Błędy sędziowskie, cudowne trafienie Nolito, pragmatyczny do bólu Real, bojaźliwy Benitez i cudownie grająca Celta. Tak, to właśnie te określenia przychodzą mi na gorąco zaraz po spotkaniu na Balaidos. Przyznam, tak dobrego meczu w ostatnim czasie nie uraczyłem i ci, którzy spędzili dzisiejsze popołudnie z La Liga, na pewno tego nie żałowali.
Pierwsza połowa należała zdecydowanie do Celty, która dominowała w posiadaniu piłki, tworzyła więcej sytuacji, a ofensywne trio Orellana-Nolito-Aspas, siało postrach w szeregach defensywnych Realu. Zespół Eduarda Berizzo oddał 6 celnych strzałów, podczas gdy Real przekraczał w tym czasie wszelkie granice pragmatyzmu, oddając dwa celne strzały – oba zakończone golami.
Trzeba jednak oddać, że Celta ewidentnie zagalopowała się w swoich zapędach, zapominając o solidności i rzetelności w defensywie, co skrzętnie wykorzystał Cristiano Ronaldo. Przy drugiej bramce Danilo miał tyle czasu i miejsca, że mógł zapytać bramkarza, w który róg uderzać. Były to błędy, których Real Madryt nie wybacza. Zespół Beniteza grał niedokładnie, jednak starał się wymieniać sporo podań na małej przestrzeni. Nieźle prezentowali się Kroos, Jese i Marcelo, jednak prawdziwy bohater był tylko jeden – Keylor Navas, w stosunku do którego nadużyciem nie będzie, jeżeli określimy jego dzisiejszą formę jako „życiową”. Rozegrał jedno z takich spotkań, które kibice wspominają przez wiele lat (jak chociażby spotkanie Casillasa z Bilbao w 2008 roku). Pewnikiem jest to, że Kostarykańczyk wywalczył sobie pewny plac do końca sezonu, a możliwy transfer de Gei zaczyna się oddalać. Zresztą, kim jest de Gea?
Pan Bramkarz @NavasKeylor co wyczynił! Parada weekendu i nie tylko! https://t.co/vq6LvIcFNz
— Michał Pol (@Polsport) October 24, 2015
A Celta? Trudno jednoznacznie ocenić ich postawę, jeżeli Keylor Navas dokonywał takich cudów. Próbował Nolito, próbował Orellana, a strzał Iago Aspasa z 10 metrów w znany tylko sobie sposób obronił kostarykański portero.
Druga połowa? Emocje rosły z minutę na minutę, a Celta wcale nie chciała tak łatwo oddawać pola. I w momencie, kiedy wydawało się, że Celta jest naprawdę blisko wyrównania, przyszła 57 minuta, żółta kartka dla Pablo Hernandeza i… druga żółta dla Gustavo Cabrala – za dyskusję z sędzią. Czy słuszna? Nie wiemy, co hiszpański stoper powiedział sędziemu. Być może były to słowa na tyle nieparlamentarne, by Carlos Clos Gomez wyciągał żółty kartonik, ale i tak można mieć wrażenie, że ta decyzja była zbyt pochopna. A trybuny zareagowały w oczywisty sposób, rozpoczynają legendarną już przyśpiewkę „tak, tak, tak wygrywa Madryt”.
Od tego momentu Celta zaczęła grać jednak jeszcze lepiej. Po chwili uspokojenia i braku wiary, jaki wstąpił w podopiecznych Eduardo Berizzo i groźnej sytuacji Isco, w której trafił w poprzeczkę, show na Balaidos ponownie się zaczął. Najpierw w 73 minucie Marcelo wybił piłkę z linii bramkowej, po świetnej akcji Nolito, od którego piłka odbijała się w polu karnym w taki sposób, jakby chciała wpaść do bramki „Królewskich”. 12 minut później miał już więcej szczęścia, kiedy futbolówka po jego cudownym strzale trafiła w okienko bramki strzeżonej przez Keylora Navasa. Niemożliwe stało się faktem i portero Realu skapitulował. „Błękitno-biali” ruszyli do natarcia i już chwilę później piłkę meczową miał Guidetti, który fatalnie spudłował, zabierając piłkę Danielowi Wassowi. Szwedzki napastnik w tej sytuacji mógł zachować się o wiele lepiej.
https://twitter.com/FootyLiveVines/status/657945690736369664
A Real? Wprowadzenie Nacho za Modricia, przy graniu w przewadze, chyba najlepiej świadczy o powadze sytuacji i tym, że podopieczni Beniteza byli w poważnych tarapatach. Mimo to, w końcówce Marcelo przypieczętował zwycięstwo Realu bramką na 3:1.
Choć wynik na to nie wskazuje, wygrał dzisiaj zespół słabszy, bardziej bojaźliwy, który w wyniku splotu szczęśliwych okoliczności zagrał jeden z najbardziej pragmatycznych spotkań w historii, przywołujących na myśl czasy Fabio Capello. Celta z kolei potwierdziła, że w tym sezonie będzie się liczyć w walce o puchary, a Eduardo Berizzo idzie drogą swojego mistrza Marcelo Bielsy, tworząc w Vigo drużynę grającą ładnie dla oka i najzwyczajniej w świecie lubianą.
Nolito wypowiedział się podobnie . Padło coś w stylu : "nie wiem co się zdarzyło , ale sędziemu zabrakło szacunku " . Ja jeśli nie wiem zazwyczaj się nie wypowiadam na jakiś temat . Czy to wpłynęło na wynik ? Bardzo możliwe , chociaż też Real ograniczał się do obrony po dwóch strzelonych bramkach .
Moim zdaniem na aspekty sportowe wpłynęło coś jeszcze . Pomijając wiele kontuzji w Realu Madryt, uważam , że granie drużynami niepokonanymi ze światowego topu na przestrzeni dwóch i pół dnia to ogromny wysiłek . Nawet gdyby część z kontuzjowanych dała radę grać , to na pewno szkieletem ekipy byłoby ciężko rotować . Kroos , Ramos czy wiele innych kluczowych postaci poopadali z sił . Cztery punkty wywiezione z Paryża i Vigo przy tak krótkim odpoczynku oraz brakach w składzie muszą cieszyć . Hala Madrid !!!