim klubem. Posunął się do niecnego planu, by jak najszybciej zakontraktować Julena Lopeteguiego — ówczesnego trenera reprezentacji Hiszpanii — i przywrócić ład w szatni Realu.

Bask tuż przed rozpoczęciem mundialu w Rosji, za potajemne negocjacje z madryckim gigantem, został wyrzucony z dotychczasowej pracy. Z wielkim ryzykiem i wiarą, że najlepsze dopiero przed nim przyjął ofertę sternika Realu. Lecz z perspektywy czasu okazuje się, że popełnił jeden z życiowych błędów. Nie tak miał wyglądać początek nowej ery „Galacticos”. Teraz przyszedł czas na koło ratunkowe, którym jest Santiago Solari.

Droga do Madrytu

Santiago Hernan Solari urodził się w 1976 roku w argentyńskim Rosario. Pierwsze kroki stawiał w juniorskich drużynach Richard Stockton College, Newell’s Old Boys oraz Renato Cesarini. Stamtąd przeszedł do River Plate, rozpoczynając przy tym swoją profesjonalną karierę. 67 meczów oraz 13 bramek wystarczyło, by po dwóch latach gry w jednej z najlepszych argentyńskich drużyn został zauważony przez skautów Atletico Madryt. Do Hiszpanii w 1998 roku jechał z wielkimi nadziejami na sukces. Jednak osiągnął go nie z Atletico, lecz z drugim stołecznym zespołem, Realem. Dwa lata spędzone przy ówczesnym Estadio Vicente Calderon zakończyły się, mimo fantastycznej postawy Argentyńczyka, spadkiem „Rojiblancos” z ligi.

Talent młodego lewoskrzydłowego pomocnika zachwycił Vicente Del Bosque, który wtenczas sprawował rządy na ławce trenerskiej „Królewskich”. W 2000 roku, za sprawą przejęcia klubu przez Florentino Pereza, nastąpiła nowa era „Galacticos”. Solari został uwzględniony w planach budowania jednego z historycznych „dream teamów” Realu. U boku takich piłkarzy jak: Raul, Ronaldo, Zinedine Zidane, Luis Figo, Roberto Carlos, Fernando Hierro, Fernando Morientes, Iker Casillas, Michel Salgado czy David Beckham na przestrzeni pięciu lat dwukrotnie zdobył mistrzostwo Hiszpanii (2000/2001, 2002/2003), Superpuchar Hiszpanii (2001, 2003) oraz Superpuchar Europy (2002) i Puchar Interkontynentalny (2002). Jednak nic tak nie dawało radości, jak zwycięstwo w Lidze Mistrzów w sezonie 2001/2002.

Aktor drugiego planu

Finał Ligi Mistrzów w 2002 roku pamięta pewnie każdy starszy kibic Realu Madryt. Na stadionie Hampden Park w Glasgow idący jak burza przez poszczególne fazy Bayer Leverkusen stanął w szranki z klubem Pereza. Warto dodać, iż dwa lata wcześniej „Królewscy” również znaleźli się w finale najbardziej prestiżowej imprezy piłkarskiej w Europie pokonując Valencię w rzutach karnych. Tym razem obyło się bez decydujących jedenastek, ale z kolejnym triumfem w Champions League. Dziewiątym w historii.

Real po ciężkim boju pokonuje niemiecki zespół 2:1, lecz na szczególną uwagę zasługuje zwycięska bramka „Zizou”. Francuz popisał się niesamowitym wolejem, który tamtego dnia na stałe zapisał się w kategorii najpiękniejszych bramek w finałach Ligi Mistrzów. Mało kto jednak pamięta, że ten wyczyn nie byłby możliwy bez Santiago Solariego. To właśnie Argentyńczyk zainicjował swoim błyskotliwym podaniem jakże kluczową w tym spotkaniu akcję. Adresowaną piłkę w okolice pola karnego otrzymał Roberto Carlos, który z kolei asystował Zidane’owi. Wielki wieczór okazał się być dla młodego Santiago spełnieniem piłkarskich marzeń.

Po grubych latach przyszły lata posuchy

Choć w Realu Madryt Solari nie był pierwszoplanowym graczem, to wspomina ten czas jako najlepsze lata w swojej karierze. 208 występów, 22 gole i 14 asyst sprawiły, że z takimi statystykami w 2005 roku przenosi się do Interu Mediolan. W Serie A co roku zapełniał kolejnymi trofeami swoją gablotę. Trzykrotne mistrzostwo Włoch (2005/2006, 2006/2007, 2007/2008) dwukrotny Superpuchar Włoch (2005 i 2006) oraz Puchar Włoch (2005/2006) nie napawały pomocnika już takim entuzjazmem jak w barwach „Los Blancos”.

W Interze nie otrzymał szansy na całkowite rozwinięcie skrzydeł i zademonstrowanie w pełni swoich umiejętności, efektem czego przez trzy sezony w 71 meczach strzelił tylko siedem goli. Brak gry w pierwszym zespole zmusił Argentyńczyka do zmiany klubu. Wybór padł na powrót do Ameryki. W 2008 roku reprezentował argentyńskie San Lorezno, w następnym sezonie meksykańskie Atlante, a rok później urugwajski Penarol. Tam też piłkarz postanowił zakończyć swoją karierę. Ponadto zaliczył także 11 występów w narodowych barwach.

Trenerskie wyzwanie

Jak wielu piłkarzy będących u schyłku kariery, również Santiago Solari nie zamierzał zrywać w żaden sposób z futbolem. Miłość do piłki postanowił kontynuować jako trener. W 2013 roku powrócił do Madrytu, aby tam pod okiem fachowców szlifować swój nowy fach. Zaczynał od sprawowania pieczy nad grupami młodzieżowymi, by w końcu w 2016 roku przejąć po Zinedine Zidane’ie „realowską” Castillę. Podążając za śladami Francuza, przed 42-letnim szkoleniowcem kolejny krok w jego trenerskiej przygodzie – pierwsza drużyna „Królewskich” .

Można by powiedzieć, że historia zatacza wielkie koło. Lata temu Perez stworzył coś, co nie śniło się jeszcze nikomu. Dał początek pięknej epoce „Los Blancos”. Podczas drugiej kadencji robił wszystko, by gablota Realu znów była usłana różami. Wybór Zinedine Zidane’a na trenera w 2016 roku był jego świetnym ruchem. Teraz na ratunek w chwilach kryzysu przybywa Solari.

Przed nim zadanie niebotycznie trudne, bowiem Real spisuje się poniżej oczekiwań, zbliżając się powoli do środka tabeli. Poszukiwania następcy Julena Lopeteguiego idą pełną parą. Lecz piłkarz, który przez lata był w cieniu Zidane’a  na każdym zawodowym polu, staje przed wielką szansą powtórzenia wyników francuskiego geniusza. Tymczasowy wakat na ławce trenerskiej będzie z pewnością zależał od niego samego. Za nim udany debiut w Pucharze Króla i gładkie zwycięstwo z Melilą. Przed nim występy w Primera Division i Champions League. Jeżeli człowiek ze „słonecznym” nazwiskiem sprawi, że na Santiago Bernabeu znów zaświeci słońce i przywróci utracony blask „Królewskim”, kto wie, może to właśnie Argentyńczyk będzie kolejnym ojcem sukcesu, na który będzie już pracował we własnym imieniu.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze