Na Rumaku do pierwszej ligi


9 listopada 2014 Na Rumaku do pierwszej ligi

W zeszłym roku Zawisza w Bydgoszczy pokonał Górnika Zabrze 3:1. Dziś mogło być podobnie, ale gospodarzy zawiodła skuteczność. O takich problemach nie mogą mówić podopieczni Dankowskiego i Warzychy, którzy wyjeżdżają z miasta nad Brdą z trzema punktami.


Udostępnij na Udostępnij na

Wójcicki na prawej obronie, Mica po raz pierwszy od początku w pierwszym składzie i powrót Porcellisa – to miało być remedium na słabe wyniki Zawiszy. Cóż, Mariusz Rumak musiał szybko zacząć wątpić w swój plan, bo bardzo szybko obrona bydgoszczan została napoczęta. Z prawej strony dośrodkował Madej, a Wójcickiemu i Goulonowi urwał się Iwan. Nie licząc jeszcze strzału Zachary, który trafił w Witana, była to ostatnia pozytywna aktywność piłkarzy Górnika w pierwszej połowie. Po zdobyciu gola byli apatyczni, mało kreatywni i często gubili się w obronie. Szczególnie na swojej prawej stronie, gdzie dużo dobrego robił Carlos. Wyrównanie dla Zawiszy było kwestią czasu i stało się faktem za sprawą podania życia w wykonaniu Ziajki i przytomnego strzału Drygasa. Generalnie podopieczni Rumaka zagrali chyba najlepsze 40 minut w tym sezonie. Oprócz brazylijskiego skrzydłowego bardzo dobrze spisywał się Porcellis. Bydgoszczanie w końcu mieli wysokiego napastnika, który zgrywał piłki z powietrza i dobrze odrywał się od stoperów. Fragmentami pokazywał się Mica, a do tego świetnie piłki rozrzucał Goulon.

W piętnaście minut po przerwie przeprowadzone zostały dwie kluczowe dla meczu zmiany. Na drugą połowę od początku wybiegł Sadzawicki, który w późniejszych fragmentach był czołową postacią swojego zespołu w defensywie. Nic dobrego nie można jednak powiedzieć o ruchu Rumaka, który po godzinie gry zdjął z boiska nieźle spisującego się Porcellisa, a wpuścił za niego Kadu. O ile w pierwszym kwadransie Zawisza przeważał tak, jak w pierwszej połowie, to po tej zmianie jego gra kompletnie siadła. Staliśmy się świadkami walki o środek pola, którą stopniowo zaczęli wygrywać Sobolewski z Iwanem, a Wójcicki na prawej stronie miał coraz więcej problemów z Madejem. To właśnie on zanotował drugą asystę przy ładnym strzale Gergela ze skraju pola karnego.

A na końcu był chaos… wpuszczenie Ciechanowskiego, przesunięcie Wójcickiego do przodu, zdjęcie bardzo dobrego Carlosa, mnóstwo strzałów zablokowanych i niezorganizowane próby przebicia muru, jaki Górnik postawił w polu karnym. A goście byli wyjątkowo spokojni, kradli czas, pokazywali większe doświadczenie i wydawali się zupełnie pewni, że te trzy punkty zdobędą. Tak też się skończyło, mimo że oddali tylko pięć strzałów, przy aż siedemnastu Zawiszy. Po tym jak Goulon w ostatnich sekundach nie zamienił dobrej sytuacji na gola widać było, jak zszokowani są bydgoszczanie, że po raz kolejny przegrali. Oni nie wiedzą, co się dzieje. Nikt nie wie.

Najnowsze