Raków Częstochowa awansował do półfinału Pucharu Polski


„Medaliki” nie dały szans drugoligowemu Motorowi Lublin

2 marca 2023 Raków Częstochowa awansował do półfinału Pucharu Polski
Tomasz Kudala / PressFocus

Raków Częstochowa jako czwarty zespół melduje się w półfinale Pucharu Polski. „Medaliki” pewnie pokonały na wyjeździe Motor Lublin 3:0 i mają szansę, by po raz trzeci z rzędu wygrać krajowy puchar. Gospodarze muszą obejść się smakiem i odłożyć historyczny awans do półfinału na następny rok. W gronie pozostałych półfinalistów są: Górnik Łęczna, Legia Warszawa oraz KKS Kalisz.


Udostępnij na Udostępnij na

Na boisku było widać różnicę klas. Raków wygrał zasłużenie, a przez cały mecz nie było praktycznie żadnej sytuacji, w której lublinianie mogliby zagrozić bramce gości. Motorowcy starali się z całych sił, jednak w wielu sytuacjach wyglądali dość nieporadnie i nie mogli nawiązać równej walki z Rakowem. Wynik 3:0 to nie najwyższy wymiar kary. Gdyby „Medaliki” wykazały się lepszą skutecznością, rezultat byłby znacznie wyższy.

Raków z mocnym początkiem

Raków Częstochowa przyjechał do Lublina po pełną pulę i to było widać już od pierwszych minut spotkania. Goście wyszli prawie w najmocniejszym składzie. Na bramce pojawił się 19-letni Kacper Trelowski, a na ławce usiadł Vladan Kovacević. Te obrazki są już znane, ponieważ trener Marek Papszun stawia na młodego Polaka w krajowym pucharze, by ten się ogrywał i nabierał doświadczenia.

Goście od pierwszych minut wyszli wysoko na rywala. Gospodarze mieli problem rozegrać piłkę od bramki i momentalnie ją tracili, w związku z tym Łukasz Budziłek musiał po pewnym czasie decydować się na prostsze środki. Raków stosował wysoki pressing, szybko odbierał piłkę i konstruował konkretne akcje. W samej pierwszej połowie oddał 18 strzałów na bramkę Motoru.

Świadkami pierwszej bramki byliśmy w 30. minucie meczu. Raków zaatakował prawym skrzydłem. W pole karne wbiegł Tudor, następnie dograł na główkę Papanikolaou, a ten strzelił. Łukasz Budziłek popisał się piękną interwencją, lecz nie miał szans przy dobitce również głową Sebastiana Musiolika, który został zdobywcą bramki. W pierwszej połowie byliśmy świadkami prawdziwego oblężenia bramki Motoru Lublin. Motorowcy oddali tylko dwa celne strzały i ani jednego celnego.

W drugiej połowie bez zmian

Druga odsłona spotkania miała bardzo podobny przebieg do pierwszej. Raków kontrolował spotkanie, dzięki czemu Motor nie był w stanie zagrozić bramce Kacpra Trelowskiego. Tak naprawdę gospodarze mieli jedną groźniejszą sytuację, w której w polu karnym świetnie zastawił się Wełniak. Oblężony przez kilku obrońców Rakowa był w stanie oddać strzał na bramkę, lecz znakomicie obronił go Trelowski.

W 69. minucie meczu mieliśmy już 2:0 dla Rakowa. Patryk Kun podał prostopadłą piłkę do Mateusza Wdowiaka, który wbiegał w pole karne i z lewej nogi wpakował piłkę do siatki. Lepiej mógł się zachować przy tej interwencji bramkarz motorowców, ponieważ piłka zmierzała dokładnie prosto w niego. Niestety nie poradził sobie z tym strzałem, piłka odbiła się od jego nogi i goście mieli już dwubramkową przewagę.

Bramka z 87. minuty pokazała nieporadność obrony Motoru Lublin. Fran Tudor wykorzystał błąd i pięknym strzałem z narożnika pola karnego umieścił piłkę w siatce. Obrońcy nie dogadali się ze sobą i można powiedzieć, że defensor motorowców Bartosz Zbiciak podał do Frana Tudora, z bramki niepotrzebnie wyszedł Budziłek i Chorwat miał wystarczająco miejsca na strzelenie gola. Mecz kończy się wynikiem 3:0 dla Rakowa Częstochowa.

Sprzeciw kibiców

Motorowcy nie dopingują i nie promowali meczu pucharowego w związku z wysokimi cenami, które klub ustanowił ten mecz. Co więcej, nie było nawet biletów ulgowych dla dzieci. Także młodzi kibice musieli zapłacić jak za bilet normalny, by obejrzeć swój zespół w akcji. Motor ma piękny stadion, który pomieści 15 tysięcy osób, a na stadionie było ledwo ponad 8 tysięcy. Szkoda, ponieważ Motor Lublin osiągnął półfinał Pucharu Polski po raz pierwszy w swojej historii, a mecz bardziej przypominał sparing aniżeli mecz o stawkę.

Jak widać, nawet kibice Rakowa przygotowali transparent w kierunku prezesa Motoru Lublin Pawła Tomczyka. W przeszłości nawet pracował w Rakowie jako szef działu skautingu oraz dyrektor sportowy. Tak naprawdę Motor Lublin ma wszystko, by zmierzać w kierunku PKO Ekstraklasy. Na zewnątrz zgadza się wszystko, lecz niestety wewnątrz sytuacja nie jest taka kolorowa. Dopóki to nie wróci na lepsze tory, trudno będzie o lepszą atmosferę, a to jest mimo wszystko bardzo potrzebne, by krok po kroku osiągnąć założone cele.

Fantastyczna czwórka

W półfinale Pucharu Polski mamy cztery zespoły: Legię Warszawa, Górnik Łęczna, KKS Kalisz oraz Raków Częstochowa. Dwa zespoły z PKO Ekstraklasy, jeden z zespół z Fortuna 1. Ligi oraz jeden z eWinner 2. Ligi. Pary 1/2 finału poznamy w najbliższy piątek 3 marca o godzinie 12:00. Mecze tej rundy zaplanowano na 4-5 kwietnia. Wszystko wskazuje na to, że będzie to bardzo ciekawa końcówka rozgrywek pucharowych. Nawet najstarsi górale nie pamiętają, kiedy zespół spoza najwyższej klasy rozgrywkowej dostał się do finału Pucharu Polski, a teraz w półfinale mogą na siebie trafić dwie drużyny z PKO Ekstraklasy.

Największym zaskoczeniem jest KKS Kalisz, który nie był faworytem swojego ćwierćfinałowego starcia. Mierzył się on ze Śląskiem Wrocław w roli gospodarza. Kaliszanie wygrali 3:0 i zespół ze Śląska pożegnał się z pucharem krajowym. Zespół z Kalisza jest rewelacją eWinner 2. Ligi, będący obecnie wiceliderem rozgrywek. Dodatkowo Śląsk Wrocław notuje obecnie bardzo przeciętny sezon i z jednej strony niektórzy mogli spodziewać się, że KKS Kalisz sprawi niespodziankę. Jednakże wynik 3:0 jest pewnego rodzaju zaskoczeniem.

W pozostałych meczach wygrali faworyci. Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Lechię Zielona Góra również 3:0. Górnik Łęczna pod wodzą nowego trenera Ireneusza Mamrota zdobył Siedlce. Z tamtejszą Pogonią wygrał 1:0. Jest to dla niego cenne zwycięstwo, ponieważ doda pozytywnej energii i wiarę, by utrzymać się w Fortuna 1. Lidze. Trzy spotkania kończyły się w ćwierćfinałach wynikiem 3:0.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze