Red Bulls na czele


19 kwietnia 2010 Red Bulls na czele

O tym, jak bardzo futbol potrafi być niesprawiedliwy, przekonali się w minioną sobotę piłkarze FC Dallas, którzy mimo stworzenia sobie mnóstwa okazji ulegli Czerwonym Bykom 1:2, tracąc gola z karnego w doliczonym czasie gry. Mecz sędziował nasz rodak Arkadiusz „Alex” Prus – z czarną opaską na prawym ramieniu.


Udostępnij na Udostępnij na

Po dwóch wyjazdowych meczach na zachodnim wybrzeżu i pierwszej porażce w sezonie (0:2 w ubiegłym tygodniu z Chivas USA) Red Bulls wrócili do domu. Tym razem na swoim nowiutkim, wypełnionym w połowie stadionie podejmowali drużynę FC Dallas, która rozpoczęła sezon od dwóch remisów i miała wielką ochotę na wygraną.

Tym razem Juan Pablo Angel przegrał pojedynek z Salą
Tym razem Juan Pablo Angel przegrał pojedynek z Salą (fot. własne, Danny Blanik)

Początek zapowiadał nie lada emocje, gdyż to właśnie goście ruszyli do zdecydowanych ataków. Już w 5. minucie, po szybkiej wymianie podań w środku pola, świetną okazję stworzył sobie najlepszy strzelec ubiegłego sezonu, Jeff Cunningham. Najpierw ładnie zakręcił obrońcą, ale strzelił minimalnie niecelnie obok prawego słupka. Dwie minuty później ten sam zawodnik znalazł się w dogodnej sytuacji, ale tym razem futbolówka po jego strzale minęła lewy słupek. Niefrasobliwość gospodarzy trwała i w 10. minucie zaowocowała stratą bramki. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Pearce’a składną akcję przeprowadziła dwójka najniższych zawodników na boisku. Mierzący zaledwie 164 cm, 35-krotny reprezentant Kolumbii David Ferreira ładnie wrzucił piłkę w pole karne, gdzie celną główką popisał się wyższy o centymetr, 22-letni Dax McCarty i Coundoul musiał wyciągać piłkę z siatki.

Strata gola zmusiła gospodarzy do śmielszych ataków, ale brakowało w nich płynności i wykończenia. W 20. minucie Angel w sytuacji sam na sam ograł golkipera gości, ale zbyt ostry kąt uniemożliwił mu oddanie strzału. Chwilę potem zupełnie bezproduktywnemu Ibrahimowi Salou zabrakło milimetrów, aby musnąć czubkiem buta ostro wrzuconą w pole karne piłkę. W 22. minucie „Mac” Kandji wypuścił Angela „w uliczkę”, ale – mimo iż tym razem Kolumbijczyk trafił do siatki – gol nie został uznany, bo arbiter liniowy dopatrzył się spalonego. Niepowodzenie w tej akcji sprawiło, że z gospodarzy uszło powietrze i do końca pierwszej połowy grali nieporadnie i bez polotu.

Tym razem piękny stadion Red Bulls wypełnił się tylko w połowie
Tym razem piękny stadion Red Bulls wypełnił się tylko w połowie (fot. własne, Danny Blanik)

Druga odsłona znów zaczęła się od ataków podopiecznych trenera Hyndmana. W 52. minucie, po rzucie wolnym wykonywanym przez wszędobylskiego McCarty’ego, tuż obok słupka strzelał głową Atiba Harris. Chwilę później przed pustą bramką znalazł się Heath Pearce, ale strzał tego 31-krotnego reprezentanta USA ofiarnym wślizgiem zablokował Tim Ream. W 56. minucie sam przed bramką znalazł się Ferreira, ale jego strzał w świetnym stylu sparował na słupek Coundoul. I kiedy wydawało się, że powtórzy się scenariusz z pierwszej części i za chwilę padnie gol dla FC Dallas, jeszcze w tej samej minucie zupełnie nieoczekiwanie padło wyrównanie. Niewidoczny w środku pola Lindpere zabawił się w lewoskrzydłowego, celnie dośrodkował, a całą akcję precyzyjnym strzałem „z klepki” zamknął Angel. Była to jego pierwsza bramka w sezonie i… pierwsza składna akcja gospodarzy w drugiej części.

Na szczęście dla zziębniętych kibiców od tej chwili mecz nabrał rumieńców. W 60. minucie goście mieli dwie szanse na ponownie wyjście na prowadzenie, ale najpierw strzał reprezentanta St. Kitts i Nevis, Harrisa, sparował na poprzeczkę Coundoul, a dobitka Ferreiry przeszła obok prawego słupka. W odpowiedzi po dynamicznym rajdzie Jamajczyka, Richardsa, Kandji wpadł w pole karne, ale mając przed sobą tylko bramkarza, trafił w boczną siatkę. Cztery minuty później kolejna akcja tej dwójki przyniosła powodzenie. Richards miękko wrzucił piłkę z prawego skrzydła, Kandji z łatwością ograł McCarty’ego i padł w polu karnym jak rażony piorunem. Mimo protestów gości, którzy nie bez racji dopatrywali się tzw. „nurka” – Alex Prus wskazał na punkt oddalony o 11 m od bramki FC Dallas. Do piłki podszedł najlepszy snajper nowojorczyków, Angel, jednak jego sygnalizowany strzał w pięknym stylu obronił mający na swoim koncie występy w River Plate Argentyńczyk, Dario Sala.

Arkadiusz „Alex” Prus biegał po boisku z opaską na ramieniu na znak żałoby narodowej
Arkadiusz „Alex” Prus biegał po boisku z opaską na ramieniu na znak żałoby narodowej (fot. własne, Danny Blanik)

Niewykorzystana „jedenastka” zdeprymowała gospodarzy, którzy stracili głowę i oddali inicjatywę gościom. To, że nie oddali bramki mogą zawdzięczać tylko Coundoulowi – Senegalczyk dokonywał w bramce istnych cudów. Najpierw w 69. minucie wygrał pojedynek sam na sam z drugim najskuteczniejszym strzelcem w historii MLS (122 gole), Cunninghamem. Podobnie było w 76. minucie, kiedy w tylko sobie znany sposób wybił piłkę na rzut rożny po strzale Erica Avili, a chwilę później zatrzymał nieuchronnie zmierzającą do siatki futbolówkę po kolejnym strzale Cunninghama. Wreszcie w 81. minucie znowu okazał się lepszy od Ferreiry.

Gospodarze obudzili się w samej końcówce. Najpierw, w akcji zmienników, do dokładnego dośrodkowania z rzutu wolnego Carla Robinsona doszedł Sinisa Ubiparipovic, ale trafił w wychodzącego z bramki Salę. Potem nadeszła kontrowersyjna sytuacja z 89. minuty, kiedy bezbłędnie grający do tej pory i mający na swoim koncie występy w MetroStars kapitan drużyny gości, Daniel Hernandez, sfaulował na pograniczu pola karnego Ubiparipovicia. Polski arbiter bez wahania odgwizdał faul, ale na „wapno” wskazał dopiero po konsultacji z arbitrem liniowym. Do piłki po raz kolejny podszedł Angel i stadion zamarł w bezruchu. Kapitan Czerwonych Byków pokazał klasę i nerwy ze stali: posyłając piłkę w prawy górny róg, nie dał Sali żadnych szans.

Dane Richards w dyamicznej, typowej dla siebie, akcji
Dane Richards w dyamicznej, typowej dla siebie, akcji (fot. własne, Danny Blanik)

Trzy punkty, za to zupełnie niesprawiedliwe (z przebiegu spotkania) zwycięstwo, wywindowały ekipę Hansa Backe na czoło tabeli Konferencji Wschodniej. Za tydzień Czerwone Byki będą bronić pozycji lidera w spotkaniu z Philadelphia Union, a mecz ten znowu będzie miał polski akcent. Trenerem beniaminka, który do tej pory gra w kratkę (wyjazdowa porażka na inaugurację z Seattle 0:2, zwycięstwo u siebie z D.C. United 3:2 i sobotnia przegrana w Toronto 1:2), jest nasz były reprezentant kraju, Piotr Nowak. Początek meczu w sobotę, 24 kwietnia, o godz. 16:00.

IV Kolejka MLS 2010:
Sobota, 17 kwietnia 2010, 19:30
Red Bulls Arena, Harrison, New Jersey

New York Red Bulls – FC Dallas 2:1 (0:1)
0:1 – McCarty 10′, 1:1 – Angel 56′, 2:1 – Angel 90′ (karny)

Red Bulls: 18 Bouna Coundoul – 17 Jeremy Hall, 12 Mike Petke, 5 Tim Ream, 7 Roy Miller – 19 Dane Richards (8 Sinisa Ubiparipovic 81′), 6 Seth Stammler (33 Carl Robinson 58′), 20 Joel Lindpere – 10 Macoumba Kandji , 29 Ibrahim Salou (11 Danleigh Borman 71′), 9 Juan Pablo Angel.
Trener: Hans Backe

FC Dallas: 44 Dario Sala – 2 Daniel Hernandez, 19 Zach Loyd, 14 George John, 3 Ugo Ihemelu – 5 Jair Benitez, 16 Atiba Harris, 10 David Ferreira, 13 Dax McCarty (24 Eric Alexander 80′), 4 Heath Pearce (12 Eric Avila 69′) – 9 Jeff Cunningham
Trener: Schellas Hyndman

Sędziował: „Alex” Prus
Żółte kartki: Harris (24′ faul)
Widzów: 13667

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze