Reprezentacja Portugalii ma ćwierćfinał trzeci raz w historii!


Portugalczycy na tym nie poprzestaną?

6 grudnia 2022 Reprezentacja Portugalii ma ćwierćfinał trzeci raz w historii!
sportskeeda.com

Reprezentacja Portugalii w ostatnim meczu 1/8 finału gromi Szwajcarię 6:1. Niesamowity występ drużyny Fernanda Santosa, która przekonuje do siebie bardziej niż niektórzy rzekomi kandydaci do tytułu mistrza świata. Zespół z Półwyspu Iberyjskiego ma w swoim składzie wiele indywidualności, które są w stanie przechylić szalę zwycięstwa na jego korzyść. W ćwierćfinale czeka już Maroko. Czy „Lwy Atlasu” będą w stanie sprawić kolejną niespodziankę?


Udostępnij na Udostępnij na

Goncalo Ramos

Planowo ten artykuł miał zacząć się od paru akapitów na temat Bruna Fernandesa. Jednak młody gracz Benfiki dał taki popis swoich umiejętności, że musieliśmy zmienić swoje założenia. Przebojowy 21-latek zdobył hat tricka i stał się czwartym piłkarzem w historii Portugalii z takim osiągnięciem na mundialu. Ostatni taki przypadek to trzy bramki zdobyte przez Cristiano Ronaldo w fazie grupowej mundialu w Rosji przeciwko Hiszpanii.

Snajper reprezentacji Portugalii na tym mundialu dostał szansę gry po raz trzeci, tym razem od pierwszej minuty. Z pewnością ten wybór był w wykonaniu Fernanda Santosa strzałem w dziesiątkę, bo, jak już zdążyliśmy ustalić, Ramos trzy razy pokonał Yanna Sommera. Niestety miał również swój udział przy straconym golu – podbił piłkę, uniemożliwiając interwencję komuś innemu. Ostatecznie futbolówkę do siatki wpakował Manuel Akanji. Chociaż nikt nie będzie się tym zbytnio przejmował.

Spotkanie ze Szwajcarią Ramos zaczynał z dorobkiem jednego gola w czterech meczach w reprezentacji Portugalii, a w 73. minucie, gdy opuszczał plac gry, miał tych trafień już cztery. Łącznie na katarskich boiskach spędził 83.minuty, strzelając trzy gole, co daje nam średnią bramki na 28 minut. Oprócz tego Goncalo Ramos dołożył również asystę przy trafieniu Raphaela Guereiro na 4:0.

Bruno Fernandes z potencjałem na MVP turnieju

I nie są to słowa na wyrost. Każdy, kto oglądał chociażby jeden mecz reprezentacji Portugalii na tym turnieju (z wyjątkiem rywalizacji z Koreą Południową), powinien zdawać sobie sprawę z wybitnej formy Portugalczyka. Zawodnik Manchesteru United prezentuje się wyśmienicie, jest motorem napędowym swojej kadry, jednocześnie będąc reżyserem jej gry. Podania posyłane przez 28-latka to czysta poezja. Na tym mundialu Portugalczyk ma już dwie bramki i trzy asysty, w meczu ze Szwajcarią asystował przy trafieniu Pepe.

Joao Felix

Piłkarz w Atletico, a w reprezentacji Portugalii to dwóch zupełnie różnych graczy. W klubie ospały, zagubiony, zduszony, niemogący wykrzesać swojego potencjału w defensywnej ekipie Diego Simeone. Portugalczyk chciał już parę razy pożegnać się z zespołem, który wyłożył za niego gigantyczne pieniądze, nadal jednak pozostaje na Metropolitano Stadium.

W kadrze narodowej czuje się jednak jak ryba w wodzie, czym udowadnia, że jest naprawdę fantastycznym piłkarzem i że źle wykorzystuje się jego potencjał w Hiszpanii. Joao Felix gra z luzem, polotem, fantazją – długo by wymieniać. Zwyczajnie widać, że zakładając czerwono-zielony trykot, czerpie radość z gry. Oczywiście jest to zasługa trenera, który odpowiednio ustawia swój zespół.

Portugalia Santosa

A skoro już przy szkoleniowcu jesteśmy, to skupmy się teraz na Fernandzie Santosie. Ten trener pracuje z reprezentacją Portugalii już od 2014 roku – w pewnym momencie wydawało się, że się wypalił, chciano nawet się go pozbyć. Portugalia nie grała tak, jak powinna. Dla przykładu na mundialu w Rosji odpadła już w 1/8 finału z Urugwajem, a na ubiegłorocznym Euro również pożegnała się na tym samym etapie rozgrywek, przegrywając z reprezentacją Belgii.

Teraz jednak wydaje się, że wszystko wraca na właściwe tory. Portugalia znowu będzie grać o triumf, tak jak niespodziewanie w 2016 roku, kiedy miała gorszą drużynę niż teraz. Reprezentacja z Półwyspu Iberyjskiego prezentuje się nader pomysłowo – rozgromiła Szwajcarię, która przecież kojarzyła nam się z poukładanym taktycznie zespołem, solidnym w defensywie, umiejącym grać z mocniejszymi od siebie.

A właśnie, skoro już zahaczyliśmy o temat Euro 2016, na którym Portugalia okazała się najlepszą drużyną, przypomnijmy sobie, z jakimi ananasami w składzie udało się ten tytuł zdobyć. Bramkę w finale zdobył Eder, napastnik nawet nie z drugiej półki. Trzeciej, może czwartej. Średniak w Lokomotiwie Moskwa. Na prawej obronie grał chociażby Cedric, który przez wielu fanów najchętniej zostałby zakopany pod ziemią.

Dzisiaj Fernando Santos ma do dyspozycji piłkarzy dużo lepszych. Prawym obrońcą jest Diogo Dalot, a z ławki może sobie wejść tylko na kilka minut jeden z najlepszych graczy Serie A Rafael Leao. Dodajmy, że Portugalia w tym momencie ma wielu uzdolnionych, młodych graczy, którzy już wchodzą do tej reprezentacji, a na Euro w Niemczech, czy mundialu 2026 mogą stanowić o sile zespołu.

Jak może wyglądać spotkanie z Marokiem?

Takie pytanie powinien postawić sobie Fernando Santos, bo Maroko jest jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą drużyną w defensywie na tym turnieju. Z drugiej strony – Szwajcaria też zawsze była solidna w obronie. Takie myślenie jednak nie powinno zaprzątać głowy selekcjonera reprezentacji Portugalii, ponieważ teraz musi on znaleźć sposób na Maroko.

Najprawdopodobniej będzie to po prostu mecz, w którym Portugalia będzie chciała stłamsić swojego rywala, aby ten w końcu zaczął popełniać błędy. Z „Lwami Atlasu” może być jednak o to ciężko, gdyż piłkarze z Afryki prezentują się kapitalnie. Dzięki nim za burtą turnieju są już Hiszpanie i Belgowie. Nie należy więc się przed tym spotkaniem zbytnio rozprężać, bo z pewnością łatwe ono nie będzie. Drugi raz, zwłaszcza na tym etapie rozgrywek, drugi tak źle grający zespół jak Szwajcaria już się nie trafi.

Co ze Szwajcarią?

Szwajcaria kojarzyła nam się zawsze z drużyną, która jest dobrze zorganizowana, wszystko w niej funkcjonuje jak w… szwajcarskim zegarku. Zespół umie się przeciwstawić rywalowi i gra solidnie w obronie. Mecz z Portugalią był tego dokładnym zaprzeczeniem, a przecież kadra Murata Yakina pokazywała już w Lidze Narodów, że grać w piłkę potrafi. Pytanie brzmi: czy to Portugalia zagrała tak dobrze, czy Szwajcaria tak źle?

Z jednej strony to właśnie w Szwajcarii praktycznie nic nie działało, z drugiej może była to zasługa Fernanda Santosa i jego podopiecznych. Nie należy więc zbytnio zwiększać oczekiwań w stosunku do drużyny portugalskiej konkretnie po tym spotkaniu. Wszystko okaże się w ćwierćfinałowej potyczce z Marokiem, chociaż oczywiście Portugalia będzie faworytem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze