Sensacja to za duże słowo, lecz niespodzianka z pewnością już nie. W drugim ćwierćfinałowym starciu RB Lipsk po świetnej grze pokonało Atletico Madryt 2:1. Bramki padały jedynie w drugiej części spotkania. "Byki" wyszły na prowadzenie za sprawą gola Daniego Olmo, lecz w 71. minucie rzut karny wykorzystał Joao Felix. Pod koniec meczu "Los Colchoneros" zostało jednakże zaskoczone sprawnym kontratakiem, który dał prowadzenie RB Lipsk, a strzelcem został Tyler Adams.
RB Lipsk – Atletico Madryt przed pierwszym gwizdkiem
RB Lipsk, obok Atalanty oraz Lyonu, to największa niespodzianka tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. „Byki” w 1/8 finału bez żadnych problemów przeszli faworyzowany (choć mający swoje problemy) Tottenham – szczególnie różnicę między tymi zespołami było widać w rewanżu, w którym to niemiecka drużyna pokonała „Koguty” aż 3:0. W starciu z Atletico nie stali więc na straconej pozycji. Drużyna z Lipska miała szansę osiągnąć historyczny wynik – awans do półfinału Champions League po zaledwie 11 latach od powstania.
Największym osłabieniem w szeregach niemieckiego zespołu mógł być brak Timo Wernera. Napastnik odszedł w czerwcu za około 60 milionów euro do Chelsea FC. – Dużo rozmawialiśmy na temat braku Timo Wernera w naszym zespole. Nie mamy Timo, ale mamy wielu zawodników, którzy są mocni w ataku. Nie wiem, jaki będzie skład, ale mamy silny zespół w ofensywie. Mam też zawodników, którzy będą mogli się pokazać właśnie z powodu braku Wernera w naszym składzie – mówił szkoleniowiec RB Lipsk, Julian Nagelsmann. Kilka dni temu zastanawialiśmy się, czy mimo tego „Byki” miały szansę na dobry wynik w Lidze Mistrzów.
Your RB Leipzig starting XI for #RBLATL ?️
— RB Leipzig English (@RBLeipzig_EN) August 13, 2020
?⚪ #MissaoFinal #UCL pic.twitter.com/AR0A93kMFo
Atletico natomiast z pewnością marzyło o tym, aby zatrzeć złe wspomnienia z Lizbony. To w tym mieście w 2014 roku rozegrany został finał pomiędzy „Los Rojiblancos”, a Realem Madryt, w którym to „Królewscy” w dramatycznych okolicznościach doprowadzili do dogrywki, by w niej strzelić aż trzy bramki. Przed dzisiejszym meczem Atletico mogło czuć się pewnie, mając oczywiście na uwadze ich ostatni mecz w Champions League: – Minęło dużo czasu od naszego ostatniego meczu w tych rozgrywkach. Zwycięstwo na Anfield było wspaniałe, ale to nowy początek. Nie możemy myśleć o tym co już było – tonował jednakże nastroje Diego Simeone.
Już od kilku dni pewne było, że argentyński szkoleniowiec nie mógł skorzystać z usług Angela Correi oraz Sime Vrsaljko. U obu zawodników wykryto koronawirusa. Zostali oni odizolowani od reszty zespołu, a chorobę przechodzą bezobjawowo. Dodatkowe testy wykazały, że reszta zespołu jest zdrowa, co pozwoliło rozegrać spotkanie.
[??] ¡¡ ??????? 1⃣1⃣ !!
— Atlético de Madrid (@Atleti) August 13, 2020
?⚪#AúpaAtleti | ⚽#RBLAtleti
⭐ #UCL | ? #Lisboa2020 pic.twitter.com/wBIMNILcaz
Upamecano i długo, długo nic
Już pierwsze minuty pokazały, że RB Lipsk nie przestraszyło się faworyzowanego przeciwnika i śmiało stawiło mu czoła. Atletico w pierwszych chwilach było cofnięte do głębokiej obrony. Gra wyrównała się dopiero w okolicach 13. minuty, kiedy to Peter Gulasci popisał się świetnym refleksem po strzale Yannicka Carrasco. Chwilę później Hiszpanie domagali się rzutu karnego po tym, jak bramkarz „Byków” lekko musnął nogą jednego z piłkarzy Atletico. Sytuacja ta jednak nie była na tyle oczywista, żeby dyktować „jedenastkę”. Sędziujący to spotkanie Szymon Marciniak nie decydował się nawet na skorzystanie z systemu VAR.
Na razie mecz dla koneserów. Ale Lipsk pozytywnie zaskakuje. Dorównuje fizycznością Atlético, a Upamecano jest monumentalny. Nie zdziwię się, jeśli Simeone zaraz po przerwie wpuści Thomasa, bo Atlético nie umie utrzymać piłki w środku
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) August 13, 2020
Bardzo słabo w pierwszej części spotkania prezentowały się ofensywy obu drużyn. Chociaż tempo meczu stało na wysokim poziomie, klarownych sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Szczególnie niewidoczny był Diego Costa. Simeone zaskoczył kibiców postawieniem na Brazylijczyka z hiszpańskim paszportem, lecz nie opłaciło mu się to. Najlepszym zawodnikiem spotkania w pierwszych czterdziestu pięciu minutach był natomiast Dayot Upamecano. Młody Francuz nie dość, że był najpewniejszym punktem w defensywie Lipska, to często podłączał się do ataku oraz próbował rozgrywać piłkę pod polem karnym rywala. Nie bał się brać ciężaru gry na siebie. Mimo tego, wiele wskazywało na to, że większe emocje czekały nas w drugiej części spotkania.
Joao Felix wprowadził ożywienie, lecz nie pomógł
Początek drugiej połowy wyglądał podobnie, jak pierwsze minuty spotkania. Zaspane Atletico zostało w końcu za to ukarane. W 52. minucie bowiem po składnej akcji RB Lipsk, Marcel Sabitzer dograł miękko w pole karne, a Dani Olmo strzałem głową otworzył wynik spotkania. Na uwagę zwraca ilość podań „Byków” przy tej akcji. Zawodnicy Lipska bowiem wymienili kilkanaście podań przed polem karnym Atletico.
Diego Simeone musiał reagować. Cztery minuty po stracie bramki na boisku pojawił się Joao Felix. Niczym wczoraj Kylian Mbappe, Portugalczyk wprowadził sporo ożywienia w grę ofensywną „Los Colchoneros”. Kilkanaście minut później, po rozegraniu piłki z Diego Costą, Felix stanął przed świetną szansą na zdobycie gola. W ostatniej chwili wślizgiem ratował się Lukas Klostermann, lecz zdecydowanie nie zrobił tego w sposób przepisowy. To oznaczało rzut karny, który na bramkę zamienił sam poszkodowany.
Po wyrównaniu spotkanie nabrało jeszcze większych rumieńców. Atletico poprzez ataki otworzyło się, co spowodowało w 88. minucie szybki kontratak Lipska. Kilka podań przed szesnastką sprawiło, że Tyler Adams uderzył nie do obrony. Trzeba jednak przyznać, że wprowadzony na boisko kilkanaście minut wcześniej Amerykanin miał trochę szczęścia, bowiem piłka wpadła do siatki po sporym rykoszecie.
To będzie straszna porażka dla Atleti, jeśli nadejdzie po stracie takiego gola po rykoszecie…#RBLATM
— Kamil Warzocha (@WarzochaKamil) August 13, 2020
Strata drugiej bramki zszokowała Atletico. Nie mieli jednakże wyjścia, musieli ruszyć do szaleńczych ataków. W doliczonym czasie gry Hiszpanie zepchnęli „Byki” do głębokiej obrony, lecz niewiele to dało. W ostatnich akcjach ofensywnych nawet Jan Oblak przeszedł na drugą stronę boiska, ale nie był to dzień Atletico. Ostatecznie niespodzianka stałą się faktem i to RB Lipsk melduje się w półfinale Ligi Mistrzów. Dla „Los Colchoneros” i Diego Simeone Lizbona pozostaje bardzo pechowym miejscem.