Cel, jakim jest utrzymanie się w lidze, już teraz wydaje się niezwykle trudną misją. Przed drużyną z Rybnika pojedynek z Widzewem, który naturalnie uchodzi za faworyta tego spotkania.
Po zakończonej przerwie zimowej piłkarze ROW Rybnik podejmowali na własnym obiekcie ekipę z czołówki tabeli walczącą o awans, Elanę Toruń. Przegrali jednak nieznacznie 0:1. Teraz przed drużyną z Rybnika prawdziwy test, ponieważ rywalem będzie Widzew, czyli zespół niemal nieosiągalny dla drugoligowców na własnym obiekcie.
Ku spadkowi
Położenie drużyny prowadzonej przez trenera Jacka Trzeciaka jest nie do pozazdroszczenia. Zespół przegrywa mecz za meczem i licząc spotkania z poprzedniego roku, rybniczanie nie potrafią wygrać od dziewięciu meczów! Już teraz ROW traci sześć punktów do bezpiecznej lokaty i jedynym pocieszeniem może być fakt, że ma rozegrane jedno spotkanie mniej. Mimo to trudno upatrywać szans na utrzymanie.
Ostatnie zwycięstwo podopieczni Trzeciaka zapewnili sobie pod koniec września poprzedniego roku, gdy pokonali minimalnie Ruch Chorzów 1:0. Od tego czasu za sukces w przypadku najbliższego rywala Widzewa należy uznać remisy choćby ze Stalą Stalowa Wola czy Olimpią Grudziądz.
To jednak robienie dobrej miny do złej gry. Mankamentem w zespole z Rybnika jest słaba skuteczność, mniej z kolei można się przyczepić do gry w destrukcji. W grze do przodu ROW lepszy jest jedynie od Olimpii Elbląg, która znajduje się lokatę wyżej i ma strzelonego jednego gola mniej.
Defensywa trzyma się natomiast lepiej. Nawet szósta w tabeli Stal straciła tyle samo goli co ostatnia drużyna 2. ligi, czyli 28 bramek. Jednak by się utrzymać, trzeba czegoś więcej niż twarda obrona.
Karuzela
W trakcie trwającego sezonu w klubie brakowało spokoju, co odczuwali trenerzy. Jacek Trzeciak jest trzecim fachowcem, któremu powierzono ratowanie 2. ligi dla Rybnika. 8 listopada zastąpił on na tym stanowisku Mateusza Kurca, który nie przepracował nawet dwóch tygodni.
Przygotowania do sezonu przebiegały pod okiem trenera Rolanda Buchały, który może nie miał wspaniałych wyników, niemniej jako jedyny z dotąd pracujących szkoleniowców wygrywał od czasu do czasu jakiś mecz i co ważne, zatrzymał faworyta, jakim jest bez wątpienia Widzew. To właśnie pod okiem trenera Buchały ROW 1964 Rybnik zremisował z łodzianami na swoim obiekcie 2:2. Od tamtej pory jednak minęło wiele czasu, a za Jacka Trzeciaka trudno o dobre wyniki.
Niewielkie rotacje miały miejsce podczas okienka transferowego, kiedy do klubu dołączyło dwóch bardziej ogranych zawodników, natomiast nikt z podstawowej jedenastki nie odszedł.
Kolejny transfer zaklepany – półroczny kontrakt podpisał Bartosz Giełażyn: https://t.co/zt5C7MjCr2
Coś się dzieje, oby to były faktyczne wzmocnienia…— ROW Rybnik (@rowrybnikpl) February 1, 2019
Linię obrony wzmocnił Przemysław Szkatuła, natomiast za gole odpowiadać ma teraz Bartosz Giełażyn. Obaj przyszli z Polonii Bytom, lecz w swoim debiucie nie zdołali jeszcze pomóc w osiągnięciu korzystnego rezultatu.
Oszukać przeznaczenie
Obecne wyniki nie napawają optymizmem, jednak sprowadzenie szkoleniowca Jacka Trzeciaka nie może być uznawane za strzał na chybił trafił. Były zawodnik Polonii Bytom czy RKS Radomsko swoje doświadczenie zdobyte w wyższych ligach, gdy był piłkarzem, ma zamiar przelać na sukcesy trenerskie.
Jeden taki już nawet ma, bo ze wspomnianą Polonią awansował do 2. ligi. Pracował tam osiem lat i nie przez przypadek sprowadził dwóch swoich podopiecznych. Można się domyślać, że Giełażyn oraz Szkatuła okażą się wzmocnieniem. Pytanie jednak, czy aby nie za późno?