Rakels: W Niecieczy nie przegramy


15 kwietnia 2013 Rakels: W Niecieczy nie przegramy

W niedzielnym meczu GieKSa Katowice dość nieoczekiwanie zgarnęła komplet punktów w meczu z pretendentem do awansu do T-Mobile Ekstraklasy, bydgoskim Zawiszą. Po tym spotkaniu specjalnie dla iGol.pl wypowiedział się Deniss Rakels – napastnik ekipy ze stolicy Górnego Ślaska.


Udostępnij na Udostępnij na

Ta runda wiosenna wam się układa. Na pięć spotkań cztery zwycięstwa. Co jest tego pokłosiem?

Dobrze przygotowaliśmy się do rundy rewanżowej. Pracowaliśmy solidnie podczas okresu przygotowawczego i widoczne są tego efekty. Życzyłbym sobie, aby ta nasza passa zwycięstw nadal trwała.

Zwycięstwo z Zawiszą, który aspiruje do gry w ekstraklasie, lepiej smakuje niż te wcześniejsze wygrane?

Myślę, że tak. Było dużo kibiców, spotkanie pokazywała telewizja, rywal też był z wysokimi aspiracjami. Ponadto ma więcej punktów od nas. Sam bardzo chciałem wygrać to spotkanie. Jednak przed meczem byłem pełen obaw o ostateczne rozstrzygnięcie. Jak już się jednak pojawiłem na boisku, to wiedziałem, że jesteśmy w stanie sięgnąć po komplet punktów.

Deniss Rakels, GieKSa Katowice
Deniss Rakels, GieKSa Katowice (fot. Rafał Rusek /iGol.pl)

Jesteś zawodnikiem wypożyczonym do GieKsy z Zagłębia Lubin. W momencie gdy twoja drużyna wygrywa, to na pewno przyciąga to uwagę działaczy lubińskiego klubu i z pewnością możesz być postrzegany jako ewentualne wzmocnienie zespołu. Jednak czy widzisz jakąś perspektywę, aby zostać w Katowicach na dłużej?

Po wypożyczeniu na pewno wracam do Zagłębia. Z GieKSą mam umowę do końca sezonu. Natomiast z Zagłębiem mam kontrakt do czerwca 2014 roku. Istotne dla mnie będzie to, co powiedzą mi działacze Zagłębia. Czy będą chcieli, abym grał w tym zespole, czy jednak zdecydują się mnie wypożyczyć do innego zespołu. Na dzień dzisiejszy trudno mi cokolwiek w tej sprawie powiedzieć, wszystko powinno wyjaśnić się po zakończeniu sezonu.

W Zagłębiu ostatnio młodzi zawodnicy otrzymują szansę od swojego szkoleniowca. Przykładem tego jest ostatni mecz „Miedziowych” i gole Adriana Rakowskiego oraz Adriana Błąda.

Oglądałem to spotkanie i rozmawiałem z nimi. Sam cieszę się z tego, że młodzi piłkarze otrzymują tam szansę, bo jak patrzę na ekstraklasę, to gra dużo młodych piłkarzy z roczników 1993, 1994 i 1995. Ja nie ukrywam, że chciałbym też zagrać już w ekstraklasie.

Twoim plusem na pewno jest fakt, że jesteś powoływany do reprezentacji Łotwy.

Wiadomo, że każdy chce grać w reprezentacji. Ja również jestem z tego zadowolony, że te powołania do mnie trafiają. W czerwcu na pewno będę chciał się pokazać w meczu z Litwą w spotkaniu eliminacyjnym do mistrzostw świata.

Czyli jesteś pewny powołania do kadry?

Jasne [śmiech].

Wracając do waszego ostatniego spotkania, jak to jest, że przejęliście inicjatywę w meczu z Zawiszą. Mogło się wydawać, ze po tym jak bydgoszczanie stracili gola do szatni, to na drugą połowę wyjdą żądni zdobycia bramki wyrównującej. Natomiast okazało się, że to wy byliście bliżsi zdobycia kolejnych goli.

Zawisza jakoś szczególnie nam nie zagroził. Nie stworzył sobie dużej ilości sytuacji bramkowych. Niemniej jednak to już nie mój problem. Oni pewnie nie zagrali tak, jak chcieli. Tymczasem my graliśmy swoje.

W końcu w Katowicach pojawiła się grupa kibiców przyjezdnych. Jak wyglądał ten doping z twojej perspektywy?

Zdecydowanie lepiej się gra, gdy na trybunach jest więcej kibiców. Bardzo fajnie to wszystko wyglądało.

Jak to na was działa, gdy z trybun lecą sempertyny, tak jak to miało miejsce podczas waszego meczu z Zawiszą . Czy wy się wtedy denerwujecie, że nie możecie grać, czy raczej jesteście tak skoncentrowani na grze, że was to nie rusza i jest wam to obojętne?

To wszystko zależy od tego, jak układa się gra i jaki jest wynik. Gdy się przegrywa, to wiadomo, że to denerwuje, bo trzeba poświęcić te trzy czy nawet pięć minut na poskładanie tego.

Za tydzień czeka was kolejny mecz z pretendentem do awansu. Tym razem na waszej drodze stanie Termalika. Będzie powtórka z meczu z Zawiszą?

Termalika walczy o awans i chce wygrywać, aby utrzymać się w czołówce. Natomiast my nie mamy nic do stracenia. Będziemy grali swoje i na pewno będziemy groźni na terenie rywala. Powalczymy o kolejne trzy punkty i jestem pewny tego, że w Niecieczy nie przegramy.

Z Katowic – Łukasz Pawlik/iGol.pl

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze