Rangers FC po 12 latach w Lidze Mistrzów


W pierwszej kolejce zespół ze Szkocji zmierzył się z Ajaxem

8 września 2022 Rangers FC po 12 latach w Lidze Mistrzów
footballfancast.com

7 września Rangers FC rozegrał pierwszy mecz w Lidze Mistrzów po 12 latach przerwy. Powrót do najbardziej elitarnych europejskich rozgrywek zakończył się bolesną porażką 0:4 z Ajaxem. Rangersi w play-offach tych rozgrywek pokonali w dwumeczu 3:2 PSV Eindhoven, a decydującą o wyniku starcia bramkę zdobył Antonio Colak, były płkarz... Lechii Gdańsk. Szkoci trafili do grupy A razem z Liverpoolem, Napoli i Ajaxem, z którym już zdołali przegrać pierwsze spotkanie.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwszy mecz Rangersów w tej edycji Lidze Mistrzów mówiąc delikatnie, optymizmem nie napawa. Wicemistrzowie kraju przegrali w Amsterdamie z Ajaxem 0:4. Z pewnością nie tak wszyscy wyobrażali sobie start tych rozgrywek.

Kibice na Ibrox Stadium musieli jednak czekać 12 lat na występ swoich piłkarzy w najbardziej elitarnych rozgrywkach w Europie. Przypominamy sobie zatem ich poprzednią kampanię w Lidze Mistrzów oraz piłkarzy, którzy wtedy występowali w aktualnym wicemistrzu Szkocji.

Rangers postawili się faworytom

Jako że Rangersi byli wówczas w poprzedzającym sezonie mistrzem kraju, gra w Lidze Mistrzów przysługiwała im automatycznie. Drużyna „The Gers” znalazła się w trzecim koszyku i w fazie grupowej trafiła na Manchester United, Valencię oraz Bursaspor. Dzisiaj właściwie mogliby realnie patrzeć na drugie miejsce w tej grupie, wtedy jednak i United, i Valencia byli dużo mocniejsi.

Nie oznacza to jednak, że Szkoci złożyli broń. W rywalizacji z późniejszym finalistą tych rozgrywek udało się zdobyć jeden punkt na wyjeździe po bezbramkowym remisie. Jednak gdy drużyna sir Alexa Fergusona pojawiła się na Ibrox, Anglicy wygrali 1:0. Warto też nadmienić, że był to gol po rzucie karnym, niewiele brakowało więc Rangersom, aby uniknąć porażki w dwumeczu z finalistą tej edycji. Jeszcze lepiej to wygląda, gdy spojrzymy, że United wcale nie stłamsili Szkotów. Nie, jeżeli w obu spotkaniach padłby remis, to w sumie jakoś mocno byśmy się nie zdziwili. Owszem, „Czerwone Diabły” były lepsze, ale nie była to wielka różnica. Rangersi grali inteligentnie i potrafili dochodzić do okazji.

Mecz na Ibrox z Valencią zakończył się remisem 1:1, a obie bramki w tym spotkaniu zdobył Maurice Edu – wówczas 24-letni piłkarz, defensywny pomocnik nie gra już jednak w piłkę od 2018 roku. Rangersi prowadzili po bramce wcześniej wspomnianego Amerykanina od 34. minuty, jednak tuż po przerwie ten sam zawodnik skierował futbolówkę do własnej bramki. Natomiast rewanż na Mestalla stał juz pod znakiem dominacji Valencii, która wygrała 3:0, dwie bramki strzelił Roberto Soldado.

Jak dotąd naliczyliśmy dwa punkty, ale ich pojawi się więcej, gdyż ostatnim omawianym przeciwnikiem Rangersów jest Bursaspor. Turecka drużyna na Ibrox została pokonana 1:0 po bramce Naismitha. Natomiast rewanż zakończył się wynikiem 1:1, choć Rangersi prowadzili do 73. minuty, bo w pierwszej połowie bramkę dla „The Gers” strzelił Kenny Miller. Co ciekawe, wychowanek Hibernian rok później przywdziewał barwy klubowe Bursasporu. Jednak miejsca tam na długo nie zagrzał.

Krótka przygoda w Lidze Europy

Rangersi zdobyli w tej grupie sześć punktów, co pozwoliło im na zajęcie trzeciego miejsca, a to oznaczało udział w 1/16 finału Ligi Europy. Do losowania, które odbyło się 17 grudnia 2010 roku, Rangers podchodziło z pozycji drużyny nierozstawionej, co oznaczało, że mogli wylosować m.in. takie zespoły jak Liverpool, Ajax, PSG, Bayer Leverkusen czy Manchester City.

Ostatecznie ówcześni mistrzowie Szkocji trafili w 1/16 finału na Sporting. W dwumeczu padł remis 3:3, a że wtedy jeszcze obowiązywała zasada bramek na wyjeździe, awansował zespół „The Gers”. Ale zanim przejdziemy dalej, musimy sobie powiedzieć, że na Ibrox padł wynik 1:1. Natomiast rewanż w Lizbonie przyniósł rezultat 2:2, co oznaczało awans Rangersów, ze względu na większą ilość bramek strzelonych ba wyjeździe.

Z racji, że drużynie z Glasgow udało się przejść dwumecz ze Sportingiem, Rangersi przystępowali do 1/8 finału drugich najważniejszych rozgrywek pucharowych w Europie. W tej fazie turnieju ich rywalem okazało się PSV Eindhoven, czyli zespół, który w tym roku Rangersi wyeliminowali z czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Można więc powiedzieć, że Rangersi zemścili się na Holendrach po 11 latach, bo „The Gers” w 2010 roku z nimi odpadli.

Pierwszy mecz rozgrywany na stadionie w Eindhoven zakończył się bezbramkowym remisem. Rewanż Rangersi przegrali 0:1 po golu Lensa, mogli być jednak niezadowoleni z wyniku, ponieważ wcale nie byli gorsi od swoich rywali, mieli bardzo podobną, jeśli nie wyższą liczbę okazji. Ówcześni mistrzowie Szkocji byli jednak nieskuteczni i pretensje o odpadnięcie mogli mieć tylko do siebie.

Kto wtedy grał w Rangers F.C.?

Zaczniemy od zawodników, którzy wtedy grali w Rangersach, a którzy występują w nich też dzisiaj. Jest dwóch takich piłkarzy, ale, co oczywiste w kontekście tego klubu – nie grali tam przez cały czas. Mówimy o Allanie McGregorze, który jest wychowankiem tego klubu i gdy w 2012 roku odchodził z klubu, mając 30 lat, nie myślał, że za dziesięć lat znowu będzie jego zawodnikiem. 42-krotny reprezentant Szkocji powrócił do obecnego wicemistrza Szkocji w 2018 roku. Dzisiaj jednak już nie odgrywa ważnej roli, przynajmniej na boisku. W tym sezonie wystąpił w jednym meczu krajowego pucharu.

Natomiast drugim ze wspomnianych graczy jest Steven Davis – 128-krotny reprezentant Irlandii Północnej, którego możemy kojarzyć z Euro 2016, gdy jego reprezentacja zmierzyła się w grupie z „Biało-czerwonymi”. Davis ma dzisiaj 37 lat, ze Szkocji odszedł w 2012 roku po czteroletnim pobycie w „The Gers”. Do zespołu wrócił w 2019 roku po siedmioletnich wojażach w Southampton i wypełnionym kontrakcie.

Z 32 zawodników, którzy byli piłkarzami Rangersów w 2010 roku, 16 wciąż gra w piłkę zawodowo. Oprócz wcześniej wspomnianych McGregora, Edu, Davisa, Naismitha i Millera mieliśmy w tej ekipie jeszcze kilku ciekawych graczy.

My w pierwszej kolejności postanowiliśmy spojrzeć na Vladimira Weissa. 32-letni Słowak jest dzisiaj kapitanem Slovana Bratysława, a do Rangersów był wypożyczony z Manchesteru City. 74-krotny reprezentant swojego kraju później dopisał do swojego CV takie kluby jak Espanyol, Pescara czy Olympiakos. Lata 2014–2020 spędził w Katarze, po czym wrócił do kraju. Pamiętamy go z pięknej bramki na Euro 2016 w meczu z Rosją.

Wspomnimy za chwilę o kolejnym piłkarzu, którego możemy pamiętać z występów na francuskim Euro. Kyle Lafferty, bo o nim mowa, grał w barwach Irlandii Północnej przeciwko Polsce. Napastnik ma na swoim koncie występy w Burnley, Sionie, Palermo, Norwich, Rizesporze, Sunderlandzie czy Regginie. Dzisiaj gra również w lidze szkockiej, w Kilmarnock. On też ma jednak za sobą powrót do Rangers w 2018 roku, nie zagrzał tam jednak miejsca zbyt długo, zresztą tak jak w większości klubów.

Kolejnym piłkarzem, na którego zwracamy uwagę, jest Nikica Jelavić. Dziś 37-letni Chorwat zakończył karierę w zeszłym roku. W Rangers F.C. występował przez półtora roku, następnie został sprzedany do Evertonu za niecałe 7 milionów euro. Następnie grał jeszcze m.in. w Hull City i West Hamie. Ostatnim klubem napastnika była chorwacka Lokomotiva.

Ostatnim graczem, na którego zwróciliśmy uwagę, jest John Fleck. Dzisiaj 31-letni Szkot występuje w Sheffield United i możemy kojarzyć go z niedawnych występów na boiskach Premier League. W obecnym klubie gra od 2016 roku, wcześniej występował jeszcze cztery lata w Coventry City po odejściu z Rangersów w 2012 roku. Pomocnik wyceniany na 3 miliony euro w reprezentacji kraju zadebiutował w 2019 roku i jak dotąd zgromadził pięć występów. W Sheffield nie jest obecnie zawodnikiem pierwszej jedenastki, jednak swoje minuty zbiera.

Czy Rangersi mają czego szukać w Lidze Mistrzów?

Przy sprzyjającym losowaniu z pewnością w jakimś stopniu mogliby liczyć na chociażby trzecie miejsce. Jednak nie będziemy gdybać, bo takie ono z pewnością nie było. W grupie A Rangers FC zagra jeszcze z Napoli, Liverpoolem oraz ponownie Ajaxem. To też sugeruje, że Szkoci są pretendentami do ostatniego miejsca w grupie. Tym bardziej jeżeli spojrzymy na to, jak wyglądały mecze z PSV, pierwsza kolejka fazy grupowej z Ajaxem czy ostatni z Celtikiem.

Oczywiście, mogą urwać komuś jakieś punkty, ale trzecie miejsce z pewnością trzeba będzie uznać za sukces. W dalszym ciągu jednak Ibrox Stadium nie będzie przyjemnym terenem, gospodarze będą chcieli napsuć krwi każdemu i na to będzie ich stać, nawet jeśli nie przełoży się to na punkty.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze