W zeszły czwartek Pogoń Szczecin oficjalnie poinformowała, że umowa łącząca "Portowców" z Radosławem Majewskim została rozwiązana. Niedługo musieliśmy czekać na wiadomość o nowym klubie Majewskiego. Już następnego dnia australijski Western Sydney Wanderers ogłosił polskiego piłkarza zawodnikiem swojej drużyny.
„Welcome to the Red & Black Radosław Majewski!” – powitał Polaka poprzez Social Media klub z Sydney. Drużyna z największego miasta w Australii zdecydowała się zasilić swoje szeregi byłym zawodnikiem klubów takich jak Nottingham Forest, Lech Poznań czy ostatnio Pogoni Szczecin. Wanderers wiążą z polskim pomocnikiem niemałe nadzieje. Polak ma w Australii odgrywać rolę typowej „dziesiątki”, odpowiadać za kreowanie akcji ofensywnych i pomóc drużynie w walce o najwyższe cele. Oficjalna strona Western Sydney Wanderers w poświęconym Majewskiemu artykule wychwala polaka za umiejętność kreatywnego rozegrania piłki, wytrwałość, czy umiejętność stworzenia zagrożenia strzałami z dystansu.
Ciężka praca popłaca – udany sezon w Szczecinie
Radosław Majewski potwierdził wszystkim znane powiedzenie „ciężka praca popłaca”. Do Szczecina trafił z poznańskiego Lecha w zeszłoroczne lato, a same przenosiny na północny zachód Polski okazały się dla Majewskiego strzałem w dziesiątkę. Wielu kibiców ligi polskiej, jaki i samej Pogoni trafnie zauważyło, że w Szczecinie nastąpiło odrodzenie Majewskiego, który wiele wnosił do klubu zarówno na boisku, jak i poprawiał atmosferę szatni.
32-letni pomocnik wystąpił w ubiegłej kampanii w 36 ligowych spotkaniach i zdobył dla Pogoni osiem bramek, dziewięciokrotnie przy tym asystując. Kontrakt zaoferowany przez Western Sydney Wanderers jest swego rodzaju nobilitacją zawodnika i nagrodą za wysiłek włożony w powrót do oczekiwanej formy.
Western Sydney Wanderers – młody klub z dużymi ambicjami
Nowa drużyna Majewskiego, Western Sydney Wanderers to klub wyjątkowo młody, bo założony w 2012 roku. Mimo niedługiego bytu na piłkarskiej mapie, ekipa z Sydney pochwalić się może niemałymi osiągnięciami. Najcenniejszym trofeum w klubowej gablocie jest sukces z 2014 roku, kiedy to „Czerwono-czarni” wygrali AFC – azjatycką Ligę Mistrzów, co dało australijskiej drużynie możliwość reprezentowania Azji na Klubowych Mistrzostwach Świata. Klub z południowo-wschodniej Australii trzykrotnie grał także w Grand Final – wielkim finale A-League, w którym wyłaniany jest mistrz Australii. Już w swoim pierwszym sezonie w historii, Wanderers zajęli pierwsze miejsce w sezonie zasadniczym ligi australijskiej, ulegając jednak w Grand Final drużynie Central Coast Mariners.
Ostatnie lata były jednak dla kibiców Wanderers dużym rozczarowaniem. Drużyna z Parramatta Stadium znacznie obniżyła loty i dwa razy z rzędu nie dostała się nawet do fazy playoff A-League. Przyszły sezon będzie dla podopiecznych Markusa Babbela nowym rozdaniem, które przywrócić ma WSW na miejsce w czołówce ligi. Niemiecki szkoleniowiec uznał, że w klubie potrzebne są gruntowne zmiany. Już na początku okienka transferowego z klubu odszedł kapitan drużyny – Brendan Hamill, czy najlepszy napastnik Oriol Riera. Nadzieje na powrót w górne rejony tabeli są w Sydney ogromne, a dużą rolę ma w tej drużynie odegrać właśnie Radosław Majewski.
WSW posiadają również zorganizowaną grupę kibicowską Red and Black Bloc, wiernie wspierającą swoją drużynę, czy to podczas spotkań domowych, czy wyjazdowych. Największymi rywalami Wanderers jest lokalna drużyna Sydney FC, a derby między tymi klubami są dla fanów obu ekip prestiżową rywalizacją o dominację w Sydney.
Western Sydney Wanderers fans away at Newcastle Jets. @wswanderersfc pic.twitter.com/Sys7I5Eq4B
— Football Away Days (@AwayDays_) March 30, 2013
Australijska przygoda, czyli co sprowadza zawodników do A-League?
Powiedzmy sobie szczerze, gdy zawodnik decyduje się przyjąć ofertę z mniej popularnej, egzotycznej ligi to w grę muszą wchodzić pieniądze. Jednak czy przy okazji takiego transferu liczy się tylko aspekt majątkowy? Oczywiście, że nie. Szansa na wysoki zarobek to tylko jeden z czynników decydujących o tym, że piłkarz postanawia wyjść z szeroko pojętego „piłkarskiego mainstreamu”.
Kontynuacja kariery w mniej popularnych rozgrywkach często wiąże się z niepowtarzalną przygodą życia. Na takie rozwiązanie bardzo często decydują się zawodnicy doświadczeni, którzy zjedli już zęby na piłce. Nic więc dziwnego w tym, że oferty z ligi australijskiej, arabskiej czy chińskiej są dla zawodników tak kuszące. Piłkarze ciągle mogą przecież realizować swoje pasje, zarobić potężne pieniądze, a także poznać całkowicie odmienny kraj i jego kulturę.
W życiu każdego człowieka może pojawić się oferta „nie do odrzucenia”. I nie chodzi tutaj wyłącznie o finanse, ale też o wyzwanie, możliwość poznania świata, czy przeżycia przygody. Mam świadomość, że w moim piłkarskim życiu prawdopodobnie to ostatni moment na taki krok. Dlatego też zdecydowałem się go zrobić. Radosław Majewski
Na transfer do A-League decydowali się wcześniej także inni Polacy. Przed nowym zawodnikiem Western Sydney Wanderers na australijską przygodę decydowali się chociażby Filip Kurto czy Marcin Budziński. Największy sukces w Kraju Kangurów odniósł jednak Adrian Mierzejewski, który w kwietniu zeszłego roku został wybrany piłkarzem sezonu ligi australijskiej, a fenomenalnymi występami w barwach Sydney FC zasłużył sobie na transfer do chińskiego Changchun Yatai.
Transfer do A-League nie jest krokiem w tył
Transfer do egzotycznej ligi można uważać za krok w tył, gdy zawodnik jest w kwiecie wieku, a europejskie areny stoją przed piłkarzem otworem. Doskonale znane są przecież przypadki Alexa Teixeiry czy Oscara, których skusiły azjatyckie miliony. Sytuacja Radosława Majewskiego przedstawia się jednak zgoła inaczej. Polski pomocnik wydaje się mieć najlepsze lata swojej kariery za sobą. Nie oznacza to jednak, że Majewski jedzie do Australii odcinać kupony.
Wielu kibiców uważa, że liga australijska wcale nie odstaje poziomem chociażby od polskiej Ekstraklasy. A-League to wspaniale opakowane medialnie rozgrywki, a w Australii z piłki nożnej robi się duże show. Mimo braku popularności ligi australijskiej w Europie, często mówi się, że stoi ona w czołówce rozgrywek na półkuli wschodniej. W okół transferu Majewskiego pojawiło się także wiele pozytywnych komentarzy w social media, czy nawet ze strony samego Adriana Mierzejewskiego.
✅
🇵🇱Ekstraklasa 🔜 🇦🇺 Aleague— Adrian Mierzejewski (@adrianmierzej86) June 13, 2019
Pewne jest, że Majewski nie ma nic do stracenia i w porównaniu z rozgrywaniem spotkań w polskiej ekstraklasie, australijska rzeczywistość wydaje się być dużo atrakcyjniejsza. Polak może dobrymi występami zasłużyć sobie na ogromną popularność w Australii i doprowadzić Western Sydney Wanderers na upragnione przez fanów „Red&Black” miejsce w playoff. Transferowi Majewskiego nie należy mówić „nie”, a wypada pogratulować możliwości skorzystania z przygody życia i trzymać kciuki za solidne występy popularnego „Mai” w A-League.