Raków awansował! Częstochowski sen trwa


Raków Częstochowa w tym sezonie zagra przynajmniej w Lidze Europy! Zespół Dawida Szwargi wygrał w drugim meczu z Arisem Limassol 1:0 (3:1)

15 sierpnia 2023 Raków awansował! Częstochowski sen trwa
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Raków Częstochowa dokonał historycznego sukcesu! „Medaliki” nie mają za sobą łatwych 90 minut. Rewanżowe starcie z Arisem Limassol okazało się jednak zwycięskie. Udało się utrzymać przewagę z pierwszego meczu. Nawet strzelić gola, dającego im większą pewność co do awansu. Raków Częstochowa wygrał 1:0 (3:1 w dwumeczu) po golu Frana Tudora z rzutu wolnego.


Udostępnij na Udostępnij na

Raków Częstochowa jako mistrz Polski jest jedynym reprezentantem naszej ligi w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Zwykle ekstraklasowe ekipy odpadały już na etapie II czy III rundy. „Medaliki” grają jednak dalej! Przed nimi już tylko IV runda, w której zmierzą się z FC Kopenhaga. Już tylko krok dzieli mistrza Polski od marzeń. Jeżeli wygra, zagra w Lidze Mistrzów. Jeżeli nie, zostanie mu Liga Europy. Nie oszukujmy się, dojście do takiego momentu już jest wielkim sukcesem.

Raków swoje przecierpiał

To, że Raków Częstochowa wygrał z Arisem Limassol, wcale nie oznacza, że był w tym drugim meczu lepszy. Od początku Cypryjczycy zdecydowanie przejęli inicjatywę i masowo atakowali częstochowian. Do tego stopnia, że po pierwszej połowie w statystykach przy zakładce „uderzenia” widniało równe 0. Raków musiał przez całą przynajmniej pierwszą połowę się bronić. Za głównych bohaterów pierwszej części gry można uznać całą linię defensywną ze szczególnym wskazaniem na Zorana Arsenicia. Chorwat już kolejny mecz z rzędu pokazał się jako lider tej tercji boiska.

Na docenienie poza 29-latkiem zasługuje też za ten czas podtrzymywania Rakowa na wodzie Fabian Piasecki. Jeszcze niedawno mówiło się, że mistrz Polski do szczęścia potrzebuje tylko napastnika z prawdziwego zdarzenia. Teraz wydaje się, że ma ich dwóch. Łukasz Zwoliński zalicza ostatnio całkiem udane występy w ekstraklasie, natomiast Dawid Szwarga postawił na wcześniej wspomnianego Piaseckiego. Też nie zawiódł! Choć gola nie strzelił, asysty nie zainkasował. Mało tego, praktycznie nie miał akcji pod bramką Arisu. Czym więc tak się wyróżnił? Przede wszystkim walką, nieustępliwością i pomocą w grze na czas. Pod tym względem zaprezentował się fantastycznie. Bardzo dobrze wygląda ostatnio były piłkarz Śląska Wrocław.

Vladan Kovacević

Wspomnieliśmy już o dwóch bohaterach pierwszej części spotkania, czas na drugą. I oczywiście za – jak się okazało – jedynego gola na docenienie zasługuje Fran Tudor. Temu akapitowi nie przez przypadek daliśmy tytuł na cześć innego zawodnika – Vladana Kovacevicia. Od niemal dwóch lat mówi się o jego odejściu. Głównie zainteresowana była nim w przeszłości Benfica. O ile w wielu przypadkach usilne trzymanie swojego bramkarza skończyło się osłabieniem formy dawnej gwiazdy i obniżeniem wartości rynkowej, o tyle w przypadku opisywanego Serba jest zupełnie odwrotnie. Topowe polskie kluby udowodniły już, że bez bramkarzy na przynajmniej przyzwoitym poziomie nie da się osiągać wielkich rzeczy… Tak było, gdy Lech Poznań postawił na Artura Rudkę zamiast na pewniejszego Filipa Bednarka czy wypożyczonego wówczas do Stali Mielec, będącego w świetnej formie Bartosza Mrozka. To samo w przypadku tegorocznej Pogoni Szczecin…

Raków akurat z tym problemu nie ma i dopóki Kovacević jest w klubie, raczej nie ma co gdybać o potencjalnej obniżce formy. Po 25-latku nie widać niczego niepokojącego. Wręcz przeciwnie. To już kolejny raz, kiedy Raków Częstochowa właśnie jemu może dziękować za triumf w meczu. Zdecydowanie najlepszy bramkarz w PKO Ekstraklasie ponownie dał potężny pokaz swoich umiejętności. Obronił kilka kluczowych w kontekście całej rywalizacji strzałów. Gdyby nie on, Raków Częstochowa prawdopodobnie by odpadł. Pracy było dużo… I w pierwszej, i w drugiej części meczu. On był jednak, jak widać po wyniku, bezbłędny.

Do piłkarskiego raju jeszcze jeden krok

Raków Częstochowa już osiągnął historyczny dla siebie sukces. Dzięki najpierw zwycięstwu nad Florą Tallin, następnie wygranej z Karabachem Agdam, a później zwieńczeniu całości triumfem nad Arisem Limassol osiągnął już na pewno fazę grupową w europejskich pucharach. I to nie byle jakich! W tej chwili sprawa do rozstrzygnięcia pozostała kwestia, czy Raków zagra w Lidze Mistrzów, czy jednak w Lidze Europy. A nawet te drugie pod względem jakości rozgrywki wiążą się z ogromnym prestiżem.

Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia. Kibice z Częstochowy wciąż mają nadzieje, że „Medaliki” zawitają najwyżej jak się da. Z naprawdę bardzo wymagającym Arisem Limassol pokazali, że są w stanie i przeciwko takim się mierzyć…

To nie zmienia jednak faktu, że IV etap eliminacyjny będzie jeszcze trudniejszy – przynajmniej na papierze tak to wygląda. Zmierzą się z FC Kopenhaga, która ograła w poprzednim etapie kwalifikacyjnym Spartę Praga. Duńczycy na pewno będą faworytami, raczej będą nad nami przeważać, ale wcale nie są nie do przejścia. W drugim meczu z wcześniej wspomnianą czeską ekipą, choć pokazali niebywałą wolę walki i zabójczość linii ofensywnej, zaprezentowali również festiwal wymuszonych przez wysoki pressing rywala błędów. Zapowiada nam się bardzo ciekawy mecz. Raków podejdzie bez presji i powiedzmy sobie szczerze – może tylko pozytywnie zaskoczyć.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze