Mecz Zagłębia Lubin z Lechem Poznań powinniśmy zapamiętać przede wszystkim z pojedynku sportowego na dość wysokim poziomie. To o tyle zaskakujące, że mówimy przecież o inauguracji sezonu po okresie przygotowawczym przypominającym prowizorkę. Piłkarze mieli prawo być ospali i niedokładni, ale tak było tylko do pewnego momentu. Niestety zamiast rozmawiać o ciekawej wymianie ciosów, musimy stanąć na straży normalności. Jak Chuck Norris, który wyruszał w teren, żeby pokazać okolicznym bandytom, gdzie raki zimują. Tu akurat mamy do czynienia z jednym, Rokiem Sirkiem, któremu powiemy tylko jedno. Miej godność i przeproś, zanim stracisz ostatnie pokłady szacunku wśród kibiców.
Naprawdę rozumiemy fakt, że Rok Sirk musi gryźć trawę, żeby pokazać trenerowi Seveli, że to on powinien być napastnikiem nr 1. Zwłaszcza że Samuel Mraz rozegrał przeciętne spotkanie w swoim debiucie i pałeczka w tym meczu przeszła do rąk Sirka. Słoweniec miał więc czas, żeby się wykazać. Cóż, wykazał się, ale głupotą. Rozumiemy też, że w głowach piłkarzy istnieją ogromne emocje związane ze startem rozgrywek, ale na litość boską! Nie może być tak, że na boisku piłkarz sięga po zagrania rodem z kryminału. To bowiem, co i z jakim impetem zrobił (a może raczej co zamierzał zrobić) napastnik Zagłębia Lubin, zakrawa właśnie o poziom skrajnie nieakceptowalny. Nie wiemy, o czym Rok wtedy myślał, ale z walką o piłkę nie miało to za wiele wspólnego. A jeśli to jest dla niego definicja walki, współczujemy obrońcom rywali. I – między Bogiem a prawdą – trochę samemu Zagłębiu, które przecież nie ukrywa, że Sirka chętnie oddałoby w lepsze ręce. Niestety dzisiejsze wydarzenie pójdzie w eter i przynajmniej do końca weekendu 27-latek będzie chodził po świecie ze statusem czarnej owcy.
Brak czerwonej kartki. pic.twitter.com/vcmnxPdc4A
— Damian Smyk (@D_Smyk) August 21, 2020
VAR jest?
Za faul na Crnomarkoviciu należy ganić, ganić i jeszcze raz ganić. W tej sytuacji były pełne podstawy, by bez wahania pokazać czerwoną kartkę, ale o dziwo sędzia główny tego nie zrobił. Może był zasłonięty? Tak bywa. Ale trudno uwierzyć, że pomocy w ocenie nie mógł udzielić sędzia boczny, który widział zderzenie piłkarzy jak na dłoni, w pierwszym rzędzie. No dobrze, on też mógłby zdobyć jakieś alibi, bo na przykład patrzył na linię spalonego. W takim razie przechodzimy do ostatniej instancji, jaką jest VAR. Strażnik sprawiedliwości, który tym razem najwyraźniej przymknął oko na wyczyn Sirka. To niezrozumiałe. Słoweniec otrzymał żółtą kartkę, a przerwa w grze była na tyle długa, że nic nie stało na przeszkodzie, żeby zobaczyć chociaż jedną powtórkę dla świętego spokoju. Wówczas dać sygnał arbitrowi na boisku i voila – sprawiedliwości stała się zadość. Niestety to tylko alternatywna wersja wydarzeń, której główny bohater nie chciałby sobie pozazdrościć. Za taki faul (flying tackle) nie obyłoby się bez zawieszenia na dłuższy okres, więc tym głośniej apelujemy: Rok, mógłbyś przeprosić. Tej plamy już nie zmażesz, ale chociaż pokaż, że nie chcesz, żeby ludzie identyfikowali Cię z taką bandyterką.
https://twitter.com/rrosiesss/status/1296868789108310021?s=19
Jakby tego było mało, tuż po głupim i niebezpiecznym zagraniu Rok Sirk popisał się aktorstwem europejskiego formatu. Oj, ileż razy widzieliśmy tzw. starcia na główki w ostatnich latach. Czy to w lidze hiszpańskiej, czy nawet w lidze angielskiej, ale jeszcze (co tutaj jest wymowne) przed erą VAR-u. Najczęściej jednak nie są to starcia, a próby symulacji jednej ze stron. Dotknął Cię w czoło na ułamek sekundy? Padnij. Tak szybkiego zejścia na ziemię po pocisku przelatującym tuż obok ucha nie nauczyliby nawet w wojsku. To komplement, ale śmiemy wątpić, czy aby na pewno Rok Sirk chciałby takowe usłyszeć. Za dzisiejszy eksces dostanie mu się naprawdę mocno, nie da się ukryć. Jedynym sposobem na wyjście z tego typu opresji, jak prawdziwy mężczyzna z honorem, jest publicznie przyznanie, że temperatura pod czaszką na moment wymknęła się spod kontroli. To minimum przyzwoitości, które wcale nie kosztuje tak wiele. Kary za ten faul drogi Sirku już nie dostaniesz, masz ogromne szczęście. Wobec tego sam się ukaraj i stań naprzeciwko fali, jaką sam stworzyłeś.