Ruch Chorzów spisuje się w tym sezonie poniżej oczekiwań. Przyczyn słabej gry starał się poszukać Maciej Sadlok.
Ruch po trzynastu kolejkach zajmuje dopiero trzynaste miejsce. Wydawało się, że po przyjściu Jacka Zielińskiego chorzowianie grają lepiej i zaczną piąć się w górę tabeli. Tak się jednak nie stało.
– Wicemistrzostwo Polski zobowiązuje, to fakt – przyznaje Sadlok. – Musimy zatem wziąć się do roboty, ustabilizować formę i jeszcze w dwóch ostatnich jesiennych występach pokazać, na co nas stać. Wierzę, że zimą dobrze przygotujemy się do rundy rewanżowej i wiosną ruszymy ostro w górę tabeli.
Pozycja w lidze oraz styl gry zespołu nie podobają się kibicom, którzy w coraz mniejszej liczbie pojawiają się na stadionie. Wszyscy zgodnie krytykują podopiecznych Jacka Zielińskiego. Czy z tą krytyką zawodnicy Ruchu są w stanie sobie poradzić?
– Czy sobie poradzimy – na to pytanie odpowie nasz kolejny mecz. Na pewno nie jest to dla nas komfortowa sytuacja. Staramy się trochę odłączyć, odciąć od tego zgiełku wokół naszych ostatnich nieudanych występów. Zapewniam, że przeanalizowaliśmy już popełniane błędy, zrobimy wszystko, by się za nie zrehabilitować w Warszawie.
Chorzowianie często popełniają błędy wynikające z braku koncentracji. Co o tym sądzi Maciej Sadlok?
– No, to jest problem, bo przecież koncentracja przez pełne 90 minut, a nawet dłużej, jest obowiązkiem profesjonalnego piłkarza. Cóż, trzeba się wystrzegać w kolejnych pojedynkach tych dziwnych stanów dekoncentracji. Przy okazji – nie chcąc się usprawiedliwiać, to jednak wydaje mi się, że gdyby w meczu z Wisłą Kraków sędzia uznał nam prawidłowo zdobytą bramkę, to może spotkanie potoczyłoby się inaczej i odpowiadalibyśmy na inne pytania.
Ruch swój kolejny mecz rozegra w niedzielę o godz. 17:00 z Legią Warszawa.
