Miejsce w okolicach strefy spadkowej zawsze powoduje niepewność w klubie. Także w Lechu postanowiono, że trzeba zrobić wszystko, aby drugi zespół utrzymał się 2. lidze. Zaszło trochę zmian. W kadrze, ale też na ławce trenerskiej. Postawiono na niedoświadczonego szkoleniowca i zawodników, którzy doskonale wiedzą, co oznacza granie z herbem Lecha na piersi. W tym wszystkim nie zapomnijmy o zdolnej młodzieży.
Nie od dzisiaj wiadomo, że dla „Kolejorza” bardzo ważne jest, aby mieć rezerwy w 2. lidze. Pozwala to przede wszystkim na rozwój młodych zawodników. Poprzez granie na szczeblu centralnym spotkają się z naprawdę solidnymi zespołami, a dzięki temu zbierają doświadczenie. Utrzymanie zatem będzie bardzo ważne dla pionu sportowego Lecha Poznań. Już po ruchach zimowych widać, że nie będzie się patyczkować, od razu ruszył po grube ryby.
Zaskakujący wybór trenera
Jeszcze w starym roku z funkcji pierwszego trenera rezerw Lecha zrezygnował Rafał Ulatowski. Decyzja ta nie dziwi, gdyż, jak to sam określił, miał być trenerem na chwilę. Jego zadaniem było dokończenie pracy po Dariuszu Żurawiu. To się udało, gdyż wywalczył wyczekiwany awans, a ponadto w poprzednich rozgrywkach udało mu się utrzymać rezerwy. Ledwo, ledwo, ale był to duży sukces, tym bardziej że – nie bójmy się tego powiedzieć – miał zespół bardzo młody, niedoświadczony, dla którego było to pierwsze spotkanie z seniorską piłką.
O trudnych miesiącach rezerw przedzielonych realizacją celu sportowego, poszukiwaniu dla nich nowego trenera, dalszym rozwoju Akademii czy lechitach wchodzących do seniorskiej ⚽️ Tematów nie zabrakło, zapraszamy na rozmowę z Rafałem Ulatowskim 📽️
⬇️⬇️https://t.co/REYbOm53jS pic.twitter.com/Ga06VcbGKv— Akademia Lecha Poznań (@AkademiaLP) December 29, 2020
Problem w tym wszystkim jest taki, że Rafał Ulatowski to przede wszystkim szef działu szkolenia lub, jak kto woli, koordynator pionu juniorskiego. To jego główne zadanie. Trenerem był tylko z doskoku. Dzielenie dwóch tak ważnych funkcji na dłuższą metę było niemożliwe.
Nowym opiekunem rezerw Lecha został Artur Węska. W środowisku poznańskich kibiców wywołało to duże poruszenie, gdyż misję utrzymania powierzono człowiekowi, który odnosił średnie wyniki ze Zniczem Pruszków. Swoją drogą Znicz obecnie jest w tabeli za drugą drużyną „Kolejorza”. Nie ma jakiegokolwiek doświadczenia w pracy z tak młodym zespołem, w ogóle nie zna drużyny, a jego największym atutem jest to, że… zna się i współpracował z Dariuszem Żurawiem. Nie była to oczywista kandydatura, a szefowie Lecha dużo zaryzykowali.
Jeszcze bardziej zastanawia ten wybór, jeśli spojrzymy na inne potencjalne nazwiska krążące w internecie. Są to głównie trenerzy z akademii Lecha, którzy znają tych chłopców jak własną kieszeń. Mają tzw. DNA Lecha, a przecież do tego dąży „Kolejorz”. Już kilku bardzo zdolnych trenerów postanowiło odejść ze stolicy Wielkopolski. Teraz Lech prosi się o to, żeby sytuacja się powtórzyła. Wydaje się, że to był idealny moment na danie szansy komuś z akademii. Nieważne, czy byłby to Karol Bartkowiak, Bartosz Bochiński czy Hubert Wędzonka. Byłego szkoleniowca Znicza obronią tylko dobre wyniki, bo decyzja o tym, aby został szansę w rezerwach Lecha, jest mocno zastanawiająca.
Głośny powrót Białorusina
Zmiany nastąpiły nie tylko na stołku trenera. Bardzo mocno zmieni się też kadra rezerw Lecha. Chyba najgłośniejszym i najbardziej wyczekiwanym transferem był ten Sergeya Krivetsa. Kibicom „Kolejorza” bardzo znany i przez nich lubiany zawodnik, teraz ma wspomóc drugą drużynę. Pomimo 34 lat powinien wnieść bardzo dużą jakość. W końcu w tym sezonie grał jeszcze w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów z Dinamem Brześć. Do Poznania, a raczej Wronek, nie przychodzi na piłkarską emeryturę. Zdecydowanie ma coś jeszcze do udowodnienia. Z herbem Lecha miał przyjemność wystąpić 86 razy. Najbardziej kojarzony jest z występami w Lidze Europy w pamiętnym sezonie 2010/2011. Ponadto Białorusin czuje się bardzo związany z Poznaniem. Ma tutaj mieszkanie, a także jego żona pochodzi ze stolicy Wielkopolski. Będzie to dla niego powrót do tego miasta po dziewięciu latach. Na swoim koncie ma mistrzostwo Polski i siedem mistrzostw Białorusi. Jesteśmy bardzo ciekawi, co pokaże w 2. lidze Krivets.
Sergey Krivets wraca do Lecha Poznań po ośmiu i pół roku. Jak wyglądał jego pierwszy rozdział w Kolejorzu? Wielu z nas zna te wydarzenia na pamięć, tym bardziej polecamy 👇👇https://t.co/C356gwfMiC
— Akademia Lecha Poznań (@AkademiaLP) February 6, 2021
To niejedyny ciekawy zawodnik, który powraca do Lecha. Adrian Laskowski nie dostał tylu szans na grę w Warcie Poznań, więc wraca do swojego macierzystego zespołu. Jeszcze niedawno w kilku spotkaniach grał z Łukaszem Trałką na środku pomocy, teraz będzie miał za zadanie poukładać środek pola rezerw „Kolejorza”. Spodziewać można się zatem po nim bardzo dużo. W końcu ponad pół roku temu wywalczył awans z Wartą do ekstraklasy. Ruch ze ściągnięciem go z Warty wydaje się bardzo dobry. Dodajmy tylko, że jako wychowanek nie miał przyjemności jeszcze założyć koszulki „Kolejorza” w oficjalnym spotkaniu.
Lech w ogóle zdecydował się przede wszystkim na ściąganie zawodników, którzy z marszu będą w stanie zaopiekować się zgrają tych młodych graczy. Jak pokazała runda jesienna, nie zawsze są oni w stanie poradzić sobie przeciwko bardziej wyrachowanym zawodnikom. Jak się wydaje, ważna była również wiedza, co oznacza Lech Poznań. Także Wojciech Onsorge jest zawodnikiem, który urodził się w Poznaniu i wie, co oznacza dla tutejszych „Kolejorz”. Środkowy obrońca przychodzi z Polonii Środa Wielkopolska.
Rezerwy Lecha – brak stabilizacji
Głównym zadaniem i założeniem Lecha jest, aby utrzymać za wszelką cenę rezerwy na poziomie 2. ligi. To cel nadrzędny i pewnie takie zadanie powierzono Arturowi Węsce. Już pierwszy mecz jesienią pokazał, że potencjał w zespole jest. Nowe transfery również się obroniły. Sergiy Krivets od razu wskoczył do pierwszego zespołu i pokazał, że nie przyjechał tu odcinać kuponów. Co prawda w wygranym spotkaniu ze Stalą Rzeszów zdobył tylko jedną bramkę, ale już udowodnił, że przewyższa poziom 2. ligi.
Nie bez powodu często okazuje się, że drugi sezon jest prawdziwym sprawdzianem dla beniaminków. Tu dopiero przychodzi weryfikacja. Rezerwy Lecha właśnie przeżywają trudny okres, a przed nimi bardzo ważna runda. Kluczowa dla zawodników, ale też nowego trenera. Nie pomoże fakt, że kilku ważnych zawodników odeszło na wypożyczenie lub powoli zostaje wprowadzonych do pierwszej drużyny.
– Liga będzie weryfikować pracą wykonaną przez nas w tym okresie przygotowawczym. Pokaże nam, jak poszczególne elementy będą funkcjonować pod pełną presją przeciwnika, wyniku i tabeli. Z naszej strony będzie spokój i pełna pokora, bo tylko jako jedyna drużyna z pełnym zaangażowaniem będziemy prezentować się lepiej – mówił dla klubowej strony Artur Węska.
Rezerwy ostatnią wygraną przełamały fatalną passę spotkań bez zwycięstwa. Zresztą druga drużyna „Kolejorza” to nieodłączne serie. Na siedemnaście punktów dziewięć zdobyła w trzech meczach z rzędu. Przedtem miała siedem przegranych z rzędu, a więc jeśli w planach ma utrzymanie, to trzeba ustabilizować formę i defensywę. To łatwe nie będzie, gdyż jest to bardzo młoda drużyna, ale przecież Artur Węska wiedział, na co się pisze, przyjmując posadę. Mecz ze Stalą nie od początku przebiegał po myśli Lecha II Poznań. Momentem kluczowym była czerwona kartka dla Damiana Kostkowskiego. Nie możemy więc oceniać, czy rezerwy Lecha poczyniły postęp. Następne spotkania powinny jednak dać odpowiedź na to pytanie, bo rywalami będą dwa beniaminki oraz GKS Katowice.