Piłkarze "Zielonych" w tym sezonie zaskakują z kolejki na kolejkę. Tym razem również nie zawiedli swoich fanów. Radomiak pewnie pokonał Legię w Warszawie 3:0. Dzięki temu ekipa "Warchołów" zapewniła sobie 4. miejsce w ligowej stawce na koniec bieżącego roku.
Przed sezonem brzmiałoby to niczym żart, lecz w tej chwili takie właśnie są fakty. Zawodnicy z Radomia mają tyle samo punktów co trzeci w tabeli Raków Częstochowa, a w stolicy to oni okazali się górą. Ponadto mimo przeciętnego początku Radomiak w starciu z „Wojskowymi” był drużyną stwarzającą dużo więcej groźnych sytuacji, co – dla niektórych aż nad wyraz – zobrazował końcowy wynik.
COŚ PIĘKNEGO ‼ 😍 W OSTATNIM MECZU W TYM ROKU WYGRYWAMY PRZY ŁAZIENKOWSKIEJ Z LEGIĄ 💪 BRAWO RADOMIAK! 👏#LEGRAD 0:3#GramyRazem | @_Ekstraklasa_ pic.twitter.com/XHRDEZp4Qc
— RKS Radomiak Radom (@1910radomiak) December 19, 2021
Zaczęli nieco anonimowo…
Wspomnieliśmy o tym na początku. Radomiak przez długą część pierwszej połowy grał defensywnie. To Legia była drużyną przeważającą, lecz nie potrafiła tego wykorzystać. To samo mogliśmy usłyszeć z ust Dariusza Banasika na pomeczowej konferencji prasowej.
– Mieliśmy trochę inny plan na ten mecz. Chcieliśmy w niego wejść, tak jak to było ostatnio, dużo odważniej. Legia mocno nas zdominowała po tej krótkiej przerwie na początku spotkania, która, można powiedzieć, wybiła nas z rytmu. Z przewagi legionistów natomiast nie narodziło się nic konkretnego, chociaż zmusiło nas to do cofnięcia się do głębszej defensywy.
Los spotkania odmienił samobójczy gol Mateusza Wieteski w końcówce pierwszej połowy, o czym wspomniał trener Radomiaka na wcześniej przywoływanym spotkaniu z prasą.
– W momencie gdy strzeliliśmy bramkę, mój zespół uwierzył w to, że możemy powalczyć z Legią o zwycięstwo.
Radomiak zdominował drugą połowę
Może nie pod względem posiadania piłki, ale na pewno był dużo bardziej niebezpieczny pod bramką przeciwnika. Piłkarze z Radomia nie dali gospodarzom odpowiednio zareagować na pierwszą bramkę. Prawidłowo asekurowali każdy fragment boiska, dusili każde możliwe zagrożenie w zarodku, po czym w 64. minucie strzelili drugą, a na sam koniec starcia trzecią bramkę.
– Uważam, że druga połowa była zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu. Zainkasowaliśmy kolejne dwie bramki i poza jednym z dośrodkowań Filipa Mladenovicia Legia nie stworzyła żadnego zagrożenia. Bardzo cieszymy się zatem z wyniku – mówił Dariusz Banasik na wyżej wspomnianej konferencji prasowej.
Radomska ofensywa znowu rozegrała świetne zawody
Miało to miejsce, tak jak już powiedziano chwilę temu, głównie w drugiej połowie. Karol Angielski i brazylijski snajper Maurides ponownie wpisali się na listę strzelców. Pierwszy z nich zrobił to 87. minucie z rzutu karnego. Durgi zaś wykorzystał genialne dośrodkowanie w pole karne Filipe Nascimento i słabe ustawienie defensorów Legii.
🤩 Zobacz skrót meczu przyjaźni 👉 https://t.co/T73Xef87VY pic.twitter.com/qeQ60pbXm5
— RKS Radomiak Radom (@1910radomiak) December 19, 2021
Na poniższej grafice możemy zaobserwować dotychczasowe statystyki obydwóch snajperów w starciu z Legią.
Dariusz Banasik mógł świętować udane imieniny!
Dla trenera piłkarskiego w takiej chwili nic nie jest lepszym podarunkiem niż zwycięstwo. Piłkarze w pełni wywiązali się z takiego obowiązku i w przepiękny sposób uszczęśliwili swojego szkoleniowca. Słowa wdzięczności ze strony menadżera mogliśmy usłyszeć w późniejszej wypowiedzi na konferencji, podczas której nie posiadał się z radości.
– Mam już trochę lat na karku, ale nie pamiętam tak pozytywnych obchodów, jeżeli chodzi o imieniny, bo zawsze wcześniej kończyliśmy rozgrywki. To wspaniały prezent. Jestem niezwykle zadowolony ze swoich zawodników. Sprawili mi fantastyczną niespodziankę.
Do tego z godnej podziwu strony pokazali się kibice Legii, którzy mimo porażki swojego ukochanego zespołu uraczyli gromkimi brawami byłego szkoleniowca rezerw „Wojskowych” oraz jego piłkarzy.
Dariusz Banasik bohaterem kibiców na Żylecie. pic.twitter.com/ul8fjO9Vs7
— Szymon Janczyk (@sz_janczyk) December 19, 2021
– Usłyszeć, gdy „Żyleta” skanduje twoje nazwisko, to ogromne wyróżnienie i oczywiście wspaniałe uczucie. Mogę tylko podziękować kibicom za to, w jaki sposób docenili pracę, jaką wykonałem w Radomiaku – powiedział Dariusz Banasik na konferencji prasowej po starciu z Legią.
Zakończenie niezwykłej jesieni
Dlaczego „niezwykłej”? Tego chyba nikomu tłumaczyć nie trzeba. Radomiak, jak mówiliśmy na wstępie, zajmuje 4. lokatę w tabeli PKO Ekstraklasy po 19 kolejkach, a jeszcze przed sezonem wielu spisywało „Zielonych” na straty. To świetnie pokazuje, jak przewrotnym i pięknym sportem potrafi być piłka nożna.
– Po awansie do ekstraklasy na dobrą sprawę nie wiedzieliśmy, jak to wszystko się ułoży. Mieliśmy bardzo trudny terminarz na początku, ponieważ graliśmy z Lechem, Legią czy Rakowem, ale pomimo tego nie przegrywaliśmy tych spotkań. Można powiedzieć, że później otrzaskaliśmy się w tych rozgrywkach i przede wszystkim zaczęliśmy grać odważniej – podsumowywał Dariusz Banasik na konferencji po konfrontacji z Legią.
– Od 10. kolejki wygrywamy praktycznie wszystkie mecze. Zwyciężyliśmy w sześciu spotkaniach z rzędu, potem zremisowaliśmy z Piastem, a dziś triumfowaliśmy z Legią. Wydaje mi się, że już poniekąd nauczyliśmy się gry na tym poziomie – skwitował szkoleniowiec.
Radomiak będzie jeszcze silniejszy?!
Brzmi to dość irracjonalnie, patrząc na siłę obecnej kadry „Warchołów”, ale tak właśnie uważa Dariusz Banasik. Szkoleniowiec na wielokrotnie wspominanym spotkaniu z prasą argumentował swoją tezę następująco:
– Podkreślam w wielu wywiadach, że wiosna może być lepsza w naszym wykonaniu. Mamy paru zawodników, którzy w tej chwili nie grają, aczkolwiek widzę w nich duży potencjał, dzięki któremu mogą stanowić o sile zespołu. Wszyscy mogą się zdziwić przez to, co teraz powiem, lecz możemy być jeszcze mocniejsi. Jeżeli w lutym ugramy sporą liczbę punktów, to jestem w stanie stwierdzić, że będziemy walczyli o najwyższe cele.
Czy tak będzie? O tym przekonamy się za półtora miesiąca. Pierwsze spotkanie po przerwie zimowej Radomiak rozegra 5 lutego na własnym stadionie. Na jego drodze po kolejne sukcesy stanie szósta w tabeli Wisła Płock.