Reprezentacja Meksyku oblała ostatni test przed mistrzostwami świata


Reprezentacja Meksyku przegrała ze Szwecją 1:2. Ten mecz pokazuje, że "El Tri" mają swoje kłopoty i nie są tacy straszni, jak się ich maluje

17 listopada 2022 Reprezentacja Meksyku oblała ostatni test przed mistrzostwami świata
Filckr

Reprezentacja Meksyku oblała swój ostatni test przed zbliżającymi się mistrzostwami świata. Piłkarze "El Tri" przegrali z kadrą Szwecji 1:2 i najzwyczajniej w świecie rozczarowali swoich kibiców. Ten sparing pokazuje, że Meksyk ma sporo kłopotów i my – Polacy – wcale nie musimy drżeć na myśl o nadchodzącym starciu.


Udostępnij na Udostępnij na

Zanim jednak przejdziemy do analizy występu naszego rywala na zbliżających się mistrzostwach świata, trzeba poświęcić kilka słów Szwedom. „Blågult” przystąpili do tego zgrupowania zdziesiątkowani przez kontuzje i absencje z różnych powodów. Wyjściowy skład na mecz z Meksykiem raczej nie wzbudzał strachu, a niektóre nazwiska przysporzyły kibicom niemałą zagadkę. Mimo to Skandynawowie niczym rasowi myśliwi czekali na błędy i bezlitośnie je wykorzystali. Zwycięstwo nie było dziełem przypadku, a dobrego przygotowania taktycznego i umiejętnego uwypuklania słabości rywala.

Reprezentacja Meksyku dominowała, ale nic z tego nie wynikało

Plan trenera Gerardo „Tata” Martino był prosty. Kontrolować grę i czekać na luki w bloku defensywnym Szwedów. Na pierwszą akcję nie musieliśmy długo czekać, gdyż już w 6. minucie Alexis Vega w klasycznej dla siebie akcji zszedł ze skrzydła do środka i przetestował czujność Kristoffera Nordfeldta. Golkiper reprezentacji Szwecji był jednak na posterunku i bez większego problemu wyłapał futbolówkę. Meksyk nie ustępował i bez przerwy szukał sobie szansy, a to skrzydłami, a to środkiem pola. Ciekawy występ zaliczył boczny obrońca – Jesus Gallardo. Prowadzone przez niego akcje tworzyły spore zamieszanie, lecz w fazie destrukcji debiutujący Emil Holm kilkukrotnie ograł go bez większych problemów.

Jak widać na wyżej załączonej grafice – Meksyk zdominował to spotkanie, wymieniając w ciągu 90 minut aż 616 podań. Pierwsza połowa momentami przypominała futbol totalny. Zaraz po utracie piłki Meksykanie ruszali do wysokiego pressingu, który zmuszał Szwedów do podejmowania pochopnych i często błędnych decyzji. Taka gra mogła się podobać. „El Tri” świetnie radzili sobie w gąszczu środka pola i często atakowali dużą liczbą zawodników. Problem był jednak w ostatniej fazie konstruowania akcji.

W pierwszej połowie na pozycji nominalnego napastnika grał Henry Martin, na co dzień występujący w America. 29-latek nie potrafił sobie poradzić z dobrze współpracującym duetem obrońców Hien – Lindelöf. W taktyce Meksyku napastnik często musi pomagać w rozegraniu, a Martin kompletnie nie podołał temu zadaniu. 28-krotny reprezentant kraju dotknął piłkę zaledwie 13 razy i oddał jeden niegroźny strzał.

Przebłyski indywidualności

Nie ma wątpliwości, że reprezentacja Meksyku jest obecnie słabszym zespołem niż ten, który grał na mistrzostwach świata w Rosji przed ponad czterema latami. Zarówno pod kątem indywidualności, jak i stylu gry. Jednak to wciąż drużyna, która posiada w swoim arsenale piłkarzy umiejących stworzyć coś wyjątkowego. Bardzo dobre zawody rozegrał Alexis Vega – strzelec jedynej bramki dla „El Tri” w tym meczu towarzyskim. Zawodnik Chivas Guadalajara biegał po obydwu skrzydłach i wprowadzał dezorientację w szykach szwedzkiej obrony.

24-latek wyróżniał się przede wszystkim umiejętnym ustawianiem się na placu gry. Nie biegał głupio, po prostu szukał luk i w odpowiednim momencie starał się wystartować do piłki. Tak właśnie było przy akcji bramkowej. Hector Herrera posłał podanie, które przełamało całą jedenastkę Szwedów i Vega ni stąd, ni zowąd znalazł się w stuprocentowej sytuacji, którą wykorzystał bez najmniejszych problemów. Numer 10 reprezentacji Meksyku złapał dobrą formę tuż przed mundialem i trzeba mieć to na uwadze.

Największe gwiazdy Meksyku – Hirving Lozano i Raul Jimenez – pojawiły się na boisku dopiero po przerwie. Obaj panowie z pewnością zagrali w swojej karierze lepsze spotkania, ale mimo gorszej dyspozycji byli w stanie zaprezentować próbkę swoich umiejętności. Lozano ma po prostu to „coś”. Jego potencjał w przeszłości wskazywał, że będzie światowej klasy piłkarzem i choć jego kariera nie rozwinęła się należycie, to nie można go lekceważyć. Meksykanin ma łatwość przedzierania się i dryblowania, a z jednej prozaicznej sytuacji potrafi wykreować akcję bramkową.

Jimenez natomiast wciąż nie jest w najlepszej formie, ale widać po nim głód gry. Zbiegał do środka pola, zadziornie walczył o każde posiadanie i nie dawał szwedzkim stoperom chwili wytchnienia. Jego występ z Polską stał pod znakiem zapytania, ale wszystko wskazuje na to, że wystąpi przeciwko naszym „Orłom”.

Obrona dziurawa niczym ser szwajcarski, a raczej meksykański

Meksyk świetnie czuje się z piłką przy nodze i gdy może kontrolować tempo spotkania. Wielkie problemy pojawiają się natomiast w momencie utraty futbolówki. Wtedy „El Tri” zaczynają się gubić i panikować. Dwójka stoperów – Cesar Montes oraz Hector Moreno, mają wiele atutów, ale bardzo słabo radzą sobie w grze w powietrzu. Panowie mają odpowiednio 191 i 186 centymetrów wzrostu, lecz gdy dośrodkowana piłka zawiśnie w powietrzu, to serca meksykańskich kibiców automatycznie zaczynają bić szybciej. Szwedzi kilkukrotnie próbowali tak zdobyć bramkę i choć się nie udało, to widać było, iż Meksykanie nie potrafią odpowiednio się ustawić.

Dwa trafienia Szwedów były wynikiem mniejszych bądź większych błędów ze strony Meksykanów. W 55. minucie spotkania Szwecja zaskoczyła szybką kontrą. Mattias Svanberg dograł kąśliwą piłkę w pole karne i ta akcja na tyle zdezorientowała defensywę „El Tri”, że żaden z zawodników nie był w stanie odpowiednio zareagować i Marcus Rohden bez najmniejszych problemów zapakował piłkę do siatki. Inną kwestią jest też to, że Meksyk atakował dużą liczbą zawodników i szybka reorganizacja była praktycznie awykonalna.

Przy drugim golu dla Skandynawów wyszły problemy z ustawieniem się podczas stałych fragmentów gry. Emil Forsberg nieźle dograł piłkę z rzutu rożnego, a rywale stanęli niczym przestraszony pięciolatek na dworcu Warszawa Centralna i tylko przyglądali się, jak piłka trafia pod nogi Svanberga, a później powolnym tempem wędruje do bramki strzeżonej przez Guillermo Ochoę. Meksyk przegrał ten mecz przez własne błędy i dobre przygotowanie taktyczne rywala. Dominacja to nie wszystko.

Reprezentacja Meksyku: trzeba szanować, ale nie można się bać

Tak jak wspominałem na początku – Meksyk ma swoje problemy i nie można tej drużyny przesadnie się bać. Co prawda my również nie jesteśmy idealni, ale obiektywnie patrząc na cały obraz, mamy w tym meczu szanse na sukces. Drugi garnitur reprezentacji Szwecji przetarł szlaki i pokazał, że przy odpowiednim ustawieniu zespołu oraz przygotowaniu pod kątem rywala można pokonać „El Tri”.

Gerardo „Tata” Martino po raz kolejny dał powód swoim kibicom, że krytyka w jego kierunku jest jak najbardziej słuszna. Selekcjoner przed meczem ze Szwecją powiedział, że ten sparing nie będzie przygotowaniem do meczu z Polską, a tuż po końcowym gwizdku zmienił zdanie i stwierdził, że plan Polski może być podobny. Jeśli rzeczywiście tak będzie, to mamy prawo do rozsądnego optymizmu.

Wszystko jednak okaże się we wtorek. Nasz mecz towarzyski z Chile również nie dał wielu powodów do radości i należy mieć to na uwadze. Na mistrzostwach świata naprzeciw siebie staną dwie drużyny z problemami, a wygra ta, która popełni mniej błędów. Żyję nadzieją, że 22 listopada około godziny 19:00 wspólnie będziemy świętować zwycięstwo reprezentacji Polski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze