Nie tak miała wyglądać europejska przygoda ofensywnego pomocnika. Real Madryt sprowadzał go w styczniu 2020 roku, wierząc, że będzie kolejną gwiazdą z kraju kawy. Miał być magikiem na boiskach Starego Kontynentu, tymczasem zupełnie nie spełnia oczekiwań. Wydaje się, że w Dortmundzie jest już skreślony, a w Madrycie przestają wierzyć, że wydane 30 milionów euro się zwróci.
Prezes Realu Madryt, Florentino Perez, obiecał sobie, że nie przeoczy kolejnej perełki z Brazylii. Przed laty nie poznał się na talencie Neymara i nie chciał popełnić tego błędu ponownie. Skutkiem tego było sprowadzenie trzech młodych Brazylijczyków w ciągu niespełna dwóch lat. Najpierw Vinicius Junior, później Rodrygo, aż w końcu przyszedł czas na Reiniera.
😃🤙🛡 @ReinierJesus_19 #WelcomeReinier | #HalaMadrid pic.twitter.com/XMT6JYJTKk
— Real Madrid C.F. (@realmadrid) February 18, 2020
Reinier z motyką na słońce
Reinier podpisał kontrakt z „Królewskimi” 20 stycznia 2020 roku, dzień po swoich osiemnastych urodzinach. Ale co z tego, spytacie? Przecież zarówno Vinicius Junior, jak i Rodrygo przechodzili do Madrytu w podobnym wieku. Problem w tym, że byli oni znacznie bardziej doświadczeni niżeli najmłodszy z Brazylijskiego zaciągu. Jak to?
Otóż Vinicius Junior w momencie transferu miał rozegrane niemalże 50 spotkań w dorosłej drużynie Flamengo, Rodrygo również miał na koncie podobną liczbę meczów w Santosie. U Reiniera sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, rozegrał zaledwie 15 spotkań w seniorskim zespole, na co złożyło się zaledwie 727 minut. Mało, bardzo mało.
Jasne było, że w Realu Madryt nie ma dla niego miejsca na ten moment. Konkurencja na jego pozycji była zbyt silna, a brak europejskiego paszportu sprawiał, że „Królewscy” nie mogliby go zgłosić do rozgrywek. Klub starał się zorganizować mu wypożyczenie, według doniesień hiszpańskich mediów zawodnik odrzucił kilka ofert i wybrał propozycję dwuletniego wypożyczenia do Borussii Dortmund, w której… nie gra.
Za wysokie progi na Reiniera nogi
Przejście do Bundesligi nie dało mu zbyt wiele. Tuż po przyjściu do klubu ówczesny szkoleniowiec, Lucien Favre, stwierdził, że widziałby Reiniera w roli fałszywego napastnika. Ten wariant był próbowany w kilku spotkaniach, a właściwie w końcówkach spotkań, gdyż Brazylijczyk łapał jedynie pojedyncze minuty.
Problemem Reiniera jest system gry, jaki preferuje Borussia Dortmund. Nie ma w nim miejsca dla klasycznej „dziesiątki”, jaką zdaje się Reinier, a jeśli już istnieje taka potrzeba, to na tej pozycji grają Marco Reus czy Julien Brandt. Nie pomaga również fakt, że linia pomocy w klubie z Signal Iduna Park jest bardzo silnie obsadzona. Oczywiście o ile omijają ją kontuzje.
Jakąś opcją byłoby wystawianie Reiniera na skrzydle, ale w kolejce do gry przed nim są wspomniani Marco Reus i Julien Brandt. Oprócz nich pozycję skrzydłowego mogą zająć również: Thorgan Hazard, Giovanni Reyna, Donyell Malen czy młodziutki Ansgar Knauff.
Największą szansę miałby na skrzydle, bo tu po odejściu Sancho zrobiła się trochę bieda. Ale też ostatnio zaczęliśmy grać wahadłami i dwójką napastników z przodu, więc to nie jest dobra wiadomość dla Reiniera. Marcin Szlawski, kibic BVB
Mieszane uczucia
Opinie odnośnie do Reiniera wśród kibiców Borussii są zróżnicowane. Jedni twierdzą, że jest beznadziejny, natomiast drudzy widzą w nim kreatywnego, dobrego technicznie gracza. Gdzie jest prawda? Zapewne gdzieś pośrodku. Trudno stwierdzić jednoznacznie, zdecydowanie łatwiej byłoby ocenić zawodnika, gdyby regularnie grał w klubie.
Jest kreatywny i dobry technicznie, ale za dużo kombinuje na boisku i unika prostych rozwiązań. Marcin Szlawski
Kwintesencją i idealnym podsumowaniem wypożyczenia Reiniera do Dortmundu było spotkanie Pucharu Niemiec przeciwko Ingolstadt. Pomocnik po raz pierwszy w trakcie pobytu w Niemczech wyszedł w wyjściowej jedenastce. Rozegrał 90 minut i był niczym magik, po prostu zniknął na tle drużyny, która znajduje się w strefie spadkowej 2. Bundesligi!
Reinier rozegrał 495 minut w ciągu dwóch sezonów na wypożyczeniu. Wypowiedzi płynące z klubu odnośnie do Brazylijczyka to typowe farmazony. Piłkarz pracuje, wierzą w niego, nie rezygnują… bujda na resorach. Całkiem niedawno w mediach pojawiła się informacja, jakoby według ojca zawodnika był on niedoceniany w BVB.
We’ve spotted an Olympic Gold Medalist! 🤙🥇 pic.twitter.com/fapqcksEXx
— Borussia Dortmund (@BlackYellow) August 10, 2021
Co zrobi Reinier?
Uważam, że osoby doradzające mu wypożyczenie do klubu takiego jak Borussia Dortmund zrobiły krzywdę piłkarzowi. Reinier trafił to nieodpowiedniego dla siebie zespołu. Drużyna z Signal Iduna Park jest zaledwie o pół półki niżej od Realu Madryt, w którym na grę nie miał prawa liczyć. Zarówno w jednym, jak i w drugim klubie linia pomocy jest naprawdę pokaźnie obsadzona.
Skoro nawet przy takiej liczbie kontuzji w klubie nie może się przebić, to znaczy, że jego miejsce na tę chwilę jest w jakimś średniaku LaLiga. Marcin Szlawski
Hiszpański „AS” donosi, że dwuletnie wypożyczenie Reiniera zostanie przerwane. Zawodnik miałby jednak natychmiast trafić do Benfiki, w której szkoleniowcem jest Jorge Jesus, pod którego wodzą Reinier stawiał pierwsze kroki w seniorskiej piłce, w barwach Flamengo. Jeśli wierzyć hiszpańskim mediom, „Królewscy” już skreślili Reiniera.
W ewentualną umowę wypożyczenia do Lizbony chcieliby dopisać klauzulę obowiązkowego wykupu za kwotę 20 milionów euro. Oznaczałoby to, że Real Madryt stracił na Brazylijczyku 10 milionów w dwa lata. Trudno uwierzyć, by w klubie z Estadio da Luz Reinier znalazł miejsce w wyjściowej jedenastce, ale jeśli tam by mu nie wyszło, to zostanie skreślony na całym Starym Kontynencie.