Golkiper Liverpoolu, Brad Jones, przeżywa trudne chwile. W nocy z piątku na sobotę zmarł jego pięcioletni syn.
Luca Jones od kilkunastu miesięcy zmagał się z białaczką. Chorobę zdiagnozowano podczas mistrzostw świata w 2010 roku. Na wieść o dolegliwościach syna Brad Jones nie zawahał się opuścić mundialu i wrócił do Australii, aby wspierać swoje dziecko.
Luca przechodził chemioterapię i wydawało się, że jego szanse na powrót do zdrowia są duże. Australijski piłkarz do końca wierzył w pozytywne skutki leczenia. Aktywnie angażował się też w starania związane z przeszczepem szpiku kostnego u swego syna.
Zawodnicy Premier League zjednoczyli się z Jonesem w żałobie. Zewsząd płyną wyrazy współczucia. – Bardzo dziękuję za wasze wiadomości – napisał na swoim Twitterze golkiper Liverpoolu.
Bardzo mi przykro !!! Wiem co czuje, bo sam
stracilem dziecko po 28 dniach, tragedia jakiej
nikomu nie zycze
Bradzo mi przykro to musiala byc wielka tragedie dla
tego pilkarza trzymaj sie brad
Trzymaj się Brad!!!!!!!!
Dobrze że gówniarz umarł.Teraz może Jones się
skupi tylko na grze i poprawi formę
Zjeb do potegi 2
Wyrazy współczucia, stracić tak bliską osobę to
smutek nie do opisania. 3maj sie BRAD!!
I git ty frajerze,jak tak możesz o tragedii.
Idiota