Real Madryt przed własną publicznością uratował remis z Valencią 2:2. Bramki dla gości zdobyli Mathieu i Parejo. Na ich gole odpowiedzieli Ramos i Ronaldo. Mecz był intensywny i ciekawy. Ekipa Ancelottiego dwa razy musiała odrabiać straty.
W ostatnim niedzielnym spotkaniu 36. kolejki Primera Division Real Madryt podejmował Valencię. Faworytem byli gospodarze, którzy kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa. Dodatkowo wpadki Barcelony i Atletico, w razie wygranej, pozwalały piłkarzom Carlo Ancelottiego zbliżyć się do lidera La Ligi. Oczywiście wtorkowe spotkanie z Bayernem musiało mieć wpływ na dyspozycję „Królewskich”. Włoski trener dokonał kilku roszad, np. zamiast Pepe i Coentrao od pierwszej minuty zagrali Varane i Marcelo. W środku pola pojawili się Isco i Illarramendi. W Valencii od pierwszej minuty miał bronić Diego Alves, który w końcu wrócił po kontuzji. Dodatkowo, goście musieli być jeszcze bardziej zmęczeni niż ich rywal, ponieważ swój mecz rozegrali w czwartek z Sevillą. Tym razem to kibice Atletico i Barcelony trzymali kciuki za zespół „Los Ches”, aby urwał jakieś punkty Ronaldo i spółce. Czy było to możliwe? O tym się przekonamy.
Pierwszą akcję stworzył już w 3. minucie Real. Krótka wymiana piłki między Ronaldo i Balem i strzał tego pierwszego obronił Alves. Od tego momentu przewaga „Królewskich” na boisku rosła. Ponownie aktywny okazał się Walijczyk. Okiwał dwóch obrońców rywala i dośrodkował w stronę Benzemy, ale Francuz uderzył niecelnie. W 10. minucie napór gospodarzy trochę zelżał i przyjezdni doszli do głosu. Jednakże akcje „Los Ches” nie były zbyt dynamiczne i nie mogły jak na razie zaskoczyć doskonałej defensywy „Los Blancos”. Pierwsza doskonała akcja Valencii miała miejsce w 16. minucie. Feghouli okiwał Marcelo na prawym skrzydle i wrzucił piłkę prosto na niepilnowanego Parejo. Wychowanek Realu główkował. Diego Lopez zdołał sparować piłkę na poprzeczkę. Ekipa Ancelottiego miała dużo szczęścia w tej sytuacji.
Mecz się wyrównał, chociaż optyczną przewagę nadal mieli gospodarze, ale ich atakom brakowało dobrego ostatniego podania bądź dobrego uderzenia. Tak było w 26. minucie, gdy Benzema zagrał do Ronaldo. Portugalczyk po raz kolejny uderzył niemalże prosto w bramkarza. Świetną akcję mieli goście na osiem minut przed końcem. Javi Fuego podał piłkę za obrońców. Adresatem był Parejo, który jej nie sięgnął. Za jego plecami pojawił się Paco Alcacer, ale również nie opanował futbolówki. W odpowiedzi Ronaldo przeprowadził samotny rajd pod bramką Alvesa. Na dwie minuty przed końcem Feghouli chciał zaskoczyć Diego Lopeza i prawie mu się to udało. Bramkarz Realu wybił futbolówkę na rzut rożny. Parejo dośrodkował w pole karne prosto na głowę Jeremy’ego Mathieu. Francuz przepchnął Varane’a i z najbliższej odległości wbił piłkę do siatki.
Kolejna niespodzianka w tej kolejce. Oczywiście Real ma drugie 45 minut na wyrównanie i ewentualną wygraną. Słabo grają przede wszystkim Marcelo i Illarramendi. Valencia może nie napiera ciągle na bramkę Realu, ale w swoich atakach jest groźniejsza niż „Los Blancos” dlatego zasłużenie wyszła na prowadzenie. Gospodarze na pewno nie powiedzieli ostatniego słowa i będą chcieli odwrócić wynik spotkania.
Po przerwie Illarramendiego zmienił Di Maria. Doskonałą sytuację na zwiększenie prowadzenia miał Keita, który główkował po wrzutce Parejo. Tym razem Diego Lopez popisał się wspaniałą paradą. W odpowiedzi Isco niecelnie uderzył zza pola karnego. W 55. minucie Cristiano Ronaldo był bardzo bliski wyrównania, ale Diego Alves również pokazał, że jest wielkim bramkarzem. Real próbował i w końcu się udało. W 60. minucie Angel Di Maria dośrodkował do Ronaldo. Portugalczyk odegrał do Ramosa, który nie pierwszy raz w tym sezonie wykorzystał swoją dobrą grę głową.
W 65. minucie Dani Parejo wyprowadził Valencię na prowadzenie. Wychowanek Realu otrzymał podanie od Feghouliego i trafił do siatki tuż przy lewym rogu bramki Lopeza. Szansę na ponowne wyrównanie miał Ronaldo, ale i tym razem jego techniczne uderzenie zostało zatrzymane przez Alvesa. „Królewscy” atakowali, ale Valencia interwencjami z poświęceniem broniła wyniku i wyczekiwała na swoje sytuacje i raczej preferowała budowę akcji w ataku pozycyjnym niż szybkie kontry. Ostatnie minuty upłynęły pod znakiem strat z jednej i drugiej strony. Żadna z ekip nie mogła osiągnąć dłuższej przewagi na placu gry. W doliczonym czasie gry Cristiano Ronaldo fenomenalnym strzałem piętką pokonał w końcu Diego Alvesa. Od tego momentu zaczęło się oblężenie bramki Valencii. Swoje szanse mieli Cristiano Ronaldo i Alvaro Morata.
Do końca spotkania już nic się nie zmieniło. Valencia zasłużenie zremisowała na Santiago Bernabeu. Real miał momenty, gdy atakował i stwarzał sobie ogrom sytuacji, ale nieskuteczność czy też indywidualne błędy sprawiły, że „Królewscy” nie potrafili uzyskać pozytywnego rezultatu. „Los Ches” zagrali bez respektu dla rywala. Nie przestraszyli się bardziej utytułowanego przeciwnika i spokojem oraz precyzją wywalczyli komplet oczek. Dla Valencii w ligowej sytuacji nic się nie zmienia. Już dawno klub z Mestalla zaprzepaścił szanse na 7. miejsce w lidze. Dla Realu też niewiele się zmieniło poza tym, że odrobił jedno oczko do swojego lokalnego rywala – Atletico.
1.Każda drużyna jeszcze się liczy, ale na 97,5%
ligę wygra Atletico.
2.Tak to już jest, gdy przesypia się 1 połowę
meczu.
3.Morata, Illarra i Marcelo to komedia - wszyscy
powinni zostać ukarani za bardzo nieprofesjonalne
podejście do zawodu. Jak inaczej wytłumaczyć
dzisiejszy kryminał?
4.Niepotrzebne rotacje w składzie.
5.Po prawdopodobnym przegraniu ligi, Real jeszcze
bardziej zmotywuje się na finał LM.
A jednak ta rzeczywistość w Katalonii nie jest taka
straszna...Jeszcze się okaże, że to Barca wygra ;)
Od pierwszych fragmentów gry było czuć w powietrzu
"niedzielną atmosferę" tj. słabe zaangażowanie,
brak biegania. Jako kibic Królewskich po obejrzeniu
setek meczy tej drużyny na wstępie zauważyłem
zbyt wielkie rozluźnienie i spodziewałem się
ciężkiego spotkania. A ileż razy to się
zdarzało... na pół gwizdka meczu się nie wygra.
