Reprezentacja Meksyku oblała swój ostatni test przed zbliżającymi się mistrzostwami świata. Piłkarze "El Tri" przegrali z kadrą Szwecji 1:2 i najzwyczajniej w świecie rozczarowali swoich kibiców. Ten sparing pokazuje, że Meksyk ma sporo kłopotów i my – Polacy – wcale nie musimy drżeć na myśl o nadchodzącym starciu.
Zanim jednak przejdziemy do analizy występu naszego rywala na zbliżających się mistrzostwach świata, trzeba poświęcić kilka słów Szwedom. „Blågult” przystąpili do tego zgrupowania zdziesiątkowani przez kontuzje i absencje z różnych powodów. Wyjściowy skład na mecz z Meksykiem raczej nie wzbudzał strachu, a niektóre nazwiska przysporzyły kibicom niemałą zagadkę. Mimo to Skandynawowie niczym rasowi myśliwi czekali na błędy i bezlitośnie je wykorzystali. Zwycięstwo nie było dziełem przypadku, a dobrego przygotowania taktycznego i umiejętnego uwypuklania słabości rywala.
Reprezentacja Meksyku dominowała, ale nic z tego nie wynikało
Plan trenera Gerardo „Tata” Martino był prosty. Kontrolować grę i czekać na luki w bloku defensywnym Szwedów. Na pierwszą akcję nie musieliśmy długo czekać, gdyż już w 6. minucie Alexis Vega w klasycznej dla siebie akcji zszedł ze skrzydła do środka i przetestował czujność Kristoffera Nordfeldta. Golkiper reprezentacji Szwecji był jednak na posterunku i bez większego problemu wyłapał futbolówkę. Meksyk nie ustępował i bez przerwy szukał sobie szansy, a to skrzydłami, a to środkiem pola. Ciekawy występ zaliczył boczny obrońca – Jesus Gallardo. Prowadzone przez niego akcje tworzyły spore zamieszanie, lecz w fazie destrukcji debiutujący Emil Holm kilkukrotnie ograł go bez większych problemów.
Jak widać na wyżej załączonej grafice – Meksyk zdominował to spotkanie, wymieniając w ciągu 90 minut aż 616 podań. Pierwsza połowa momentami przypominała futbol totalny. Zaraz po utracie piłki Meksykanie ruszali do wysokiego pressingu, który zmuszał Szwedów do podejmowania pochopnych i często błędnych decyzji. Taka gra mogła się podobać. „El Tri” świetnie radzili sobie w gąszczu środka pola i często atakowali dużą liczbą zawodników. Problem był jednak w ostatniej fazie konstruowania akcji.
W pierwszej połowie na pozycji nominalnego napastnika grał Henry Martin, na co dzień występujący w America. 29-latek nie potrafił sobie poradzić z dobrze współpracującym duetem obrońców Hien – Lindelöf. W taktyce Meksyku napastnik często musi pomagać w rozegraniu, a Martin kompletnie nie podołał temu zadaniu. 28-krotny reprezentant kraju dotknął piłkę zaledwie 13 razy i oddał jeden niegroźny strzał.
Przebłyski indywidualności
Nie ma wątpliwości, że reprezentacja Meksyku jest obecnie słabszym zespołem niż ten, który grał na mistrzostwach świata w Rosji przed ponad czterema latami. Zarówno pod kątem indywidualności, jak i stylu gry. Jednak to wciąż drużyna, która posiada w swoim arsenale piłkarzy umiejących stworzyć coś wyjątkowego. Bardzo dobre zawody rozegrał Alexis Vega – strzelec jedynej bramki dla „El Tri” w tym meczu towarzyskim. Zawodnik Chivas Guadalajara biegał po obydwu skrzydłach i wprowadzał dezorientację w szykach szwedzkiej obrony.
24-latek wyróżniał się przede wszystkim umiejętnym ustawianiem się na placu gry. Nie biegał głupio, po prostu szukał luk i w odpowiednim momencie starał się wystartować do piłki. Tak właśnie było przy akcji bramkowej. Hector Herrera posłał podanie, które przełamało całą jedenastkę Szwedów i Vega ni stąd, ni zowąd znalazł się w stuprocentowej sytuacji, którą wykorzystał bez najmniejszych problemów. Numer 10 reprezentacji Meksyku złapał dobrą formę tuż przed mundialem i trzeba mieć to na uwadze.
Alexis Vega en sus últimos partidos con México:
➤ vs Colombia: GOL.
➤ vs Irak: GOL.
➤ vs Suecia: GOL.Así está llegando al Mundial de Qatar 2022.
EL 10 DEL TRI. pic.twitter.com/6pBlPXDRCE
— Invictos (@InvictosSomos) November 16, 2022
Największe gwiazdy Meksyku – Hirving Lozano i Raul Jimenez – pojawiły się na boisku dopiero po przerwie. Obaj panowie z pewnością zagrali w swojej karierze lepsze spotkania, ale mimo gorszej dyspozycji byli w stanie zaprezentować próbkę swoich umiejętności. Lozano ma po prostu to „coś”. Jego potencjał w przeszłości wskazywał, że będzie światowej klasy piłkarzem i choć jego kariera nie rozwinęła się należycie, to nie można go lekceważyć. Meksykanin ma łatwość przedzierania się i dryblowania, a z jednej prozaicznej sytuacji potrafi wykreować akcję bramkową.
Jimenez natomiast wciąż nie jest w najlepszej formie, ale widać po nim głód gry. Zbiegał do środka pola, zadziornie walczył o każde posiadanie i nie dawał szwedzkim stoperom chwili wytchnienia. Jego występ z Polską stał pod znakiem zapytania, ale wszystko wskazuje na to, że wystąpi przeciwko naszym „Orłom”.
Obrona dziurawa niczym ser szwajcarski, a raczej meksykański
Meksyk świetnie czuje się z piłką przy nodze i gdy może kontrolować tempo spotkania. Wielkie problemy pojawiają się natomiast w momencie utraty futbolówki. Wtedy „El Tri” zaczynają się gubić i panikować. Dwójka stoperów – Cesar Montes oraz Hector Moreno, mają wiele atutów, ale bardzo słabo radzą sobie w grze w powietrzu. Panowie mają odpowiednio 191 i 186 centymetrów wzrostu, lecz gdy dośrodkowana piłka zawiśnie w powietrzu, to serca meksykańskich kibiców automatycznie zaczynają bić szybciej. Szwedzi kilkukrotnie próbowali tak zdobyć bramkę i choć się nie udało, to widać było, iż Meksykanie nie potrafią odpowiednio się ustawić.
Dwa trafienia Szwedów były wynikiem mniejszych bądź większych błędów ze strony Meksykanów. W 55. minucie spotkania Szwecja zaskoczyła szybką kontrą. Mattias Svanberg dograł kąśliwą piłkę w pole karne i ta akcja na tyle zdezorientowała defensywę „El Tri”, że żaden z zawodników nie był w stanie odpowiednio zareagować i Marcus Rohden bez najmniejszych problemów zapakował piłkę do siatki. Inną kwestią jest też to, że Meksyk atakował dużą liczbą zawodników i szybka reorganizacja była praktycznie awykonalna.
Przy drugim golu dla Skandynawów wyszły problemy z ustawieniem się podczas stałych fragmentów gry. Emil Forsberg nieźle dograł piłkę z rzutu rożnego, a rywale stanęli niczym przestraszony pięciolatek na dworcu Warszawa Centralna i tylko przyglądali się, jak piłka trafia pod nogi Svanberga, a później powolnym tempem wędruje do bramki strzeżonej przez Guillermo Ochoę. Meksyk przegrał ten mecz przez własne błędy i dobre przygotowanie taktyczne rywala. Dominacja to nie wszystko.
#MEXSWE | FT in 🇪🇸. ⏱
Our tour in Girona is over. Now, it’s 🌎🏆 time. #MéxicoDeMiVida | #FMFporNuestroFútbol pic.twitter.com/Ys1elyc0ec
— Mexican National Team (@miseleccionmxEN) November 16, 2022
Reprezentacja Meksyku: trzeba szanować, ale nie można się bać
Tak jak wspominałem na początku – Meksyk ma swoje problemy i nie można tej drużyny przesadnie się bać. Co prawda my również nie jesteśmy idealni, ale obiektywnie patrząc na cały obraz, mamy w tym meczu szanse na sukces. Drugi garnitur reprezentacji Szwecji przetarł szlaki i pokazał, że przy odpowiednim ustawieniu zespołu oraz przygotowaniu pod kątem rywala można pokonać „El Tri”.
Gerardo „Tata” Martino po raz kolejny dał powód swoim kibicom, że krytyka w jego kierunku jest jak najbardziej słuszna. Selekcjoner przed meczem ze Szwecją powiedział, że ten sparing nie będzie przygotowaniem do meczu z Polską, a tuż po końcowym gwizdku zmienił zdanie i stwierdził, że plan Polski może być podobny. Jeśli rzeczywiście tak będzie, to mamy prawo do rozsądnego optymizmu.
Wszystko jednak okaże się we wtorek. Nasz mecz towarzyski z Chile również nie dał wielu powodów do radości i należy mieć to na uwadze. Na mistrzostwach świata naprzeciw siebie staną dwie drużyny z problemami, a wygra ta, która popełni mniej błędów. Żyję nadzieją, że 22 listopada około godziny 19:00 wspólnie będziemy świętować zwycięstwo reprezentacji Polski.