Ekstraklasa młodzieżą stoi. Przepis o obowiązku przebywania przynajmniej jednego juniora na boisku w każdym zespole sprawia, że co sezon zaczyna wypływać coraz więcej nazwisk młodych, perspektywicznych Polaków. Nie inaczej dzieje się w aktualnych rozgrywkach. Jesienią kilku piłkarzy, jak choćby: Majchrowicz, Nawrocki, Gerbowski, Lederman, Kubica czy Sitek, przedstawiło się lub poważniej zaznaczyło swoją obecność na tym poziomie. A wszystko wskazuje na to, że teraz będzie to jeszcze bardziej imponująca liczba. Ekspresowo pokazują nam się następne talenty. Przedstawmy bliżej świeże, gorące ligowe odkrycia i objawienia.
Niekiedy zawodnicy o statusie młodzieżowca potrzebują jedynie czasu na zapoznanie się i okrzepnięcie z seniorskim futbolem. Czasami droga ich rozwoju musi przebiec w sposób bardziej skomplikowany i zawiły, a niekiedy wchodzą z marszu, zachwycając nas swoją grą. W każdej z tych kategorii znajdują się bohaterzy pierwszych kolejek bieżącego roku ekstraklasy, którzy otrzymali swoje szanse i świetnie odpalili z formą.
Klasyfikacja Pro Junior System po 24. kolejce @_Ekstraklasa_ na podst. @EkstraStats pic.twitter.com/8LAdGhbIQv
— Bartosz Urban (@naszpicy) March 7, 2022
Weszli z drzwiami
Miłosz Matysik
Z pewnością nieprzesadnym stwierdzeniem będzie teza, że za wielką nadzieję białostockiej piłki uważany jest Miłosz Matysik. Rodowity Podlasianin błyskawicznie przeszedł w Jagiellonii drogę od ekip młodzieżowych, poprzez zespół rezerw, do pierwszej drużyny, w której tej wiosny zaczyna błyszczeć. Zawodnik z rocznika 2004 mający jesienią dwa występy w ekstraklasie pod opieką Ireneusza Mamrota od samego początku zaskarbił sobie pełne zaufanie od trenera Piotra Nowaka i dotychczas rozegrał u niego pięć na pięć spotkań (cztery w pełnym wymiarze czasowym), strzelając nawet ostatnio debiutancką bramkę.
Więcej o wychowanku „Jagi” powiedział nam jej sympatyk, dziennikarz Sport.pl, Jakub Seweryn: – Miłosz, co widać na boisku, to gracz dobrze wyprowadzający piłkę, „elegancki” środkowy obrońca, który może też występować w drugiej linii. Gra dojrzale jak na swój wiek i potrafi być groźny również pod bramką rywala. Jest to o tyle pozytywne, że w 2021 roku przeszedł zerwanie więzadła krzyżowego. A wrócił i niemal natychmiast zaczął dostawać szanse w pierwszym zespole i je wykorzystywać. Wszedł bardzo fajnie do drużyny i spisuje się bardzo dobrze. W dodatku ma obok doświadczonego Michała Pazdana, co na pewno też mu pomaga.
– Na razie się uczy, więc może jeszcze nie mieć większego wkładu w styl zespołu. Jednak ma perspektywę dalszego rozwoju, bo technikę posiada, gra mądrze, ale na pewno przyda mu się doświadczenie i ogranie ligowe. Również może rozwinąć swoje warunki fizyczne, szczególnie jeśli chodzi o siłę, bo ma 1,90 metra, lecz wciąż jest drobnej postury. Ale to jeszcze junior, na pewno sobie z tym poradzi, byleby dopisywało mu zdrowie.
Filip Koperski
Innym młodzieżowcem, który jeszcze przed 18. urodzinami dał się poznać obserwatorom ligi, jest Filip Koperski z Lechii. Gdańszczanin do tego roku tylko raz pojawił się na murawie w barwach pierwszego zespołu, na 14 minut z „Kolejorzem”. Wiosną „Koper” otrzymał szansę gry na prawej flance defensywy, na której wskutek odejścia Mateusza Żukowskiego i urazu Davida Steca trener Kaczmarek miał problemy. Filip zadebiutował od pierwszej minuty w wyjazdowym meczu z Cracovią, a już tydzień później, cztery dni przed osiągnięciem pełnoletniości, w samej końcówce spotkania przed własną publicznością zdobył zwycięską bramkę przeciwko ówczesnemu liderowi, właśnie Lechowi Poznań.
Na plus dla rozwoju młodego piłkarza klubu znad morza może przysłużyć fakt, że dorobił się w tej strefie kolejnego konkurenta, jakim jest powracający, wycofywany nieco Joseph Ceesay. Jakościowa rywalizacja to zawsze impuls do ciężkiej pracy. Pierwsze minuty w tak młodym wieku i tak dobrej drużynie pozwalają wierzyć, że adept Akademii Lechii zostanie kiedyś naprawdę świetnym piłkarzem na szeroką skalę. O szczegółową opinię na temat charakterystyki, roli w zespole i perspektyw na przyszłość 18-letniego Filipa Koperskiego zapytaliśmy wiernego kibica „Biało-zielonych” i naszego redakcyjnego kolegę, Tomasza Hattę:
– Filip jest przede wszystkim bardzo sprawny fizycznie, dobrze zbudowany i silny, co dobrze wykorzystuje w walce z rywalami. Do tego dosyć inteligentny na boisku. Pomaga mu status młodzieżowca, ale sam talent też swoje dodaje, zasługiwał na szansę gry. Wpływu na grę aż tak wielkiego na razie nie miał, musi ciągle się uczyć, bo niepewność w defensywie się przytrafiała. Jednak jego możliwości i potencjał pozwalają wierzyć, że rozwinie się na bardzo dobrego gracza. Kwestia tylko czy na prawej obronie, czy jednak innej pozycji, ponieważ w sparingach potrafił grać na skrzydle, a w przeszłości nawet na stoperze.
Skreślani przedwcześnie
Maciej Rosołek
Tego gracza rzecz jasna nie można klasyfikować jako nowej postaci na naszym podwórku, ale w ostatnim czasie obserwujemy jego nowe, dobre wydanie. Niewątpliwie jednym z większych grzechów Czesława Michniewicza w Legii Warszawa był Maciej Rosołek, konkretniej – słabe gospodarowanie jego potencjałem, a wręcz całkowity brak wzięcia za niego odpowiedzialności. Oczywiście, fakt o obniżce formy młodzieżowca też nie był bez znaczenia i uzasadniał ogólne postępowanie wobec niego, ale poziom niżej piłkarz „Wojskowych” udowadniał swoją przydatność i umiejętności. Regularność, którą potrafił prezentować, szczególnie podczas pierwszego okresu gry w Arce Gdynia, przekłada teraz na PKO Ekstraklasę.
Król polowania – Rosołek. Czy młody napastnik wykorzystał swoją szansę?
Ponownie stawia na niego Aleksandar Vuković. Po powrocie z rocznego wypożyczenia 20-latek prezentuje coraz wyższy poziom. Co istotne, sam posiada i wykorzystuje potrzebną mistrzom Polski w arcytrudnych momentach słynną „legijną tożsamość”. Napastnik wystawiany na skrzydle już w pierwszym spotkaniu z Zagłębiem strzelił gola otwierającego wynik. Co prawda przydarzyła mu się kontuzja wykluczająca z dwóch istotnych starć, ale od razu przy pełni dyspozycji wrócił do wyjściowej jedenastki i w kolejnym z meczów „za sześć punktów” naprzeciw Wiśle Kraków w jednej z pierwszych akcji perfekcyjnie asystował przy bramce Pekharta. Bohaterem ponownie został w wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Łęczna, gdzie po wejściu z ławki wykazał się strzeleckim instynktem zdobywając jedyną bramkę w tym pojedynku. Jego wkład w powrót na właściwe tory Legionistów jest nieoceniony.
Łukasz Łakomy
Zagłębie powoli odmienia się na lepsze. Kilka pozytywnych metamorfoz przeszli także jego piłkarze. Dyrygent w środku pola jest w zasadzie tylko jeden. To 21-letni autor swojego niedawnego pierwszego gola i pierwszych dwóch asyst na poziomie ekstraklasowym. Dotąd otrzymywał raczej mało szans. Jednakże kiedy jest w gazie, po prostu kradnie całe show. Łukasza Łakomego, od kilku tygodni wręcz najważniejsze ogniwo podczas wychodzenia z kryzysu lubinian, bliżej przedstawia nam Michał Szczygieł, autor felietonów dla portalu Zaglebiak.com oraz prowadzący spotkania #SpecjaliściZL na Twitter Spaces dla kibiców Zagłębia Lubin:
– Łakomy był dużą zagadką. Łukasz pozostawał w tamtym czasie liderem zespołu rezerw Legii, zresztą bardzo cenionym, a Zagłębie Lubin wykorzystało okres zamieszania związany z jego przyszłością i sprowadziło go do siebie jeszcze w trakcie trwania jego poprzedniej umowy. W Zagłębiu trafił od razu do pierwszego zespołu, choć nie od razu pojawił się na boiskach ekstraklasy. Widać było, że ma potencjał i może być naprawdę dobrym zawodnikiem, ale swoją pozycję (miewał występy w drużynie rezerw), ciężko pracując, budował krok po kroku i niedawno zaczął odgrywać w pierwszym zespole ważną rolę.
– To, co uważam za istotne w obliczu kontuzji, w zespole z dnia na dzień spadła na niego duża odpowiedzialność, ale wyraźnie sobie z tym radzi, co tylko dobrze o nim świadczy. Jego świetny występ z Wisłą Płock, w którym zagrał w środku pola razem z awaryjnie ściągniętym z wypożyczenia Hinokio, każe upatrywać w nim jednej z kluczowych postaci lubinian w przyszłości. W obliczu odejścia kilku ważnych graczy przyszłego lata może być jednym z tych, na których nowa drużyna budowana przez trenera Stokowca będzie opierana. A graczy z takimi umiejętnościami, w dodatku lewonożnych, wielu szkoleniowców chętnie widziałoby w swoich drużynach.
Ariel Mosór
Kolejny z perspektywicznych piłkarzy wypuszczonych z warszawskiej Legii nawet bez okazji debiutu w pierwszej drużynie. Pierwszy okres pobytu w Piaście Gliwice mógł się wydawać niełatwy i zastanawiano się, czy syn Piotra Mosóra nie był zwyczajnie „przehajpowany” i słusznie odpuszczony przez macierzysty klub. Jednak wszechstronny obrońca stosunkowo szybko z lekko niezdarnego ucznia stał się żołnierzem do zadań specjalnych trenera Waldemara Fornalika, grającym wszystko od deski do deski. Grającym zresztą z bardzo przyzwoitym skutkiem. Statystyki, czy to pojedynków na ziemi i w powietrzu, czy to przechwytów i oddaleń piłki, czy to dotyczące podań i techniki stały bardzo dobrze u 19-latka.
Ariel Mosór SZÓSTYM młodzieżowcem, który wiosną strzelił swoją debiutancką bramkę w PKO Ekstraklasie. 👏💪
1. Koperski, 2. Łęgowski, 3. Matysik, 4. Łakomy, 5. Struski— Kamil Bednarski (@km_bednarski) March 12, 2022
Ta runda to kontynuacja solidnych występów Mosóra u boku Jakuba Czerwińskiego i Tomasa Huka, a nawet czas dynamiczego rozkwitu talentu katowiczanina. Ariel wygląda coraz solidniej w tyłach, coraz śmielej w rozegraniu i ma coraz to większy wpływ na organizację oraz atak pozycyjny graczy Piasta. Jego osoba mocno nabrała na znaczeniu w planach taktycznych gliwiczan. Ale co warte uwagi, mimo, że nie jest dwumetrowym olbrzymem, to tak, jak na rasowego środkowego obrońcę przystało, świetnie radzi sobie także w grze głową, nawet przy bramce rywala. Młody defensor strzelił zwycięską bramkę w meczu z Lechią Gdańsk, gdy zamykał dośrodkowanie z rzutu rożnego i było to jego pierwsze trafienie w lidze.
Liczą się wiara i odwaga
Michał Rakoczy
Michał Rakoczy szumnie otworzył tę rundę dwiema bramkami w dwóch pierwszych meczach. Wcześniej wypożyczony do Puszczy Niepołomice chłopak z Jasła z każdą spędzoną minutą na boisku sprawia wrażenie coraz bardziej otwartego i pewnego siebie piłkarza, który wcześniejsze przebłyski coraz częściej umie przekładać na konkrety. Ma niezaprzeczalnie ogromny potencjał. Uniwersalny, dobrze i inteligentnie obchodzący się z futbolówką a także grający drużynowo, nieuciekający od ciężkiej pracy na korzyść ogółu.
To pod wodzą trenera Jacka Zielińskiego młody pomocnik rozwija skrzydła i odgrywa coraz ważniejszą rolę w ofensywnie grającej i potrafiącej dominować rywali drużynie „Pasów”. I to Rakoczy może zacząć szeroki proces przemian w krakowskim klubie, zrywając nieprzyjemną łatkę drużyny nie umiejącej obchodzić się z młodymi Polakami. Przy dalszej podobnej dyspozycji nie będzie to do podważenia. Trzeba liczyć, że piłkarz Cracovii w najbliższym czasie wejdzie na jeszcze wyższe obroty oraz sporo zaczerpnie od takich graczy jak Konoplyanka i Hanca, ponieważ ten okres będzie dla jego kariery kluczowy.
Kacper Bieszczad
Młodziutki Kacper Bieszczad zgodnie z zimowymi zapowiedziami dostaje szanse między słupkami Zagłębia Lubin. Jest to o tyle ciekawe, że pozostawia w rezerwie dwójkę golkiperów, którzy w najwyższej formie byliby wartościowym wzmocnieniem praktycznie każdego polskiego klubu. Kacper mimo presji, jaką jest zaciekła walka o ligowy byt zespołu Stokowca, radzi sobie doskonale. Ostatni punkt ugrany z Piastem Gliwice, czy zwycięstwo z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza można nazwać jego imieniem. Aktualnie rozwojowy bramkarz Zagłębia notuje serię trzech czystych kont z rzędu i od 349 minut pozostaje niepokonany. A przecież to jego początki w tej klasie rozgrywkowej. To musi wzbudzać podziw. Losy i nadzieje związane z 19-letnim bramkarzem ponownie opisuje nam Michał Szczygieł:
– Bieszczad jest przykładem modelowego działania Akademii Zagłębia. Trafił do Lubina aż z Karpat Krosno, czyli klubu współpracującego z Zagłębiem w zakresie szkolenia. Już wtedy był w orbicie zainteresowań młodzieżowych reprezentacji, a pod koniec zeszłego roku został powołany do reprezentacji U-20. Chwalony za swoje występy w zespole rezerw, a później podczas wypożyczenia do pierwszoligowego Chrobrego Głogów, przed rozpoczęciem obecnego sezonu trafił na stałe do pierwszej drużyny, choć na swoje występy w ekstraklasie musiał jeszcze poczekać.
– Jego forma nie uszła jednak uwadze nowego szkoleniowca lubinian, Piotra Stokowca, i zimą, podczas obozu przygotowawczego, swój cel w postaci wywalczenia sobie miejsca w bramce Zagłębia osiągnął, wygrywając rywalizację z Hładunem i Buricem, a swoją dobrą dyspozycję potwierdza w ligowych spotkaniach. U Kacpra największą uwagę trzeba zwrócić na jego spokój. Sfera mentalna to zdecydowanie jego mocna strona, ale też fakt, że stara się być perfekcjonistą. Błędy będzie analizował do czasu, aż nie uda się ich wyeliminować. Jednak na ocenę, czy zostanie bramkarzem tylko ligowym, czy zawodnikiem zdolnym do podjęcia wyzwania w silniejszych ligach, trzeba jeszcze poczekać.
Mateusz Łęgowski
Łęgowski to kolejny niesamowicie zdolny reprezentant Polski U-21 oraz Pogoni Szczecin. Środkowy pomocnik w pierwszych pięciu spotkaniach dwa razy wchodził z ławki, a trzy razy pojawiał się w wyjściowym składzie. Niebagatelnie przyczynił się do objęcia fotelu lidera ekstraklasy przez „Portowców”. Jego bilans to gol i asysta, które również są pierwszymi w karierze na tym szczeblu. Wszystko zatem wskazuje na to, że to on wygrał rywalizację w zespole o miejsce dla młodzieżowca i stoi pierwszy w kolejce jako potencjalny następca Kacpra Kozłowskiego. I rzeczywiście, pod względem charakterystyki i walorów boiskowych nie jest od niedawnego kolegi z zespołu wcale daleko.
19-latek zarówno swoją grą, jak i sposobem przebywania na boisku absolutnie nie daje po sobie znaków młodości czy niedoświadczenia. Kapitalna rasowa „ósemka”, która nie spala się, gdy trzeba wziąć na siebie piłkę, i która nie pęka w trudniejszych fragmentach gry, także w obronie. Koście Runjaiciowi i wszystkim szczecinianom można tylko pozazdrościć fantastycznie funkcjonującego kolejnego wychowanka w drużynie. A samemu Mateuszowi, tak jak każdemu z młodzieżowców z naszej ligi, pozostaje życzyć utrzymywania chłodnej głowy i ogromu pokory przy dalszych optymistycznych występach na polskich boiskach i stawianiu następnych kroków.