Raków Częstochowa o krok od fazy grupowej Conference League


Krok po kroku, gol po golu i czyste konto po czystym koncie – tak Raków Częstochowa zbliżył się do fazy grupowej europejskich rozgrywek

20 sierpnia 2021 Raków Częstochowa o krok od fazy grupowej Conference League
Tomasz Kudała / PressFocus

W czwartek na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej Raków Częstochowa pokonał belgijski Gent 1:0. Tym samym do upragnionego celu pozostał mu tylko mecz na wyjeździe, w którym to do awansu wystarczy częstochowianom remis. A to wszystko zostało osiągnięte w bardzo dobrym stylu, zachowując przy tym czyste konto we wszystkich dotychczasowych meczach.


Udostępnij na Udostępnij na

510 – tyle minut Raków Częstochowa gra w europejskich pucharach. I tyle właśnie czasu zachowuje w nich czyste konto, co należy uznać za wielki sukces. Bo przecież nie mierzył się w tych meczach z zespołami z Gibraltaru czy Luksemburga – z całym szacunkiem do zespołów z tych państw – ale stosunkowo renomowanymi firmami na arenie międzynarodowej jak Rubin Kazań czy Gent. To pokazuje, jak sprawnie działa nie tylko defensywa, lecz także cała drużyna Marka Papszuna w meczach Ligi Konferencji. 

Raków Częstochowa – pozostał ostatni krok

W ostatniej rundzie eliminacji Ligi Konferencji częstochowianie w dobrym stylu pokonali belgijski Gent. I choć sam mecz toczył się na dość wyrównanym poziomie, to ostatecznie udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyć polskiemu zespołowi. Warto zaznaczyć fakt, że samo spotkanie nie układało się dla Rakowa szczęśliwie. Bo ten musiał sobie radzić z dość agresywną grą rywala, która to skończyła się dwiema kontuzjami. Już w pierwszej połowie z powodu urazu – jak się potem okazało – złamanej ręki – z boiska musiał zejść jeden ze stoperów. A w drugiej połowie, kilkanaście minut po zmianie, kontuzji doznał Wiktor Długosz, który wybijając piłkę z własnego pola karnego, rozciął łuk brwiowy, co oznaczało kontynuację gry w dziesięciu przez ostatnie kilka minut. Jednak nawet pomimo tego udało się wygrać z – nie oszukujmy się – czysto piłkarsko nieco lepszym rywalem. Co było momentami widać w meczu, choć Raków Częstochowa umiejętnie tłamsił ataki rywali.

Niemniej obie kontuzje martwią Marka Papszuna, który na pomeczowej konferencji oczywiście był zadowolony z przebiegu spotkania, ale jednocześnie zmartwiony urazami. – Niczego innego niż trudnego meczu się nie spodziewałem. Prześladuje nas jednak pech, odnieśliśmy dwie poważne kontuzje i to martwi. Długosz jest poobijany i ma rozbity łuk brwiowy. Z kolei Arsenic ma złamaną rękę w nadgarstku. Nie graliśmy imponująco, ale wygraliśmy, mamy zaliczkę przed rewanżem – mówił.

Trudno również nie zgodzić się ze słowami opiekuna klubu z województwa śląskiego, który twierdzi, że Raków nie rozegrał imponującego spotkania. Biorąc pod uwagę przebieg całego meczu, trudno nie odnieść wrażenia, że wielu z zawodników „Czerwono-niebieskich” nie było tego dnia w najlepszej dyspozycji. Wiele złych wyborów, trochę niedokładnych zagrań i szwankujące ostatnie podanie. To największe minusy pierwszego meczu w 4. rundzie. Do tego dochodzi słaba indywidualna dyspozycja m.in. Iviego Lopeza, który w europejskich pucharach jest cieniem samego siebie z meczów w ekstraklasie, co dogłębnie potwierdził mecz w Bielsku-Białej. Niemniej częstochowianom udało się wygrać, co jest najważniejsze, ponieważ każdy mecz w eliminacjach to mały finał, a finałów się nie rozgrywa, tylko wygrywa.

Nowy wymiar defensywy

Najjaśniejszym punktem Rakowa jest bez wątpienia obrona. Defensywa, która funkcjonuje w zespole spod Jasnej Góry, wydaje się jedną z najsprawniejszych w całej polskiej piłce. Dość powiedzieć, że to właśnie zespół Papszuna na dobre wprowadził do polskiej ligi system z trzema obrońcami oraz wahadłowymi, który obecnie w jego wykonaniu prezentuje się co najmniej dobrze. Udowadniają to europejskie rozgrywki i mecze z rywalami lepszymi od większości zespołów naszej ekstraklasy. Czyste konto w spotkaniach z Suduvą, Rubinem Kazań czy ostatnio z KAA Gent to nie przypadek. Potwierdzają to zarówno statystyki i liczba odbiorów piłki, jak i zwykły odbiór tych spotkań przez widzów, którzy byli bardzo zadowoleni z postawy defensorów, gdyż mówiąc kolokwialnie, kasowali oni wiele akcji rywali.

Tak dobry blok defensywy tworzą dość nieoczywiści piłkarze. Przecież jeszcze nikt pół roku temu nie powiedziałby, że obrońca Podbeskidzia może być wzmocnieniem klubu, który walczy o najwyższe cele. A Milan Rundić, bo o nim mowa, u Marka Papszuna wygląda bardzo pewnie. Udowodnił to w ostatnim meczu, gdy musiał jeszcze w pierwszej połowie wejść za kontuzjowanego Zorana Arsenicia. Taka sama sytuacja jest z drugim środkowym obrońcą – Franem Tudorem. Chorwat to nominalny skrzydłowy albo wahadłowy. Obecnie w Rakowie występuje zaś jako jeden z trójki stoperów i robi to lepiej niż niejeden nominalny stoper. Marek Papszun uczynił z niego tak dobrego obrońcę, że w ocenie wielu był najlepszym zawodnikiem czwartkowego meczu z KAA Gent. Tę linię dopina Andrzej Niewulis, czyli w Częstochowie człowiek legenda. Niezwykle waleczny i charakterny, a przy tym dobry piłkarz. Zawodnik, który jest w klubie od 2017 roku i pnie się wraz z nim w górę.

Oceniając defensywę, nie można zapomnieć o Vladanie Kovacevicu, który jest niezwykle pewnym punktem zespołu. Raków przez ostatnie lata miał wielu bramkarzy – tylko w ekstraklasie przewinęło się ich aż pięciu. Od Michała Gliwy poczynając, na właśnie Bośniaku kończąc. Każdy z poprzedników miał wady, które widział trener Marek Papszun. Jednak w końcu wydaje się, że w Częstochowie trafili na odpowiedniego człowieka.

***

Raków Częstochowa od wymarzonej fazy grupowej UEFA Conference League dzieli już tylko jeden mecz. Po wygranym spotkaniu z Gentem „u siebie” czas na wyjazd do Belgi. Tam zespół wicemistrza Polski stanie przed trudnym wyzwaniem – będzie musiał po raz drugi zatrzymać obecnie 12. drużynę ligi belgijskiej. Co oczywiście jest w stanie uczynić, niemniej będzie to wymagało jeszcze większego zaangażowania w spotkanie niż w pierwszy mecz, ponieważ gospodarze nie oddadzą tego awansu bez walki. A wręcz przeciwnie – będą jeszcze bardziej zdeterminowani do wygranej niesieni dopingiem przez swoich fanów. I choć Raków Częstochowa nie ustrzegł się błędów zarówno w ostatnim, jak i poprzednich meczach, to jego przygoda w Europie staje się jedną z fajniejszych w historii.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze