Ronaldo vs. Griezmann. To oni będą dzisiaj rządzić na Calderon


Dwa wielkie okręty europejskiego futbolu, uznawane przez niektórych za flagowce hiszpańskiej piłki w ostatnich latach. Atletico i Real już dzisiaj po raz kolejny stają do bitwy, w której nikt nie będzie brał jeńców, a stawka już na początku sezonu jest naprawdę wysoka. Obaj rywale przygotowali więc swoje największe armaty na dzisiejszą kanonadę, a my możemy spodziewać się naprawdę intensywnej wymiany ogniowej.


Udostępnij na Udostępnij na

Antoine Griezmann i Cristiano Ronaldo od początku sezonu udowadniają, że to oni, obok Leo Messiego, znów będą walczyć o trofeo Pichichi. Zwłaszcza, Francuz w pierwszych spotkaniach znajdował się w kosmicznej formie i coraz popularniejsza stawała się teza, że to właśnie on, obok dwóch wielkich cracków, jest największą i najjaśniejszą postacią Primera Division.

Griezmann już w zeszłym sezonie pokazał, jak istotnym elementem jest w układance Diego Simeone. 22 bramki w 37 spotkaniach zrobiły oszałamiające wrażenie na ekspertach  komentatorach w całej Europie. Nikt oczywiście nie zaprzeczał, że wychowanek Lyonu ma papiery na granie, ale trudno było się spodziewać, że tak łatwo zaaklimatyzuje się nad Manzanares. Już w pierwszym sezonie stał się piłkarzem, bez którego trudno było sobie wyobrazić zespół z Calderon, a kibice dawno mogli odetchnąć z ulgą – strata Diego Costy była praktycznie nieodczuwalna.

Dla Cristiano Ronaldo ubiegły sezon był jedną wielką sinusoidą. Niby strzelił 48 bramek, znów zdobywając trofeo Pichichi i dystansując swojego największego rywala, Leo Messiego, o pięć trafień, ale zauważalny był spory niedosyt w Madrycie. Portugalczyk zawodził w spotkaniach Ligi Mistrzów, nie najlepiej prezentując się w starciach z Atletico i Juventusem. Również w kluczowych spotkaniach sezonu, m.in. z Villarreal, Bilbao i Barceloną, był cieniem samego siebie. Nic więc dziwnego, że kibice nie zawsze mieli cierpliwość do Portugalczyka, a jego nierówna forma często spotykała się z krytyką ze strony madridismo.

Kulminacją złej atmosfery wokół Portugalczyka było przegrane 0:4 lutowe spotkanie z Atletico i wieczorna zabawa na urodzinach CR7, którą nie wszyscy przyjęli ze zrozumieniem. Na Portugalczyka spadła więc lawina krytyki, a wraz z nim mocno dostało się m.in. Samiemu Khedirze i Jamesowi Rodriguezowi. Władze klubu, jak informowała wtedy „Marca” również wyraźnie wyrażały swoje niezadowolenie i klub stanął na skraju wewnętrznego konfliktu. Sytuacja została jednak załagodzona, a Portugalczyk wrócił do tego, co umie robić najlepiej – strzelania bramek.

Obecny sezon Ronaldo rozpoczął… dziwnie. W ośmiu spotkaniach zaliczył dziesięć trafień, jednak przypadają one tylko na trzy spotkania (sic!). W Primera Division Portugalczyk strzelał bramki tylko w jednym spotkaniu (fakt, że nie miał litości dla Espanyolu), w pozostałych przechodząc kompletnie obok meczu (na San Mames przeciwko Bilbao) czy też będąc nieskutecznym (z Malagą).

Obaj panowie wchodzili więc w ten sezon w zupełnie innych nastrojach. Griezmann liczył na to, że dobra karta się od niego nie odwróci. Z kolei Portugalczyk miał wiele do udowodnienia, zwłaszcza w kontekście zmiany trenera i faktu, że Benitez miał większy nacisk kłaść na „uwolnienie” Bale’a. Trudno więc znaleźć jakiekolwiek wspólne mianowniki, które łączą obu piłkarzy oprócz faktu, że oba madryckie kluby w znacznym stopniu są zależne od strzelanych przez nich bramek. Wszak bramki Ronaldo to blisko 36 % wszystkich goli strzelonych przez „Królewskich” w tym sezonie (to i tak znacznie mniej od zeszłego sezonu). Z kolei Griezmann odpowiada za blisko 34 % trafień swojego zespołu.

Griezmann vs. Eibar
Griezmann vs. Eibar

Jednak o ile Real Madryt coraz bardziej uniezależnia się od bramek Ronaldo, o tyle wpływ Griezmanna na grę Atletico jest coraz większy. W momencie, kiedy Griezmann gra słabo, zespół Cholo nie prezentuje się najlepiej. Warto tu podać chociażby przykłady spotkań z Eibarem (pierwszej połowy) i z Villarrealem, w których Francuz nie prezentował się najlepiej. W drugim z tych spotkań był ustawiony bliżej lewej strony, przez co praktycznie niezauważalna była jego obecność w środkowej strefie boiska i pod polem karnym rywali. Martinez , który lawirował gdzieś pomiędzy polem karnym rywali a prawą stroną boiska, nie miał w ogóle wsparcia do Francuza, w wyniku czego działania ofensywne Atletico wyglądały naprawdę mizernie. Efekt: brak punktów na El Madrigal. Zwycięstwo w Kraju Basków uratowali z kolei Correa i Torres, którzy zastąpili francuskiego napastnika i Jacksona Martineza w drugiej połowie.

Griezmann vs. Getafe
Griezmann vs. Getafe

Zupełnie inaczej wyglądała gra byłego piłkarza Realu Sociedad w spotkaniach z Sevillą i Getafe, co od razu przełożyło się na pewne zwycięstwa „Rojiblancos”. W obu spotkaniach zaliczył tylko 13 niecelnych podań, co przełożyło się na jego dużą efektywność. Jeżeli dodamy do tego jego ruchliwość i umiejętność znalezienia wolnej przestrzeni, uzyskujemy piłkarza, który zdecydowanie poszerzał wachlarz możliwości zespołu, co przełożyło się na dwie bramki i dwie asysty w tych spotkaniach. Wniosek? Griezmann gra dobrze – Atletico zbiera punkty.

A Ronaldo? Jeżeli spojrzymy na statystyki ze spotkań z Bilbao i Malagą, w oczy rzuca się tendencja, która już od dłuższego czasu martwi kibiców Realu. W grze Portugalczyka dominują krótkie podania, zazwyczaj do tyłu bądź do najbliższego zawodnika. Od czasu do czasu są to też zagrania wzdłuż boiska, jednak wymownym jest, że brakuje tu jakiejkolwiek wertykalności. W momencie, kiedy Portugalczyk podejmuje ryzyko, kończy się ono zazwyczaj stratą bądź niecelnym podaniem. Jego udział w obu spotkaniach był więc znikomy, a nieskuteczność ze spotkania z Malagą wywołuje tylko lekki uśmiech pod nosem.

Ronaldo vs. Malaga
Ronaldo vs. Malaga

Francuz ma więc zdecydowanie większy udział w grze i całkiem nieźle rozumie się z kolegami z linii napadu (Torres) i pomocy (zwłaszcza Saul i Tiago), z którymi kombinacje podań są jednymi z najczęściej występujących w drużynie Atletico. Z kolei Ronaldo sprawia ostatnio wrażenie zawodnika przechodzącego obok spotkań i niedającego już w ofensywie tyle, ile w poprzednich latach. Większy wpływ na grę mają chociażby Isco czy bardziej widoczny z spotkaniu z Malagą Jese. Mimo to i tak Ronaldo powinien być dzisiaj największym zagrożeniem dla „Rojiblancos”, zwłaszcza że Vicente Calderon jest stadionem, który mu ewidentnie leży. W ostatnich dziewięciu spotkaniach strzelał tam aż siedmiokrotnie i kibice „Królewskich” mają prawo oczekiwać po nim dzisiaj tego samego.

Jedno jest pewne. Dzisiaj o godz. 21 nie tylko Hiszpania wstrzyma oddech. Derby Madrytu wracają ze zdwojoną siłą, a nam pozostaje czekać na kolejny spektakl w La Liga. Zwłaszcza że Sevilla z Barceloną narobiły nam wczoraj apetytu…

Garść statystyk:

Atletico przegrało tylko 3 z ostatnich 38 spotkań na Vicente Calderon.

Real Madryt jest niepokonany w La Liga od 16 spotkań.

Atletico Madryt zachowało czyste konto w z ostatnich 8 spotkań u siebie.

Atletico Madryt zachowało czyste konto w ostatnich spotkaniach z Realem u siebie.

Real Madryt utrzymał czyste konto w z ostatnich spotkań w Primera Division.

Najnowsze