Robin Gosens przepchnął Niemców do fazy pucharowej?


Piłkarz Atalanty zaliczył praktycznie idealny występ przeciwko Portugalii

20 czerwca 2021 Robin Gosens przepchnął Niemców do fazy pucharowej?
sempreinter.com

Reprezentacja Niemiec jest w przebudowie, a po turnieju czeka ją zmiana trenera. Jeśli spojrzymy na obsadę drugiej linii, tylko najwięksi optymiści mogliby licząc na regularną grę Robina Gosensa. Tego samego Gosensa, który jeszcze rok temu mógł marzyć o powołaniu. W teorii zawodnik o niemiecko-holenderskich korzeniach powinien walczyć o miejsce w składzie z Christianem Günterem czy Marcelem Halstenbergiem. W praktyce nie zostawił im żadnych szans. Czy już możemy powiedzieć, że Robin Gosens jest odkryciem fazy grupowej mistrzostw Europy?


Udostępnij na Udostępnij na

Zawodnik meczu w starciu z Portugalią, najlepszy sezon w jego karierze i dość sensacyjny lider reprezentacji Niemiec. Trudno uwierzyć, ale na Robina Gosensa trzeba było długo czekać. Zadebiutował w zawodowej piłce w wieku 20 lat, czyli stosunkowo późno. Jednak teraz jest bardzo ważnym ogniwem zarówno w kadrze Joachima Löwa, jak i w barwach Atalanty.

Tułaczka po klubach niekoniecznie sportowych

Obecny wahadłowy reprezentacji Niemiec urodził się w Emmerich am Rhein, tuż przy granicy niemiecko-holenderskiej. Wyjaśnia to jego pochodzenie, ponieważ jego ojciec jest Holendrem, a matka Niemką. Robin swoją przygodę z piłką rozpoczął w grupach młodzieżowych Fortuny Elten i FC Bocholt, a jako nastolatek grał w V-ligowym VfL Rhede. Jak przyznawał w wywiadzie dla niemieckiego 11Freunde, liczyły się wtedy tylko dyskoteki i mecze w przerwach od imprez. W międzyczasie oblał testy w drużynie Borussii Dortmund U-19.

Dość luźny styl życia nie przeszkodził mu w rozgrywaniu meczów, mało tego, wyróżniał się na tle innych zawodników. Do tego stopnia, że dostał zaproszenie na testy do Viteese Arnhem. Ze swojego rodzinnego Emmerich miał tam tylko 40 kilometrów drogi, więc czemu nie. Porzucił pomysł matki, która naciskała na Gosensa, żeby ten skończył szkołę i złożył podanie do szkoły policyjnej. Mało brakowało, a z rozmów z holenderskim klubem nic by nie wyszło. Zawodnik musiał zachować czujność, podczas rozmowy ze skautem Vitesse ręką zasłaniał usta, żeby działacz nie wyczuł alkoholu. Mimo sporej liczby imprez Robin zadbał o swoją przyszłość. Skończył maturę, choć jak sam przyznał, uczył się w samochodzie, stojąc w korkach.

Kuźnia Petera Bosza

Holenderski trener w latach 2010-2013 pracował w Vitesse, właśnie on zaprosił Gosensa na obóz przygotowawczy do Abu Dhabi. Wtedy Robin występował w drużynie U-23, grał przede wszystkim na pozycji defensywnego pomocnika. Jednak Bosz zauważył, że u piłkarza można wykorzystać jego wytrzymałość, siłę i szybkość biegu. Dlatego zdecydowano o przesunięciu niemieckiego zawodnika na lewą obronę.

Gosens nie zdołał zadebiutować w pierwszym składzie Vitesse, jednak rozwinął się na tyle, że zgłosił się po tym FC Dordrecht z drugiej ligi holenderskiej. Ostatecznie spędził tam 1,5 sezonu i został ogłoszony najlepszym transferem w kampanii 2013/2014. W 16 meczach strzelił gola i zaliczył dwie asysty, jednak co ważne, z Robinem Gosensem w składzie Dordrecht wywalczył awans do Eredivisie. To był jego debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mógł pochwalić się dwoma bramkami i ominął tylko trzy spotkania. Choć klub nie zdołał utrzymać się w Eredivisie, Gosens zapracował na transfer.

Decyzja na plaży

Robin wrócił z wypożyczenia, ale został sprzedany za 200 tysięcy euro do Heraclesa Almelo. Spędził tam dwa sezony, podczas których zdobył pięć goli i zanotował siedem asyst. To już był ten czas, gdy prawie wszystkie mecze rozegrał na lewej stronie. Można pokusić się o stwierdzenie, że przeniesienie Gosensa z defensywnego pomocnika na lewą stronę obrony czy pomocy było bardzo dobrym posunięciem.

Na tyle dobrym, że na przełomie czerwca i lipca zgłosiła się po niego Atalanta. Choć zainteresowanie ze strony klubu z Bergamo było już zimą, ale nie padły wtedy żadne konkrety. Latem piłkarz wysłał swojego przedstawiciela, a sam pojechał z kolegami na Majorkę. Chodząc po plaży, otrzymał telefon, że musi natychmiast podpisać kontrakt. Później potwierdził to dyrektor sportowy Heraclesa. Robin Gosens  przyjął to wszystko z myślą, że stał się po prostu towarem w rękach klubu, a działacze pewnie dostaliby spore premie. Zawodnik wrócił do Holandii, zwolnił agenta i wziął sprawy w swoje ręce.

Nigdy nie był w Bergamo, więc nie chciał iść w ciemno. Po kilku dniach dostał telefon od dyrektora sportowego Atalanty, ale ten nie mówił po angielsku. Padało tylko jedno znane piłkarzowi sformułowanie „ciao, Robin”, na szczęście do rozmowy włączyła się żona włoskiego działacza. Ta posługiwała się językiem angielskim i tak naprawdę dopięła ten transfer. Gosens przyleciał z ojcem do miasta w Lombardii, spędzili cały weekend, zobaczyli ostatni mecz sezonu i zaplecze klubu.

Robin Gosens wojownikiem Atalanty

Niemiec znakomicie wpisał się w styl gry preferowany przez Gian Piero Gasperiniego. Jako lewy wahadłowy Robin wyróżniał się wspomnianą wcześniej wytrzymałością i wybieganiem, jednak nie unikał też gry w środku pola przy szybszych atakach „La Dei”. Nie bez znaczenia są również warunki fizyczne Gosensa, który w tym sezonie strzelił trzy gole głową i pod tym względem jest na 4. miejscu wraz z dziewięcioma innymi zawodnikami w Serie A.

https://www.youtube.com/watch?v=RMFQp6xt82c

W tym wszystkim nie zapomniał również o zadaniach defensywnych. Często wygrywał pojedynki biegowe, siłowe i brał czynny udział w rozegraniu akcji. Wymienił więcej podań od Hakana Calhanoglu czy Lorenzo Pellegriniego. Oddał więcej strzałów od Ante Rebicia czy Achrafa Hakimiego. Tylko w dopiero co zakończonej kampanii Gosens strzelił 12 goli i zaliczył 1o asyst w 44 meczach. Pod tym względem zanotował najlepszy sezon w swojej karierze.

„Warto marzyć”

Dokładnie pod tym tytułem Robin Gosens wydał swoją autobiografię. Trzeba przyznać, że historia niemieckiego zawodnika jest wręcz imponująca. Od weekendowych wypadów do klubów z przerwami na granie w regionalnych ligach, po oblanie testów w Dortmundzie do wielkiej kariery na Półwyspie Apenińskim. Najlepsze jest, że to nie koniec. We wrześniu Gosens zadebiutował w reprezentacji Niemiec, nie notując ani jednego występu w zespołach młodzieżowych. Bez wątpienia Robin jest jednym z piłkarzy, którzy znacząco zyskali na przeniesieniu Euro na 2021 rok. Już w debiucie z Hiszpanią zaliczył asystę, ale jego szczyt formy przypadł właśnie na mecz z Portugalią.

Bramka i dwie asysty, oto dorobek Robina w meczu z obrońcami tytułu. Zawodnik Atalanty mógł mieć dwa gole na koncie, ale przy akcji bramkowej Thomas Müller zagrał piłkę ręką. W ataku Gonens był bardzo aktywny i miał bardzo wiele miejsca ze względu na nie najlepszy mecz w wykonaniu Nelsona Semedo. W obronie Niemiec robił pożytek ze swoich warunków fizycznych. Było to widać przy golu na 1:0 dla Portugalii. Zgadza się, podopieczni Löwa stracili bramkę po kontrze, ale Gosens, zamiast ustawić się w ataku, zabezpieczał tyły.

Zemsta na boisku

We wspomnianej książce Niemiec opisał przykrą dla siebie historię, po meczu ligowym z Juventusem chciał się wymienić koszulką z Cristiano Ronaldo, jednak Portugalczyk odmówił. Robin Gosens był przygnębiony i chciał schować się w cień: – Byłem bardzo zawstydzony. Odszedłem i poczułem się mały. Znasz ten moment, kiedy dzieje się coś krępującego i rozglądasz się, żeby spojrzeć, czy ktoś to zauważył? Tak właśnie się czułem i starałem się to ukryć. Hans Hateboer wykorzystał sytuację i po czasie kupił Gosensowi koszulkę „Starej Damy” z nazwiskiem Portugalczyka na plecach.

Po meczu Portugalia – Niemcy ta historia zyskała kolejny, a z punktu widzenia Gosensa, bardzo przyjemny wydźwięk. Piłkarz Atalanty stał się liderem kadry narodowej, praktycznie w pojedynkę pokonał Ronaldo i spółkę. W dodatku nazwisko niemieckiego wahadłowego staje się coraz bardziej popularne w mediach. Dziennikarze już łączą go z Atletico Madryt, Juventusem czy… Borussią Dortmund, w której jako nastolatek oblał testy. W dobie rosnącej popularności zawodników i otaczających ich pieniędzy Robin Gosens pozytywnie się wyróżnia. Patrząc na poczynania piłkarza na Euro, możemy przypuszczać, że to dopiero początek jego przygody w wielkim futbolu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze