Od dwóch miesięcy słyszę tylko o kryzysie w Barcelonie i niezadowoleniu kibiców z pracy zarządu. Ostatnio pojawiły się nawet doniesienia z Hiszpanii, że szatnia „Dumy Katalonii” podziela zdanie opinii publicznej. Przeczucie graniczące z pewnością każe sądzić, że nawet niektórzy zawodnicy chętnie zanieśliby do biur FC Barcelona petycję o zmianę prezesa. Tyle że liczby mówią co innego.
Bezbarwny Real Madryt
Doświadczamy pewnego rodzaju paradoksu. FC Barcelona wygrała wszystkie trzy kolejki, choć przecież niecały miesiąc temu każdy wróżbita czytający z fusów powiedziałby, że to przecież Real Madryt siłą rozpędu z poprzedniego sezonu będzie zgniatał każdego przeciwnika, jaki wypadnie z terminarza rozgrywek.
Tymczasem wszyscy zapomnieli już o trzeciej kolejce, a Real Madryt notuje drugi z rzędu remis, zaś FC Barcelona kompletuje wszystkie punkty, jakie do tej pory były w puli do zdobycia. Jeśli tak się przejawia kryzys w drużynie, to Realowi przydałby się jakiś mały impas. Być może kontuzja Benzemy i miesiąc absencji dla napastnika to jakieś światełko w tunelu – oczywiście pod warunkiem, że Zinedine Zidane nie postawi na środku ataku Garetha Bale’a. Jeśli jednak szkoleniowiec Realu postawi na „CR7”, kiedy ten wróci z banicji, a na skrzydle stanie z powrotem Marco Asensio, to widziałbym doskonałą pozycję dla Walijczyka.
Ekscesy na Santiago Bernabeu
Po wybryku Marcelo zwolniło się miejsce na lewej obronie. Być może Bale sprawdzi się tam lepiej niż w ataku, bo chodzą słuchy, że Brazylijczyk posiedzi na trybunach dłużej, niż początkowo przewidywano. Jego bezmyślne i agresywne zachowanie w polu karnym może być podstawą do zasądzenia nawet kilkumeczowej absencji.
Debiut Ousmane Dembele
W weekend zadebiutował Ousmane Dembele. Valverde wpuścił go na boisko w 68. minucie meczu za Deulofeu. Francuski napastnik poradził sobie całkiem nieźle. Zaliczył kilka mniej lub bardziej udanych dryblingów, pokazał kilka sztuczek, co na standardy debiutu pod dużym ciśnieniem wyglądało całkiem nieźle. W pewnych momentach przypominał mi Neymara – zwłaszcza podczas ekwilibrystycznej akrobacji podczas faulu, ale dość złośliwości.
Wygląda na to, że Dembele występował bez skrępowania, które było czuć, kiedy w Barcelonie zawitał Neymar. Na dodatek Francuz pięknie asystował przy golu Suareza. Dobrze wybiegł do piłki i wykorzystał swoje przyspieszenie. Miałem wrażenie, że podawał „na pamięć”, jakby doskonale wiedział, że ktoś będzie zamykał akcję. Oznacza to, że dość dobrze zrozumiał specyfikę klubu, a z czasem może być tylko lepiej.
Jeśli Dembele rzeczywiście doskonale wpasuje się w skład Barcelony, to Real Madryt będzie miał nie lada wyzwanie, bo ten zawodnik niewątpliwie ma talent. Oczywiście to, co pokazał w debiucie, nic nie znaczy, ale istnieją dla niego dobre prognozy na przyszłość. Jeśli obrońcy (nie tylko Realu Madryt) będą podchodzić do niego nonszalancko, to Dembele z pewnością to wykorzysta. Może nie tak, jak robił to Neymar, ale przecież dopiero przyszłość pokaże, co potrafi Francuz.
Na ten moment wydaje mi się, że Ousmane Dembele dopasuje się do FC Barcelona i doskonale zastąpi Neymara, o którym niedługo wszyscy w Katalonii zapomną, bo będą zbyt zajęci oklaskiwaniem Francuza. Choć przecież pamiętamy piłkarzy, którzy zachłysnęli się sukcesami i postanowili szukać mocniejszych wrażeń.
Wygląda na to, że „Królewscy” złapali małą zadyszkę. Pozostaje tylko czekać na rozwój wypadków w czwartej kolejce. Być może słabość Realu jest spowodowana nadmierną pewnością siebie po sukcesach z zeszłego sezonu, ale to już było. Należy się skupić na tym, co pojawia się na horyzoncie, bo taka jest specyfika gry w piłkę. Puchary to tylko pojedyncze chwile, swego rodzaju przerwy w biegu, bo praca na sukcesy zajmuje lwią część piłkarskiej kariery.