Chyba po przekonywującym zwycięstwie w Monachium
piłkarze Realu poczuli się "półbogami" i
pomyśleli, że kolejni rywale, że strachu przed ich
dokonaniami z pokorą będą oczekiwać najmniejszego
rozmiaru porażki. Tak się nie stanie, a mecz sam
się nie wygra.
Wystarczy, że zabrakło Modricia w środku pola, a
już się wszystko sypie...
Obecność w pierwszym składzie w tak trudnym meczu
Illarry zamiast Di Marii też mogła dziwić.
Najbardziej to mi się podobało w jego wykonaniu
podanie wolejem przez pół boiska do bramkarza, gdy
po wyrzucie z autu otrzymał piłkę, a rywale
zbytnio go nie naciskali. Dobrze, że w przerwie
Carlo wyciągnął wnioski i go zmienił. Marcelo u
nas to chyba gra skrzydłowego w dodatku dość
ofensywnego. Wielokrotnie ktoś z dwójki środkowych
obrońców musiał schodzić do boku, by go
zaasekurować, a ten spokojnie się przyglądał
wracając powolutko z połowy rywala. Brazylijczyk
musi się wziąć za siebie; na tą chwilę to cień
zawodnika sprzed lat w dodatku z lekką nadwagą.Na
liście transferowej to się może za chwilę
znaleźć nie Coentao lecz właśnie on jeśli
będzie dalej tak grał.
Dobrze, że udało się chociaż ugrać ten remis,
który może być decydujący w ostatecznym
rozrachunku. No, ale trzeba przede wszystkim
wygrywać własne mecze , a nie patrzeć na
potknięcia rywali. HM! :)
Jeżeli nawet Atletico i Barca wygrają w następnej
kolejce swoje mecze kolejno z Malagą i Elche, a w
ostatnim meczu pomiędzy tymi zespołami Barca wygra
to przy wszystkich zwycięstwach Realu ( Valladolid,
Celta, Espanyol ) może się okazać, że to
Królewscy sięgną po mistrzostwo, a drużynie
Simeone przyjdzie zadowolić się ostatnim miejscem
na pudle.
Co Morata zrobił nie tak, że włączyłeś go w te
niechlubne towarzystwo. Przecież pojawił się
dopiero w końcówce na parę minut, i w swojej
pierwszej akcji zdołał tylko oddać strzał za
który zruzgał go CR, a raz był na pozycji
spalonej. Ale ogółem stwarzał zagrożenie pod
bramką rywala.
Mimo wszystko , dla Barcelony i Realu Madryt ta
kolejka tchnęła życie . Liga jest otwarta i tak
jak to w piłce bywa , wiele zaskoczeń nas jeszcze
czeka :). Teraz czekają klub któremu kibicuję dwa
wyjazdy i przy tym zmęczeniu sezonem , nikomu
pewnych punktów nie dopisuję , bo już nie jeden w
takich prognozach się zdziwił :). Było ciekawie ,
a zrobiło się jeszcze ciekawiej :).Hala Madrid !!!
Jak Barca remisowała z Getafe wydawałoby sie ze
liga nam odjechała ale cały czas jest ten cień
nadziei ze być moze Real sie potknie w którymś z
tych 3 meczy, moze jak Barca z Valladolid,
gdziekolwiek ale żeby zdobyli o 2 pkt mniej niż
mają do zdobycia. Oby Barca na tym skorzystala.
Marne szanse na to wszystko, ale dopóki będą
będę w to wierzył. Oby liga była Blaugrana!
fun to ja mam z ciebie .
hie hie
może za rok może za dwa ,musisz poczekać i być
cierpliwym chłopaczkiem !
taka rada odemnie chłopaczku!
w barcelonie jest potrzebny powiew młodości i
świerzości !
ale nie jeden za 90mln lecz co najmniej trzy za taką
cenę:(David Luis,Hummels i np Vitsel )
Śmieszy mnie ta cała debata kto ma zastąpić
Xabiego w finale . Główni kandydaci w mediach to
Asier i... Isco :). Dla mnie trener powinien zacząć
ogrywać Casemiro i Varane'a ( mając oczywiście w
pamięci opisany już przez nas wariant z Pepe ) . W
gotowość do gry Samiego nie wierzę . Kluby już
pracują nad wzmocnieniami i mam nadzieję , że Real
Madryt robi wszystko , żeby w oknie transferowym
uzupełnić kadrę na przyszły sezon . "Klon" Alonso
z Realu Sociedad , wydaje się być na dzień
dzisiejszy Chińską podróbą .
witojcie kulegi !?
Co mieliście na objad ,bo ja parzaki ze śmietanom
od byka, sam doiłem i polecam karzdemu!
A w szczegulności Bikerowi !!!
Wiem wiem Biker ze ty doisz tylko czarne byki ,ale
uwierz mi ze śmietana z białej rasy ma miej toksyny
a więcej białka.
Dwójka Hiszpanów ZUPEŁNIE się nie sprawdza i
pokazują dobitnie na każdym kroku, że nie
zasługują na grę w Realu. Jeden przez brak
umiejętności, a drugi za samolubność,
chimeryczność i przede wszystkim - brak gry na
najwyższym poziomie przez cały sezon, a tego w
Realu nie zazna. Zatem wypożyczenie na początku
roku nie było wcale złym pomysłem - problem w tym,
że tylko 1/4 transferów Carlo wypalił w 100% i
jest nim Carvajal.
Problem w tym , że transfer Daniela załatwili
dyrektorzy sportowi , bo opcja wykupu się zbliżała
. Carlo w jednym wywiadów stwierdził , że
wcześniej go dobrze nie znał . To normalne , że
jak się pracuje w jednym klubie , nie ogląda się
na potrzeby innych . Dlatego tak ważna jest
kontynuacja i precyzyjne przepracowanie okna
transferowego . Jako kibic, mam nadzieję , że się
to uda . Co do Moraty , to ja bym go nie skreślał ,
ale to moje zdanie :).
Zastanawia mnie tylko, jak można było kupić
Illarramediego za 32mln euro - Kto wpadł na tak
idiotyczny pomysł, skoro gość gra na miarę Getafe
czy Osasuny.
Mnie też powoli zaczyna chłopak irytować .
Niektórym wielka presja pomaga , a innych
paraliżuje . Widać u niego blokadę .
Najbardziej emocjonujący sezon ligi hiszpańskiej od
siedmiu lat, dorównuje 2006/07 gdzie Barcelona
straciła mistrzostwo w przedostatniej kolejce z
Espanyolem. Ronaldo potwierdził po raz kolejny, że
Real zawsze może na niego liczyć- Portugalczyk jest
w tej chwili bezapelacyjnie najlepszym piłkarzem
świata, Messi może się na nim wzorować.
@Szwajc 100% zgodności. A co do Isco to jakoś
trudno mi sobie wyobrazić zastępstwo Xabiego w jego
osobie. Niby jak to by miało wyglądać? Wariant z
4-4-2 chyba na wstępie odpada, bo powierzona by mu
była zbyt duża odpowiedzialność w środku pola.
Jedynie w 4-3-3 z cofniętym Modriciem na pozycji
Alonso i trochę wyżej z Di Marią i hiszpanem.
Byłem ostatnimi czasy pod dużym wrażeniem
poświeceń byłego gracza Malagi w destrukcji
szczególnie tego zaangażowania i zadziorności, ale
to nie czyni z niego DMC i raczej nigdy tak nie
będzie, że wejdzie bark w bark z przeciwnikiem czy
będzie grał na wślizgu. Obawiam się także, że z
nim w składzie środek pola może być po prostu za
rzadki. A błędów Guardioli w postaci Thiago na DMC
nikt w Madrycie chyba nie chce powielać ...
Tutaj mam takie pytanie do Ciebie; jak Ty widzisz
ustawienie naszego zespołu na finał? 4-4-2, które
funkcjonowało z rywalami dobrze utrzymującymi się
przy piłce czy 4-3-3?
@E123 Napastnik musi być czasami samolubny. Jeśli
wczoraj by trafił w pierwszej akcj byłby teraz
noszony na rękach i nie byłoby tej dyskusji.
Chłopak chciał się pokazać i też pewnie
wchodząc na plac gry był mocno rozemocjonowany
gonieniem wyniku i kwestią uciekającego czasu. Na
pozycji środkowego obrońcy i napastnika niestety
potrzebne jest ogranie, a słabe wyczucie piłki
może przesądzić o losach spotkania. Skoro taki
Benzema grając na współe z Higuainem sobie zbytnio
nie radził, a po jego odejściu gra pierwsze
skrzypce to co ma powiedzieć taki Morata, który
dopiero wkracza do dorosłej piłki. Też uważam,
że żeby mógł się wznieść na wyższy poziom
potrzebne jest mu obycie boiskowe i to bardziej na
wypożyczeniu.
A propo Illarry to podzielam zdanie Szwajca. Jego
mentalność ma tu nadrzędne znaczenie. Może w
klubie powinni pomyśleć nad zatrudnieniem takiego
specjalisty jak dr Steve Peters z którego usług
korzysta Liverpool Rodgersa co jak podkreśla
irlandczyk ma odzwierciedlenie w osiągnięciach jego
zespołu.
http://krotkapilka.pl/artykul,liverpoolu_paradoks_szy
mpansa,1751
Carlo będzie pewnie zmieniał ustawienie w
zależności od wydarzeń . W pomocy raczej Pepe ,
mimo słabszego występu Varane'a z Valencią
zastępującego Portugalczyka w obronie . Myślałem
o konieczności wystawienia Isco kosztem Bale'a w
pierwszym zespole , z kilku powodów -
1) Młody Hiszpan lepiej gra na małej przestrzeni
.
2) Potrafi organizować grę, z dalekimi przerzutami
włącznie .
3) Prawdopodobnie zostaniemy bez napastnika na ławce
, a Gareth na zmęczonego rywala niezależnie od
wyniku by się przydał .
Jeszcze dużo czasu , a ja już sobie kombinuję :).
Jak Ty to widzisz ?
Ale tutaj nie chodzi o typowe cechy
napastnika...Spójrzmy prawdzie w oczy - Wczoraj
Morata miał 3 dosyć dobre okazje. W pierwszej,
zamiast poszukać lepiej ustawionego partnera, wali
przed siebie z 25 metrów. Piłka leci na 3
piętro...Już nie chcę po nim jechać, bo owszem
mógł strzelać, jednak wtedy powinien chociaż
pociągnąć jeszcze futbolówkę do przodu, wejść
w pole karne i poszukać płaskiego strzału w długi
róg. Ale on tego nie zrobił i zachował się jak
jeździec bez głowy. A gdy na niego patrzę, to
wydaje mi się, jakby był przekonany, że za każdym
razem spudłuje, bo zawsze po strzale (udanym czy
nieudanym) spuszcza głowę i nawet nie patrzy, jak
blisko był sukcesu. Widać brak pewności w siebie.
Co do innych, to już się nie odnoszę, ponieważ
przy nabiegnięciach trzeba mieć szczęście, ale
przede wszystkim zimną krew.
To tyle.
Ja bym bardziej skłaniał się do obecności Bale'a
na boisku. Walijczyk podobnie jak Ronaldo potrafi
zrobić różnicę, a pojedynczy błysk jego talentu
może przesądzić o losach spotkania. System 4-3-3 z
Pepe na pozycji Xabiego jako typowy przecinak i
wyżej z Modriciem i Di Marią. Isco zaś bym
wprowadził później na uspokojenie gry za Fideo,
który mam nadzieje da wszystko z siebie lub Bale'a.
Ale na szczęście Carlo ma decydujący głos i
zobaczymy na jakie personalia postawi. Bądź co
bądź on przebywa z tymi zawodnikami i widzi kto
jest w formie a kto nie. Mam jednak nadzieję, że
nie wyśle do boju Illarry, ale niczego nie można
być pewnym. W preferowanym przez niego systemie z
silniejszymi rywalami 4-4-2 to młodszy z basków
bardziej pasuje od Isco w środku w parze z Modricem.
A kandydatury Pepe chyba aktualnie nie bierze pod
uwagę. Także możemy sobie popisać o portugalczyku
w pomocy a włoch zrobi to co uzna za stosowne.
Masz rację - trener zadecyduje :). 4-3-3 wyszło nam
w meczu pucharowym , ale np 4-4-2 w pierwszym meczu
ligowym to klapa. Zobaczymy :).
Czytałem Twój post pod "trio za Pogbę" i zgadzam
się , że jeśli miałby przyjść , jedną
"szóstkę" z zespołu trzeba by było wyeliminować
. Z tym zastąpieniem w składzie Alonso , czy teraz
, czy w kontekście finału, to spory ból głowy ...
Z tym, że "trener zadecyduje" to chodziło mi
bardziej o domniemane wypowiedzi włocha pytanego o
zastępstwo za Xabiego w finale tj. "Illarra
naturalnym zastępcą " itp. Z resztą wystawienie
go w ostatnim pojedynku z Valencią w pierwszym
składzie musi o czymś świadczyć. I w tych trzech
meczach do końca sezonu poprzedzających finał
myślę, że Carlo będzie dawał mu liczne szansy na
pokazanie się. Jak na razie pierwszy test nie
wypalił...
Odnośnie tych głównych kandydatów naznaczonych
przez media to może jednak jest w tym trochę racji.
Mocno wątpliwe, by Carlo postawił na Pepe w finale
nie sprawdzając go w którymś z meczy w lidze na
tej pozycji. Włoch to nie Mourinho, że zaskakuje
wszystkich swoimi wyborami. Prędzej bym się
spodziewał Ramosa wyżej niż portugalczyka.
Stawiam, że włoch postawi na 4-4-2 właśnie z
Illarrą w środku obok Modricia. 4-4-3 z Asierem na
pozycji Alonso chyba odpada, bo po prostu bask nie
potrafi "poukładać" od tyłu drużyny jak jego
starszy kolega. Poza tym przy szczelnym pokryciu
przez przeciwników Luki i Angela bask byłby
bezradny, skazany jedynie na wycofanie piłki do
obrońców lub bramkarza.
Widać, że jak Alonso trochę odpoczął (w dużej
mierze za sprawą nadmiaru żółtych kartek) to i z
dobrą grą ostatnimi czasy nie było problemu. A
teraz większość się głowi co począć bez
niego...
Tak, tylko w zasadzie mógłby być opylony jedynie
Khedira. A że wraca dopiero po kontuzji to o
potencjalnych kupców może być trudno jeżeli
myśli się o sprzedaniu go za godziwe pieniądze tj.
powyżej 30 mln. O Illarre raczej nikt nie zabiega i
w najbliższym czasie nie powinno się to zmienić.
Jedynie Casemiro wówczas można by było oddać na
wypożyczenie, by się chłopak nie marnował.
Carlo na konferencjach czasami "leje wodę" . Z tym
Ramosem nie wyszło , ale to znak , że Włoch
czasami lubi coś zamieszać . Dobrze , że użyłeś
słowo "test" , bo właśnie do finału będą
testowane różne warianty . Przed Bayernem nie było
stałych fragmentów za dobrych , a w Monachium w
sprytny sposób padły trzy bramki dzięki zagraniom
ze stojącej piłki . Coś tam pewnie przygotuje , a
jak to wyjdzie , zobaczymy . Martwią mnie też te
dwa najbliższe wyjazdy , bo kazus Liverpoolu
pokazuje , że koncentracja na koniec sezonu to klucz
. A co do transferów , to okno ruszy i pewnie
nabywców nie zabraknie :).