Rekordowe transfery z ekstraklasy. Jak radzili sobie piłkarze?


Losy zawodników sprzedanych za rekordową kwotę w XXI wieku

5 stycznia 2022 Rekordowe transfery z ekstraklasy. Jak radzili sobie piłkarze?
Jerry Lyons / Focus Images / MB Media / PressFocus

Według informacji udzielanych przez Pogoń Szczecin Kacper Kozłowski, przenosząc się do Brighton, pobił rekord transferowy ekstraklasy. To oznacza, że Pogoń otrzyma za niego więcej niż 11 milionów euro. Reprezentant Polski natychmiast uda się na wypożyczenie do Royale Union Saint Gilloise. Kacper Kozłowski ma za zadanie wykazać się w drużynie sensacyjnego lidera Jupiler Pro League.


Udostępnij na Udostępnij na

Skupiliśmy się na zawodnikach, których transfer dokonał się w XXI wieku. Przy tworzeniu tekstu posiłkujemy się danymi z portalu Transfermarkt.com. Jak potoczyły się losy poprzednich piłkarzy dzierżących miano rekordzistów?

Emmanuel Olisadebe (Polonia Warszawa -> Panathinaikos) – 31 stycznia 2001 – 1,85 miliona euro

Urodzony w Nigerii zawodnik trafił do Polonii Warszawa z rodzimej ligi. Początkowo nie zachwycał, lecz po dwóch przeciętnych sezonach wystrzelił z formą. Zaczął strzelać w ekstraklasie. Imponował do tego stopnia, że Jerzy Engel postanowił naturalizować Olisadebe. Panowie znali się właśnie z Polonii Warszawa, w której przed objęciem posady selekcjonera Jerzy Engel pracował jako dyrektor sportowy.

Decyzją prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego w lipcu 2000 roku otrzymał polskie obywatelstwo, mimo iż nie spełniał warunków. Po przeciętnej rundzie jesiennej sezonu 2000/2001 sprzedany został do Panathinaikosu, w którym szło mu co najwyżej nieźle. W trakcie pięcioletniego pobytu w barwach „Koniczynek” zagrał 111 razy, zdobył 36 bramek.

Gdyby nie kontuzje, byłby piłkarzem światowej klasy. Jerzy Engel dla Sport.interia.pl

Warto wspomnieć, że w Grecji męczyły go kontuzje, przede wszystkim kolana. Przed sezonem 2005/2006 dołączył do Portsmouth, w którym zupełnie mu nie wyszło. Następne kroki to równia pochyła Emmanuela Olisadebe. Grecka Skoda Xanthi, cypryjski APOP Kinyras i chiński Henan Jainye. W ostatnich latach kariery próbował swych sił jeszcze w niższych ligach greckich. Zakończył karierę w 2013 roku.

Sebastian Mila (Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski -> Austria Wiedeń) – 1 stycznia 2005 – 2 miliony euro

Sebastian Mila wyjeżdżał z ekstraklasy jako wyróżniający się zawodnik w polskiej lidze. Nie będzie przegięciem, jeśli nazwiemy go gwiazdą ligi. W sezonie poprzedzającym zagraniczny transfer Sebastian Mila zdobył dziewięć bramek, dołożył do tego 15 asyst. Spośród bramek w pamięć najbardziej zapadła ta przeciwko Manchesterowi City. W eliminacjach do Pucharu UEFA uderzył piłkę z rzutu wolnego, a legendarny Davin Seaman nie dał rady zatrzymać strzału.

W momencie transferu był już kilkunastokrotnym reprezentantem Polski i z miejsca wskoczył do wyjściowej jedenastki Austrii Wiedeń. Później jednak nie było tak dobrze. Polak przestał być pierwszym wyborem. Sebastian Mila zniknął z radaru zarówno mediów, jak i selekcjonera Leo Beenhakkera. Odszedł do norweskiej Valerengi, ale tam również nie zwojował ligi.

Wrócił do Polski, najpierw do ŁKS-u Łódź, a następnie do Śląska Wrocław. W Śląsku stał się gwiazdą ligi. Siedem lat we Wrocławiu, w trakcie których Sebastian Mila zdobył 39 bramek i 85 asyst. Wicemistrzostwo Polski w sezonie 2010/2011, mistrzostwo kraju rok później oraz Superpuchar Polski w sezonie 2012/2013.

Dobre występy w ekstraklasie sprawiły, że przychylnym okiem na Sebastiana Milę spojrzał selekcjoner. Adam Nawałka powoływał Milę na kolejne zgrupowania eliminacji do mistrzostw Europy we Francji. Zawodnik odwdzięczył się w najpiękniejszy sposób, pieczętując zwycięstwo nad Niemcami. Ostatnie lata kariery spędził w Lechii Gdańsk. Tam szło mu jednak gorzej, niemal w ogóle nie grał i w 2018 roku zakończył karierę.

Maciej Żurawski  (Wisła Kraków -> Celtic) – 1 lipca 2005 – 3,1 miliona euro

Doskonale pamiętam czasy, gdy w niedzielę włączało się telewizor, by oglądać Celtic, w którego barwach występował Artur Boruc i właśnie Maciej Żurawski. Zanim trafił do Szkocji, był niekwestionowaną gwiazdą polskiej ligi. Po trzech mistrzostwach kraju i fantastycznych eliminacjach do mistrzostw świata nie mógł zostać dłużej w Polsce. Dusił się w kraju, nie miał żadnej konkurencji.

Transfer do Celticu był nowym rozdaniem, ale Maciej Żurawski robił to, co potrafi najlepiej. Strzelał gole. A przynajmniej w pierwszym sezonie, bo kolejne były znacznie gorsze. Brytyjski „The Guardian” nazwał go nawet „jedynym Polakiem w Wielkiej Brytanii, który ma awersję do pracy”. Po niespełna trzech sezonach odszedł do AE Larisa, w którym prezentował się przeciętnie.

Próbował swoich sił również w lidze cypryjskiej w barwach Omonii Nikozja, ale cóż. Ligi nie podbił. Po zagranicznych wojażach wrócił do ekstraklasy, konkretnie do Wisły Kraków, z której wyruszył za granicę. Drugie podejście do Krakowa miał zupełnie nieudane. Zaledwie trzy bramki w 28 występach i koniec kariery.

Łukasz Fabiański (Legia Warszawa -> Arsenal) – 1 lipca 2007 – 4,35 miliona euro

Kluczowy zawodnik Legii Warszawa wyjechał na Wyspy Brytyjskie za sporą jak na tamte czasy kwotę. Początkowo nie łapał się nawet na ławkę rezerwowych. Oglądał z trybun poczynania Manuela Almunii i Jensa Lehmanna. Z sezonu na sezon grał coraz więcej. Kiedy wydawało się, że coraz słabszy Manuel Almunia ustąpi wreszcie miejsca Polakowi, ten doznał kontuzji kolana.

Do wyjściowej jedenastki Arsenalu wszedł w październiku 2010 roku, ale już w styczniu z niej wypadł z powodu kontuzji pleców. W jego miejsce wskoczył Wojciech Szczęsny i… nie oddał go aż do końca przygody Łukasza Fabiańskiego w Arsenalu. W trakcie siedmiu sezonów rozegrał dla „Kanonierów” 78 spotkań i odszedł do Swansea City.

W walijskim klubie wyrósł na czołowego bramkarza ligi. Wreszcie miał zaufanie trenera, omijały go kontuzje i rokrocznie był jednym z najlepszych na swojej pozycji. Dobre występy w Swansea sprawiły, że był poważnym kandydatem na bramkarza numer 1 w reprezentacji. Uraz, jakiego Wojciech Szczęsny doznał w meczu z Irlandią Północą, sprawił, że Fabiański rozegrał świetne Euro 2016.

Po sezonie 2017/2018 zakończonym spadkiem Swansea z Premier League przeniósł się do West Hamu, w którym gra do dziś.

Robert Lewandowski (Lech Poznań -> Borussia Dortmund) – 1 lipca 2010 – 4,75 miliona euro

W Lechu Poznań tworzył świetny duet napastników z Hernanem Rengifo. W sezonie 2009/2010 został królem strzelców ekstraklasy z 18 bramkami na koncie. Nie dziwiło więc, że zwrócił na siebie uwagę zagranicznych klubów. W kontekście jego transferu wymieniało się chociażby Blackburn Rovers, Genuę i właśnie Borussię Dortmund.

U Juergena Kloppa początkowo pełnił funkcję partnera Lucasa Barriosa. W pierwszym sezonie w Bundeslidze zdobył solidne osiem bramek. Następna kampania to spory rozwój Roberta, został zawodnikiem wyjściowej jedenastki i pozostał nim do końca kontraktu. W klubie z Zagłębia Ruhry dwukrotnie zdobył mistrzostwo Niemiec, a raz został królem strzelców rozgrywek.

Następnie podpisał kontrakt z Bayernem Monachium, a reszta… reszta to już historia. Pięć razy zostawał królem strzelców Bundesligi, osiem razy zdobywał mistrzostwo Niemiec. Udało mu się również zdobyć trofeum Ligi Mistrzów. Pobił wydawałoby się nieosiągalny rekord bramek w jednym sezonie należący do Gerda Muellera.

Od wielu lat jest kapitanem reprezentacji Polski, zostawał królem strzelców eliminacji do mistrzostw Europy we Francji. Co można więcej powiedzieć? Robert Lewandowski to po prostu najlepszy piłkarz w historii tego kraju.

Adrian Mierzejewski (Polonia Warszawa -> Trabzonspor) – 1 lipca 2014 – 5,25 miliona euro

Niecodzienną ścieżkę kariery obrał sobie Adrian Mierzejewski. Wyjeżdżał z kraju późno, bo już jako 25-letni piłkarz. Nad Bosforem szło mu dobrze. Był wyróżniającą się postacią w zespole, jego 20 bramek i 29 asyst w 115 występach sprawiły, że wzbudzał zainteresowanie ciekawych klubów.

Ostatecznie w 2014 roku przeszedł do saudyjskiego Al-Nassr. Dwa lata później Zjednoczone Emiraty Arabskie i klub Sharjah. Później zahaczył jeszcze o Australię, występując w barwach Sydney FC, aż trafił do Chin. Za Wielkim Murem zdążył reprezentować barwy Changchun Yatai, Chongqing Liangjiang, Guangzhou City oraz Shanghai Shenhua.

Po odejściu z ekstraklasy Adrian Mierzejewski zwiedził wiele pięknych miejsc, poznał ciekawe kultury, a przy okazji zapewne sporo zarobił. Ale nie zarobił tego za ładne oczy. Wszędzie, gdzie był, wyrastał nie tylko na gwiazdę drużyny, lecz także całej ligi. Od lat w mediach pojawiał się temat powołania dla Mierzejewskiego z uwagi na świetne liczby w klubie. Pytanie tylko, czy ktoś z ręką na sercu może powiedzieć, że widział kilka jego spotkań. Pewnie niewielu.

Jan Bednarek (Lech Poznań -> Southampton) – 1 lipca 2017 – 6 milionów euro

Po dobrym sezonie w barwach Lecha Poznań wyjechał do Premier League. Wielu uważało, że zbyt szybko, że powinien ugruntować swoją pozycję w ekstraklasie. Jan Bednarek nie posłuchał i udał się do Southampton. Początki, jak nietrudno zgadnąć, miał trudne. Występował w drużynie rezerw. Pod koniec sezonu dostał szansę w Premier League i ją wykorzystał. Zdobył bramkę przeciwko Chelsea w debiucie.

Kolejny sezon rozpoczął jako rezerwowy, ale w połowie sezonu wskoczył do wyjściowej jedenastki „Świętych” i już z niej nie wypadł. Wypracował sobie renomę na Wyspach Brytyjskich, stał się pierwszym wyborem trenera zarówno w klubie, jak i reprezentacji. Swego czasu mówiono w jego kontekście o zainteresowaniu klubów z TOP 6.

Jan Bednarek dał się poznać jako solidny, może nawet dobry środkowy obrońca na poziomie Premier League. Jest ważnym elementem układanki trenera Ralpha Hasenhuettla. W klubie są z niego zadowoleni i wiedzą, że jeśli reprezentant Polski będzie chciał opuścić zespół, to sporo na nim zarobią.

Radosław Majecki (Legia Warszawa -> AS Monaco) – 29 stycznia 2020 – 7 milionów euro

Legia Warszawa potrafi sprzedawać bramkarzy. Z faktami nie można polemizować. Faktem jest jednak to, że kariera Radosława Majeckiego po transferze do klubu z Księstwa stanęła w miejscu. A może nawet się cofa. Mija drugi sezon wychowanka „Wojskowych” w Ligue 1, a on rozegrał w niej zawrotne jedno spotkanie.

W sumie zaliczył 11 występów w barwach AS Monaco, większość w Pucharze Francji. Przegrał rywalizację o bluzę z numerem jeden z Benjaminem Lecomte, przegrał ją również z następcą Francuza, Alexandrem Nubelem. Momentami był nawet trzecim bramkarzem w hierarchii, bo wyprzedzał go nawet Vito Mannone. Jakiś czas temu wymienialiśmy Radosława Majeckiego w gronie Polaków, którzy muszą się przełamać w 2022 roku. Może jakieś wypożyczenie?

Jakub Moder (Lech Poznań -> Brighton) – 4 października 2020 – 11 milionów euro

Jakub Moder miał świetną końcówkę sezonu 2019/2020, kiedy to popisał się kilkoma bramkami w ekstraklasie. Zwrócił na siebie uwagę klubów ze Starego Kontynentu. Najkonkretniejsze okazało się grające na co dzień w Premier League Brighton, które zdecydowało się wyłożyć 11 milionów euro. Ponadto zgodzili się na wypożyczenie powrotne do końca grudnia, na czym zależało Lechowi grającemu w Lidze Europy.

W rundzie jesiennej sezonu 2020/2021 Lechowi Poznań nie szło. Delikatnie rzecz ujmując. Jeżeli mielibyśmy szukać pozytywów w tamtym „Kolejorzu”, byłby nim właśnie Jakub Moder. Na początku stycznia dołączył do Brighton i rozpoczął treningi pod okiem Grahama Pottera. Musiał dostosować się do obciążeń w lidze angielskiej.

Debiut w Premier League przyszedł dość szybko, bo pod koniec lutego. Do końca sezonu Jakub Moder grał już w każdym spotkaniu w mniejszym lub większym wymiarze czasowym. Wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce Brighton i nie zmieniło się to w obecnym sezonie. Wychowanek Lecha Poznań jest solidnym pomocnikiem na poziomie Premier League.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze