Mistrzostwa świata wchodzą w kolejny etap. W 1/8 zobaczymy osiem szalenie emocjonujących pojedynków. O nadchodzących spotkaniach z Romanem Koseckim, wielokrotnym reprezentantem Polski, rozmawiał dziennikarz serwisu iGol.pl, Grzegorz Ignatowski.
Za nami faza grupowa mistrzostw świata. Teraz rywalizacja potoczy się na zasadzie: przegrywający odpada. Faworytom będzie towarzyszyć jeszcze większa presja, czy spodziewa się Pan zaskakujących rozstrzygnięć?
Zaskakujących rozstrzygnięć raczej nie będzie, chociaż w spotkaniu Niemcy – Anglia pożegna się z turniejem jedna z tych drużyn i można to traktować jako niespodziankę. Niestety w grupie te drużyny trochę zawaliły i dlatego trafiły na siebie. Tak więc niespodzianka już miała miejsce w tamtej fazie. Jeśli chodzi o faworytów, to ja stawiałem na Argentynę, Hiszpanię i Brazylię. Ale w przypadku Argentyny muszę się przyznać, że boję się o postawę ich defensywy. Świetnie prowadzi ich Diego Maradona, ale mam pewne obawy co do obrony.
Skoro jesteśmy przy Argentynie to czy nie wydaje się Panu, że zbyt wiele w ekipie Diego Maradony zależy od Leo Messiego. Ewentualna kontuzja napastnika Barcelony postawi tę drużynę w bardzo trudnej sytuacji.
Leo jest w świetnej formie, widać że jest wkurzony, że nie może strzelić bramki. Na pewno jest wielka obawa o jego zdrowie, bo bardzo dużo od niego zależy, ale Inter Mediolan pokazał, jak można go przypilnować i może być tak, że w dalszej fazie obrońcy rywali znajdą sposób na wyłączenie Messiego z gry. Jednak w Argentynie są inni piłkarze, którzy mogą przesądzić o losach meczu.
Włochy i Francja już odpadły z turnieju. Czy Słowacja, Meksyk lub Urugwaj, które wyeliminowały futbolowych potentatów, będą liczyć się w walce o medale?
Przede wszystkim trzeba tym drużynom pogratulować, zwłaszcza Słowacji, która wyeliminowała Polskę. Ekipy sprawiły duże niespodzianki, ale myślę, że na tym etapie pożegnają się z mundialem.
Ten mundial to klęska zespołów z Afryki. Czarny Ląd po raz pierwszy gości u siebie światową czołówkę, jednak z sześciu zespołów biorących udział w turnieju liczy się już tylko Ghana…
Ghana jest rzeczywiście mocna. Inne zespoły trochę zawiodły, ale myślę, że przyczyniła się do tego pogoda, bo teraz w RPA jest późna jesień, niektórzy mówią nawet, że zima. Nie ma takich ogromnych upałów, w których zespoły z Afryki grają na co dzień i to pewnie miało wpływ na ich postawę. Nie spodziewałem się, że tylko jedna drużyna awansuje, to jest rzeczywiście duże zaskoczenie, bo przecież umiejętności piłkarskie mają ogromne.
Z drabinki wynika, że ktoś z czwórki Urugwaj, Korea Płd., USA i właśnie Ghana dojdzie co najmniej do półfinału. Na którą z tych drużyn by Pan postawił?
Trochę z sentymentu stawiam na Amerykanów. Widzę w tej drużynie ducha zespołu i radość z gry. Amerykanie potrafią przesądzić losy spotkania w ostatnich minutach. Można powiedzieć, że drużyna potrafi grać na turniejach, przecież w Pucharze Konfederacji Amerykanie pokonali Hiszpanię i zagrali bardzo dobry mecz z Brazylią, z którą przegrali 3:2 w końcówce. Pozostałe drużyny też mają dużą szansę. Urugwaj ma przecież Diego Forlana, który jest znakomitym zawodnikiem, ale czy sam Forlan będzie w stanie poprowadzić całą drużynę Urugwaju do zwycięstw.
Amerykanie zagrają z Ghaną, czy nie obawia się Pan powtórki z Korei i Japonii i ingerencji sędziów w tym spotkaniu?
Jak na razie tych pomyłek za dużo nie ma, ale sędziowie zbyt szybko sięgają po kartki. Teraz też obawa rzeczywiście jest, bo w końcu Ghana to jedyny zespół z Afryki i może być tak, że sędziowie będą chcieli tę drużynę na siłę przepchać do kolejnej rundy. Ale myślę, że Amerykanie mogą sobie z tym poradzić.
Do tej pory wyróżniają się piłkarze, którzy są uznawani za najlepszych na świecie. Czy któryś z młodych zawodników może zabłysnąć i przesądzić losy meczu w nadchodzących spotkaniach?
Trudno do tej pory znaleźć jakieś odkrycie, raczej starsi zawodnicy decydują o losach meczu. Myślę, że od tego momentu możemy liczyć na błysk jakiegoś zawodnika, chociaż to doświadczeni piłkarze będą decydować. Nie bez powodu uważa się piłkarzy takich jak Messi za najlepszych na świecie, bo oni to potwierdzą.
Mecz Anglia – Niemcy zasługuje na miano przedwczesnego finału. Czego możemy się po nim spodziewać?
Nie stawiałem takiego finału, ale rzeczywiście niektórzy mogli tak przewidywać. Na pewno będzie to ciekawy mecz. Obydwie drużyny mogą się teraz rozkręcić. Czołowe ekipy nie szykują się na pierwszy mecz, lecz na czwarty, piąty, szósty, jedynie te słabsze zespoły dają z siebie wszystko od początku i dlatego byliśmy świadkami kilku niespodzianek.
Portugalia i Hiszpania to kolejni faworyci, którzy trafili na siebie w 1/8. Jak Pana zdaniem potoczą się losy tego meczu?
Można powiedzieć, że to taki pojedynek Cristiano Ronaldo kontra Barcelona i Real Madryt. Portugalia wysoko pokonała Koreańczyków, ale Hiszpania to nie Korea. W pozostałych meczach Portugalczycy też nie pokazali pełni swoich możliwości. Myślę, że to będzie prawdziwy test dla obu tych drużyn. Stawiał bym jednak na Hiszpanię.
Rozmawiał Grzegorz Ignatowski.