W niedzielę w Premier Lidze najbardziej prestiżowe spotkanie miało miejsce w Moskwie. Na Łużnikach bardzo chcący wrócić na mistrzowski tron Spartak podejmował głodne sukcesów Krylja. Choć obie strony były bliskie przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść, wynik pozostał nierozstrzygnięty.
Zdecydowanym faworytem tej potyczki byli gracze „Miaso”. Trener Walery Karpin dysponował silniejszym składem, niż Leonid Słucki. Ponadto podopieczni znakomitego niegdyś reprezentanta Rosji w ostatnim czasie spisywali się zdecydowanie lepiej. Podczas gdy Spartak wygrywał z Rostowem i Chimkami, Kryljom nie udawało się pokonać Rubinu i Tereka. Również statystyka bezpośrednich starć przemawiała za „Czerwono-białymi”. W ostatnich pięciu latach wygrali oni ze swoimi przeciwnikami siedmiokrotnie, lecz ani razu od dwóch sezonów. Na mecz z moskwianami trener samarczyków nie musiał ich specjalnie mobilizować. Od początku dali rywalom do zrozumienia, że liczą się dla nich tylko trzy punkty. Już po siedmiu minutach gry dał o sobie znać Timofiej Kałacziow. Reprezentant Białorusi udanie uderzył z linii pola karnego, ale niezłą interwencją popisał się Sosłan Dżanajew. Jednak kolejne minuty należały już do Spartaka, który niemal nie schodził z połowy przyjezdnych. Najbardziej uralskiej defensywie dawał się we znaki lider klasyfikacji strzelców, Brazylijczyk Welliton. Swoje szanse miał również Władimir Bystrow. Nic jednak z tego nie wynikało. Goście umiejętnie się bronili, nastawiając się kontrataki. Podczas jednego z nich Rusłan Adżindżał minął trzech rywali, ale jego dośrodkowanie nie trafiło do adresata. Po nieudanym rzucie wolnym w wykonaniu Alexa znowu pokazał się Kałacziow. Tym razem nie spudłował, nie dając szans Dżanajewowi. Na Łużnikach zaczęło pachnieć niespodzianką. Chwilę później Aleksandr Biełozorow we własnym polu karnym powstrzymał Bystrowa. W odpowiedzi Martin Stranzl udanie interweniował przy akcji Władysława Kulika. Do końca pierwszej połowy inicjatywa leżała po stronie gospodarzy. „Miaso” próbowali, ale nie potrafili przebić się przez szczelną defensywę samarczyków. Jednak ze strzału Alexa i ataku Parszywliuka niewiele wynikło. Do przerwy przyjezdni prowadzili 1:0.
Już na początku drugiej połowy Karpin postanowił wzmocnić lewą flankę, wpuszczając na boisko Denisa Bojarincewa w miejsce bezproduktywnego Nikity Bażenowa. Tuż po wznowieniu gry Leilton zarobił rzut rożny dla Kryljów. Zaraz potem nieco szczęścia zabrakło Wellitonowi, który trafił w słupek bramki Eduarda Lobosa. W 51. minucie aktywny Bystrow umieścił jednak piłkę w siatce chilijskiego golkipera przyjezdnych. Prowadzący zawody sędzia Władysław Biezborodow gola nie uznał, dopatrując się zagrania ręką strzelca. Powtórki telewizyjne wykazały, że pomocnik moskwian nie pokonał bramkarza rywali ręką, lecz piłka jedynie odbiła mu się od ramienia, czyli bramka była prawidłowa. Sytuacja ta wybiła z rytmu gospodarzy i mogła się zakończyć ich klęską, ale na ich szczęście Jan Koller nie wykorzystał żadnej z dwóch swoich okazji. Parę minut później ponownie z dystansu próbował Kałacziow. Jednak tym razem nie trafił w bramkę strzeżoną przez Dżanajewa. To tylko jeszcze bardziej umotywowało graczy „Miaso” do walki o korzystny rezultat. Szczególnie dotyczyło to Władimira Bystrowa, który brał udział w niemal każdym ataku swojej ekipy. Brakowało mu jednak szczęścia. Nie potrafił trafić w światło bramki lub łapano go na spalonym. Gospodarze również próbowali uderzeń z dystansu, ale te w wykonaniu Alexa i wprowadzonego do gry w drugiej połowie Aleksandra Pawlienki nie robiły żadnego wrażenia na Lobosie. Im bliżej końca, tym bardziej nerwowi stawali się miejscowi. Sosłan Dżanajew zarobił nawet żółtą kartkę za komentowanie decyzji arbitra. Dosłownie chwilę później on i cała drużyna znalazła się w piłkarskim niebie. „Czerwono-biali” dopięli swego. Na 180 sekund przed końcowym gwizdkiem doprowadzili do wyrównania za sprawą Władimira Bystrowa, który na tego gola w przeciągu całego meczu najbardziej zasłużył. Ostatnie chwile meczu okazały się dominacją zawzięcie dążących do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść Kryljów. Najlepszą akcję zmarnował Koller, któremu piłkę spod nóg skutecznie wygarnął Dżanajew. Do końca utrzymał się wynik remisowy, który tak naprawdę nie urządzał nikogo. Szczególnie dotyczy to podopiecznych Leonida Słuckiego, którzy coraz bardziej tracą kontakt z czołówką. W następnej, ostatniej w rundzie wiosennej, kolejce do Samary przyjedzie Saturn, a Spartaka czekają bardzo prestiżowe derby z CSKA.
W pozostałych niedzielnych meczach: Tom wygrał z Chimkami 4:0, Amkar zremisował z Lokomotiwem 1:1, FK pewnie wygrał z Kubaniem 4:1, a Zenit sensacyjnie uległ w Groznym Terekowi 2:3.
Po 14 kolejkach na czele tabeli nadal jest aktualny mistrz Rosji, Rubin Kazań z dorobkiem 17 punktów. Drugi wciąż jest FK Moskwa, lecz strata piłkarzy ze stolicy do lidera wynosi już tylko jedno oczko. 24 na swoim koncie zgromadził trzeci Spartak, a po 23 CSKA i Dynamo. Na dalszych pozycjach plasują się Zenit, Krylja i Lokomotiw. Strefa spadkowa wciąż jest okupowana przez Chimki i Spartaka Nalczik, które coraz bardziej tracą kontakt z pozostałymi zespołami. Klasyfikacji najlepszych strzelców nadal przewodzi Welliton mając na swoim koncie osiem trafień.. O jedną bramkę gorszy jest najlepszy Rosjanin w stawce, Aleksandr Kierżakow. Po sześć razy na listę strzelców w obecnych rozgrywkach wpisali się Aleksandr Bucharow, Alejandro Dominguez i Siergiej Kornilenko.
podniecaja sie liga rosyjska jak by bylo czym
FK Moskwa wygrało dziś zdecydowanie, i zasłużenie.
Wynik 4-1 w pełni odzwierciedla wydarzenia jakie
miały miejsca na stadionie im. Eduarda Stiercłowa. FK
nie dało żadnych złudzeń piłkarzą Ovchinnkova. Co
prawda do przerwy był jedynie remis 1-1, ale to było
wynikiem braku skuteczności "Obywateli" i złych
decyzji sędziego. W II połowie FK Moskwa zagrało
bardzo skuteczny futbol. Piłkarze znakomicie
egzekwowali stałe fragmęty gry (rzut karny, rzut
wolny i róg) 3 bramki z stałych fragmętów. Na uwagę
zasługuje szczególnie rzut wolny kiedy to Alexandr
Samedov mocnym strzałem w długi róg pokonał
Bontvijeva. Kolejny świetny w wykonaniu Edgarasa
Cesnauskisa. Dwie bramki, no nie zabrakło mu zimnej
krwi gdy wykonywał "11". Podsumowując mecz z
Kubaniem wynik 4-1 jest fantastycznym rezultatem.
Biorąc pod uwagę brak dwóch naszych napastników
Hectora Bracamonte oraz Martina Jakubko. Bo póki co
Alexandr Marenich nie zasługuje na to aby wystepowac
w wyjsciowej "11" FK Moskwa. Jestem pod wrażeniem
gry pomocników a w szczególności wyżej wymienionych
Alexandra Samedova i Edgarasa Cesnauskisa.
Jeszcze słówko o sędziach tego spotkania. Już drugi
mecz z rzędu FK Moskwa jest krzywdzone i to w
naprawdę hamski sposob. Jako przykład podam sytuację
z 2 minuty meczu kiedy to jeden z piłkarzy FK
prawidło strzelił gola, a sedzia odgwizdał pozycję
spaloną. A drugą skandaliczną decyzją było uznanie
Kubaniowi bramki na 0-1, Było widać "gołym" okiem
że jeden z graczy Kubania ewidentnie znajduje się na
spalonym poczym dograł do Dramana Traore i tak padł
pierwszy gol w dzisiejszym meczu. Cytując Henryka
Kasperczaka piłkarze pozytywnie zareagowali na utratę
bramki.W końcu wynik 4-1 mówi sam za siebie. Ba FK
powinno wygrać przynajmniej 6-1, Ale cieszę się z
wygranej 4-1. To wyśmienity rezultat, który cieszy
wszystkich kibiców FK. Również pozostałe spotkania
ułożyły się po myśli "Obywateli" Przegrał rubin,
Zenit, remis Spartaka i w ten sposób moja drużyna
awansowała na 2 miejsce w tabeli. Mam nadzieję że to
nie ostatnie słowo Miodraga Bożovica i jego
"komandy" Jeszcze raz podkreślam skoro rok temu
udało się rubinowi wygrać ligę to czemu w tym roku FK
nie miało by być mistrzem. FK Moskwa ma genialnego
trenera, i znakomitych pomocników mam tu na myśli
Samedova i Cesnaskisa. Wierzę że w tym sezonie FK
może sporo namieszać. Na koniec ciesząc się razem z
piłkarzami z "pobedy" i z radoscią śpiewam: "Nie
pokonana jest nasza
МОСКВА kochana"
Oby w tym sezonie tak ta piosenka była na ustach
kibiców i piłkarzy jak najwięcej.
Bперёд ФК
Москва!!!