Zawodnicy z San Sebastian zdobyli trzy punkty w ostatnim niedzielnym meczu 27. kolejki Primera Division. Atletico nie zasłużyło na przegraną, jednak nieskuteczność piłkarzy z Madrytu sprawiła, że powiedzenie „niewykorzystane sytuacje się mszczą” potwierdziło się w stu procentach.
Drużyna prowadzona przez Diego Simeone przystąpiła do tego meczu z kompletem zwycięstw na Vicente Calderon. W 13 spotkaniach rozegranych u siebie Atletico zdobyło 39 punktów. Przed Realem Sociedad stało trudne zadanie, którym było wywiezienie choćby punktu ze stolicy Hiszpanii.
Mecz rozpoczął się od wyraźnej przewagi gospodarzy. Szybka wymiana piłek pomiędzy zawodnikami dała im znaczną przewagę w posiadaniu piłki. Obrońcy Realu Sociedad nie pozwalali na tak swobodne rozgrywanie futbolówki w obrębie swojego pola karnego. W 7. minucie pierwszy strzał na bramkę oddał Diego Godin, jednak posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Intensywny pressing pomocników Atletico pozwalał im na odzyskiwanie futbolówki już na połowie rywala. Pierwsze dziesięć minut to totalna dominacja „Los Colchoneros”. W 12. minucie najlepszą szansę na strzelenie bramki miał Falcao. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Godina piłka dotarła do niepilnowanego Kolumbijczyka, ale w ostatnim momencie jego strzał został zablokowany.
Ataki gospodarzy przypominały bicie głową w mur. Wrzutki w pole karne z obu skrzydeł były zatrzymywane przez dobrze funkcjonującą linię defensywy piłkarzy z San Sebastian. Po raz pierwszy goście zagrozili bramce rywala w 18. minucie po niecelnym strzale z dystansu Carlosa Veli. Diego Costa był wyróżniająca się postacią ze względu na indywidualne rajdy lewą stroną i pomoc w odbiorze piłki. W 33. minucie Courtois pobił rekord byłego bramkarza Atletico, Abela Resino, w liczbie minut bez puszczenia gola. Od 28 sierpnia 2012 roku, czyli od ponad 800 minut, golkiper gospodarzy nie wyciągał piłki z siatki na Vicente Calderon. Goście bronili się całym zespołem, co nie ułatwiało gospodarzom dojścia do klarownych sytuacji. Końcówka pierwszej połowy to dominacja podopiecznych Simeone, nieprzynosząca jednak efektu w postaci gola. Do przerwy było 0:0.
Druga odsłona rozpoczęła się podobnie jak pierwsza część tego spotkania. Atletico ruszyło na bramkę Carlosa Veli z dużym impetem. W 53. minucie zawodnicy Realu Sociedad przeprowadzili szybką kontrę i wbrew wszystkim statystykom objęli prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Xabi Prieto. W telewizyjnych powtórkach można było dostrzec, że Prieto był na pozycji spalonej i gol nie powinien zostać uznany. Piłkarze gospodarzy nie załamali się z powodu straconej bramki i nadal kontrolowali przebieg gry. W 56. minucie dogodną szansę na wyrównanie zmarnował „Cebolla” Rodriguez. Pięć minut później po rzucie wolnym dla gospodarzy Miranda miał przed sobą tylko bramkarza gości i z dwóch metrów trafił właśnie w niego.
Z biegiem czasu w grę Atletico wkradała się nerwowość, co powodowało niedokładne zagrania i łatwe straty piłek w środku pola. Dyscyplina taktyczna podopiecznych Paco Montanesa dawała im coraz większą pewność w grze defensywnej. Tempo spotkania wyraźnie spadło za sprawą Realu Sociedad. Goście nie spieszyli się ze wznowieniami gry, co jest zrozumiałe z powodu korzystnego rezultatu. W 84. minucie swoją okazję miał Raul Garcia, ale jego strzał głową z małej odległości minął słupek bramki strzeżonej przez Bravo. Gospodarze do końca próbowali wyrównać, jednak im się to nie powiodło. Real Sociedad jest pierwszym zespołem, który wywozi punkty z Vicente Calderon w tym sezonie.