Piłkarski, a może również w pewnym sensie prywatny świat Francka Ribery’ego legł w gruzach. Ostatnie dwa lata to dla niego seria klęsk, kontuzji i przewlekłych rehabilitacji. Do tego uwzięły się na niego zagraniczne media, które mnożą różnego typu plotki. W konsekwencji dalsza kariera Francuza stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Od 7 marca niegdyś błyskotliwy i przebojowy skrzydłowy nie pojawia się na boisku. To efekt kontuzji, której doznał owego dnia w spotkaniu Ligi Mistrzów z Szachtarem. Wynik? 7:0 dla Bayernu. Kibice mieli powody do radości, ale w sztabie szkoleniowym humory były nieco gorsze. W szczególności Pep Guardiola miał powody do obaw. W drugiej połowie meczu 1/8 LM kontuzji stawu skokowego doznał właśnie Franck Ribery. Po pierwszych konsultacjach z lekarzami Hiszpan mógł być jednak spokojny. Rokowania były bardzo pozytywne. – Uraz Francka nie wygląda poważnie – powiedział wtedy uradowany szkoleniowiec, ciesząc się, że będzie miał skrzydłowego do dyspozycji w najważniejszych momentach sezonu. W końcu oficjalnie ogłoszono, że przerwa zawodnika potrwa kilkanaście dni. Trener Bawarczyków odetchnął z ulgą, ponieważ musiał już wystarczająco długo radzić sobie bez Ribery’ego we wspomnianym sezonie. Z powodu rozmaitych urazów piłkarz pauzował w sierpniu, wrześniu i styczniu. Katalończyk nie wyobrażał sobie jego kolejnej absencji. Los chciał jednak inaczej. Jego absencja trwa do dziś.
Rehabilitacja 32-latka nie przypominała normalnej podręcznikowej drogi do powrotu do zdrowia. Kontakt z mediami piłkarz miał ograniczony, nie chciał się udzielać ani komentować żadnych informacji. Francuski dziennik „L’Equipe” podał informację, że niekończące się problemy z kostką mogą zmusić Francka Ribery’ego do przedwczesnego zakończenia kariery. Decyzja ma zapaść tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu. Sam zainteresowany niczego nie komentował, co zwiększało tylko poczucie niepewności wśród sympatyków Bayernu. W tym czasie skrzydłowy wypoczywał na Ibizie i próbował odciąć się od spekulacji. – Spędziłem wakacje w Paryżu i na Ibizie. Wziąłem nawet ze sobą swojego fizjoterapeutę. Myślałem, że to pomoże, ale nie mogłem bawić się na urlopie. Nie mogłem nic robić. To było straszne. Kontuzja działa mi na nerwy, bo dla mnie to jest katastrofa. Mam wszystko, o czym tylko marzyłem, ale nie czuję się wolny. Cały czas myślę tylko o mojej stopie. Chcę biegać, ale nie mogę – mówił kilka miesięcy temu. Sytuacja bez wyjścia. Nie mógł skupić się ani na futbolu, ani na rekonwalescencji, ani na odpoczynku. Wrażenie bezsilności musiała w nim wzbudzić również nieudana próba powrotu do treningów.
Jego pierwsze zajęcia miały miejsce jeszcze w październiku. Gwiazdor spokojnym, wolnym, lekko kulejącym krokiem udał się na płytę treningowego boisku giganta z Bawarii. Ribery wytrzymał… siedemnaście minut. Jego kostka znów dała o sobie znać. Doświadczony zawodnik nie załamał się jednak i testował sprzęt, który może pomóc mu w powrocie do pełnej dyspozycji. Wraz ze swoimi fizjoterapeutami i lekarzami wpadł na pomysł, że warto spróbować krioterapii. Zabieg z krioterapii ogólnoustrojowej polega na poddaniu całego ciała, przez czas nie dłuższy niż 3 minuty, działaniu bardzo niskiej temperatury do ok. -160 stopni C. Reakcje organizmu na zimno wykorzystywane są w leczeniu wielu schorzeń. W oddziaływaniu wyróżnia się dwie fazy. W I fazie następuje zwężenie naczyń krwionośnych, zmniejszenie przepływu krwi i obniżenie metabolizmu. W II fazie organizm, broniąc się przed zimnem, rozszerza naczynia krwionośne, powodując nawet 4-krotnie większy przepływ krwi. Tym samym zwiększa się dotlenienie i odżywienie najgłębiej położonych tkanek. Czy taki sposób rehabilitacji pomoże naszemu bohaterowi, na razie nie wiadomo, ale dzięki zabiegom w kriokomorze Ribery może zarobić 1,5 miliona euro. Jak to możliwe? Jego wizerunek podczas korzystania z tego sprzętu wykorzystało CNN przy podaniu informacji o śmierci pewnej kobiety.
Telewizja CNN pod koniec października opublikowała na swojej stronie internetowej tekst o tytule „Kobieta zamarzła w kriokomorze”. Chodzi o 24-letnią mieszkankę Nevady. Amerykankę znaleziono martwą w zbiorniku do krioterapii, z którego nieumiejętnie skorzystała po pracy. Dziennikarze serwisu opatrzyli tekst zdjęciem Ribery’ego zanurzonego w wannie do krioterapii, z której korzystał w trakcie leczenia kontuzji. – Pan Ribery nie udzielił zgody na wykorzystanie swojego zdjęcia w tej publikacji. Mój klient i jego rodzina wyznaczyli mnie, bym walczył o ich dobre imię w sądzie – powiedział adwokat piłkarza, Carlo Alberto Busa. Jak stwierdził, Francuz będzie domagał się od CNN 1,5 mln dolarów zadośćuczynienia. Kiedy on prowadzi sprawy w sądzie i czeka na moment, kiedy na jego prywatne konto wpłynie wielka suma pieniędzy, w Bayernie nikt za nim nie tęskni.
Za czasów Juppa Heyncesa styl gry popularnych „Die Roten” był bardzo zależny od dyspozycji dwójki szybkich i przebojowych skrzydłowych: Arjena Robbena i Francka Ribery’ego. Ich współpraca wyglądała wprost wzorowo. Pierwszy strzelał więcej goli i grał bardziej samolubnie, a w tym czasie drugi zaliczał bardzo dużo asyst i starał się swoimi precyzyjnymi dośrodkowaniami pomagać kolegom w znalezieniu drogi do bramki. Holender od początku założył sobie, że nie zmieni się i przeważnie wolał sam wykończyć akcję, niż dograć lepiej ustawionemu koledze. Reprezentant Francji był jego przeciwieństwem. Nie strzelał dużo bramek, choć jego dorobek zawsze oscylował w granicach 10 trafień, ale to on był wymieniany jako ten efektywniejszy. Obaj tworzyli duet praktycznie nie do zatrzymania. Nikt w Bayernie nie wyobrażał sobie drużyny bez nich. Przyszedł jednak czas Pepa Guardioli, który szanował dorobek obu skrzydłowych, ale miał w głowie również wizję zespołu bez nich. Trudno było jednak mu ją wprowadzić, skoro Robben i Ribery nie zawodzili i prowadzili zespół do kolejnych zwycięstw. Hiszpanowi z „pomocą” przyszły… kontuzje tego drugiego. Wielki gwiazdor nigdy za czasów genialnego stratega nie był tak naprawdę zdrowy. Zresztą zawsze miał łatkę gracza ze szkła. Przez osiem lat występów w Bayernie opuścił 79 meczów z rozegranych 272, co daje prawie dwa i pół sezonu bez gry. Jeszcze gorzej wygląda to, odkąd Bawarczyków prowadzi Guardiola. Francuz nie grał w 55% spotkań za jego kadencji. Teraz wraca na murawę, bo właśnie wznowił treningi i szacuje się, że do gry może wrócić jeszcze przed końcem tego miesiąca. Przyznał jednak, że wciąż odczuwa w kontuzjowanej kostce ból. – Ciągle ją czuję. Co prawda kiedy się rozgrzeję i trenuję, ból mija, ale to wciąż zbyt wiele – tłumaczył pomocnik, który nawet po powrocie do pełnej formy z racji ogromnego bogactwa w ofensywie ekipy z Monachium może mieć kłopot z miejscem w wyjściowym składzie.
"I hope that I'm back in the #AllianzArena soon" – hear more from Franck #Ribéry in the #FCBTVNews later! pic.twitter.com/V15eKqQoxH
— FC Bayern Munich (@FCBayernEN) November 12, 2015
W tym sezonie drużyna z kraju związkowego na południu Niemiec jest w świetnej formie. W szczególności potencjał w ofensywie jest olbrzymi. Błyszczą zawodnicy sprowadzeni, by zastąpić Ribery’ego – Douglas Costa i Kingsley Coman. Obaj są młodzi, szybcy, nienaganni technicznie i przebojowi. Dzięki ich świetnej grze ten duet dorobił się nawet swojej nazwy. Brzmi ona bardzo wdzięcznie – „CoCo”. Obaj czarnoskórzy piłkarze swoją postawą wystawili sobie bardzo pozytywny certyfikat jakości. Jest jeszcze podirytowany dobrą dyspozycją kolegów Arjen Robben, który swoimi ostatnimi zagraniami na boisku pokazuje, że nie ma zamiaru pracować na chwałę innych i woli grać egoistycznie. W takim wypadku klasyfikacja skrzydłowych w Bayernie dla starych wyjadaczy wygląda bardzo negatywnie. Na pierwszy miejscu jest idealnie pasujący do nowej koncepcji gry Costa, na drugim – niezwykle pomocny i ofensywnie usposobiony Coman, dopiero trzecią pozycję zajmuje Robben, a na ostatnim miejscu plasuje się prawdopodobnie Ribery, za którym na Allianz Arena chyba nikt nie tęskni.
https://www.youtube.com/watch?v=-juN09WFH-0
– To najtrudniejszy okres w mojej karierze – nie ma wątpliwości genialny niegdyś skrzydłowy. Futbol się zmienił, Bayern się zmienił. Dla Ribery’ego nie ma już w nim miejsca. 32-latek będzie swego rodzaju intruzem w szatni. Jego powrót może skończyć się podziałem na obozy: młodzi kontra starsi zirytowani silną pozycją juniorów. Na czele tego drugiego obozu stanąć może właśnie Robben i jego kolega, który wraca po długiej rehabilitacji. Wszystko zależy od tego, jaka będzie jego postawa. Jeśli będzie miał pretensje do „tronu”, może przekreślić szanse Bayernu na wymarzoną potrójną koronę. Jest jeszcze bardziej optymistyczna opcja: Francuz pogodzi się z pozycją jokera, zaciśnie zęby i będzie robić wszystko, by odbudować pozycję. Wtedy może być mocnym punktem zespołu, który rośnie na wielkiego faworyta rozgrywek Ligi Mistrzów. Wszystko zależy od niego. Ma wybór.