Gdy obejmował we wrześniu Lechię Gdańsk, tej bliżej było do strefy spadkowej niż czołówki II ligi, a jednak mimo to, awansował z biało- zielonymi do ekstraklasy po 20 latach przerwy. Na piątkowej prezentacji zespołu, z wypiekami na twarzy opowiadał o celach i nadziejach związanych z nowym sezonem. Z drugiej jednak strony nie podpisał oświadczenia antykorupcyjnego, ostro skrytykował zarząd Lechii w poniedziałkowym wywiadzie dla serwisu lechia.gda.pl, wciąż też nie wiadomo jaki będzie finał "Sprawy COS (Centralnego Ośrodka Sportowego)" w której ma postawione zarzuty. Jaka jest prawda o zwolnieniu Dariusza Kubickiego?
Ile osób wypowiada się o sprawie, tyle opinii i wersji o sensacyjnym odejściu Kuby na cztery dni przed pierwszym meczem Lechii w ekstraklasie po dwóch dekadach przerwy. Całej prawdy o sytuacji pewnie już się nie dowiemy, ale warto zadać kilka istotnych pytań, które na pewno rzucą trochę światła na tą nieciekawą sprawę.
Dlaczego Dariusz Kubicki nie podpisał oświadczenia antykorupcyjnego?
Zarząd Lechii Gdańsk w specjalnym oświadczeniu napisał m.in., że „Lechia, jako jeden z niewielu podmiotów w polskim futbolu wolnych od korupcji, nieuwikłanych w żadną aferę trawiącą krajowy sport, wyjątkowo dba o transparentność i przejrzystość, a zasady funkcjonowania klubu, obowiązujące regulaminy oraz inne wewnętrzne procedury są ostrzejsze i bardziej surowe niż w innych klubach.” Kubicki natomiast wciąż ma postawione zarzuty w „sprawie COS”. Owa sprawa na jaw wyszła w październiku, kiedy szkoleniowca biało- zielonych zatrzymało CBA. Kubicki złożył jednak obszerne wyjaśnienia zarządowi Lechii i zapewnił o rychłym oczyszczeniu z zarzutów i szybkim wyłączeniu z trwającego postępowania. Dlaczego zatem nie podpisał oświadczenia antykorupcyjnego? – Zgodziłem się podpisać oświadczenie, że nie miałem nic wspólnego z korupcją w sporcie – przyznał Kubicki w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej„. Tego, że poza sportem, też nie miałem nic wspólnego z korupcją, podpisać nie mogłem, bo w razie niekorzystnego wyroku sądowego, straciłbym roczne zarobki, na co nie mogę narażać mojej rodziny. Cały czas jednak podkreślam, że jestem niewinny, a jeśli coś złego się stało, to tylko przy mojej stuprocentowej nieświadomości. Co na to władze Lechii? – Trener zwodził nas przez trzy tygodnie, aż w końcu w piątek powiedział, że nie podpisze aneksu. Wiem, że tracimy świetnego fachowca, ale wydaje mi się, że klub podjął jedyną słuszną decyzję – powiedział przes Maciej Turnowiecki.
Jaki wpływ na decyzje zarządu klubu miał fakt, że akt oskarżenia Dariusza Kubickiego w „sprawie COS” już niedługo ma wpłynąć do sądu?
Prawdopodobnie to zaważyło na równi z brakiem podpisu w oświadczeniu antykorupcyjnym. Lechia to bowiem klub nieskażony korupcją, bo w okresie jej największej epidemii grał w niższych ligach, gdzie w związku z bardzo silną kadrą, rywali bił o głowę i nie potrzebował do tego celu własnych sędziów czy ludzi z kopertą pod szatnią rywali. W dzisiejszych czasach zespół nieskażony korupcją jest jak kwiat na pustyni, stąd na Traugutta 29 dbają o to by każdy pracownik klubu był czysty jak łza i poza wszelkimi podejrzeniami. Kubicki już w październiku przysięgał przed władzami klubu, że nie ma z tym nic wspólnego, więc pozostał na stanowisku. Od tych zapewnień minęło 10 miesięcy i Kuba podtrzymuje swoje zdanie. Czemu więc został jednak zwolniony? Zarząd prawdopodobnie przestraszył się tego, że sprawa może ostatecznie wylądować w sądzie i dlatego podziękował Kubickiemu za współpracę. Prezes Turnowiecki mówi także o tym, że taka była wola sponsora. Z tego wynika, że niby wszyscy byłemu już trenerowi wierzyli w jego niewinność, ale tak…nie do końca.
Czy zarząd klubu mógł się zemścić za poniedziałkowy wywiad Dariusza Kubickiego dla serwisu lechia.gda.pl?
W owym wywiadzie Kuba bardzo ostro skrytykował zarząd klubu zarówno za brak aktywności na rynku transferowym (do tej pory Lechia kupiła tylko trzech zawodników) jak i braku zaufania w kwestii prowadzenia biało- zielonych (Kubicki chciał przedłużyć kontrakt, tak by mieć spokój i czas na zbudowanie zespołu, który w ekstraklasie walczyłby o coś więcej niż tylko o utrzymanie). Oto kilka cytatów z tego wywiadu: „Po tym co osiągnąłem tu przez ostatnie 10 miesięcy, nie czuje odpowiedniego wsparcia i zaufania„, „Myślałem, że jeśli dobrze będę wykonywał swoją pracę, to mój dwuletni kontrakt zostanie przedłużony. Jednak w tej chwili nie widzę dobrej woli ze strony przesa Turnowieckiego, dyrektora Jenka czy dyrektora sportowego Radosława Michalskiego„, „A ja nie widzę, by wiązano tu ze mną jakieś długofalowe nadzieje czy plany„, „Ja czytam jakie to fantastyczne warunki dyrektor Jenek mi stwarza. Może stwarza, ale ja nie wiem komu. Na pewno nie mi.„, „Na rynku transferowym wiele zespołów pozostawiło nas w tyle. Z takich, czy innych powodów.” Jak więc widać, Kuba nie owijał w bawełnę i wyznał szczerze co go boli. Z drugiej strony jednak czy klub mógłby się obrazić za taki wywiad? Chyba raczej nie, ewentualnie wezwałby byłego szkoleniowca na szczerą rozmowę by wszyscy zainteresowani wyjaśnili sobie wszelkie niesnaski.
Dariusz Kubicki- Radosław Michalski- czy między oboma panami był jakiś konflikt?
Wywiad dla serwisu lechia.gda.pl nie pozostawia wątpliwości, że obaj panowie raczej nie żyją ze sobą w dobrej komitywie, a przynajmniej Kuba nie daży dyrektora sportowego zbytnią sympatią. „Dyrektor sportowy Radosław Michalski twierdzi, że proponowane przez klub warunki finansowe sytuowałyby pana na szóstym miejscu wśród trenerów ekstraklasy pod względem płac. To dla pana za mało?”– padło pytanie ze strony serwisu lechia.gda.pl, po czym Kubicki szybko odparł: – Proponowałbym, żeby dyrektor sportowy się na ten temat nie wypowiadał. Poza tym, trener miał chyba żal do zarządu, że sam nie może wybierać sobie piłkarzy do zespołu, a leży to w gestii Michalskiego. – Ja rzucam różne propozycje, kandydatury. Ale z moich topowych propozycji to nie mamy nikogo – powiedział Kuba. Z tej wypowiedzi wyraźnie widać, że trener raczej nie miał wielkiego wpływu na to, jacy piłkarze trafią do Gdańska co go wyraźnie irytowało. – Jest to dla mnie sytuacja troszeczkę dziwna, jak niektóre sprawy są tu prowadzone – krótko skomentował tą sprawę.
Jaki wpływ na stosunki Dariusza Kubickiego z zarządem Lechii, miało odrzucenie kandydatury Roberta Sierpińskiego jako współpracownika Kuby?
Sierpiński to był piłkarz Lechii, który po zawieszeniu butów na kołku, zajmował się skautingiem, prowadził również bank informacji. Kuba chciał by Sierpiński współpracował z nim również w ekstraklasie, ale zarząd nie zgodził się by Robert znalazł się w sztabie szkoleniowym, co na pewno Kubickiego nie ucieszyło. Wręcz przeciwnie. – W klubach, w których do tej pory pracowałem, nigdy nie miałem najmniejszego problemu z doborem współpracowników, którzy mieli jakikolwiek wpływ na prowadzony przez mnie zespół. Jak chciałem, mogłem sobie dobrać nawet magazyniera. Tutaj na jakiś beton natrafiłem. Nie rozumiałem tego, ale zaakceptowałem to – powiedział w wywiadzie dla lechia.gda.pl.
Skoro już w piątek Dariusz Kubicki oficjalnie zakomunikował, że nie podpisze oświadczenia antykorupcyjnego, to czy jego los już wówczas był przesądzony?
Cała Polska, najpierw o zawieszeniu, a potem zwolnieniu Kubickiego, dowiedziała się we wtorek, ale wcześniej przecież była jeszcze piątkowa prezentacja. Nie wiadomo czy przed nią czy też po niej, Kuba postanowił, że żadnego oświadczenia nie podpisze, ale po jego wypowiedziach i zachowaniu na prezentacji, nie było widać absolutnie nic co mogło świadczyć o tym, że coś się święci. Kubicki tryskał humorem, z entuzjazmem opowiadał o nadchodzącym sezonie, a zwłaszcza o meczu 1. kolejki ekstraklasy z Legią w Warszawie. Jednym słowem, nic nie wskazywało na to, że coś wisi w powietrzu. No chyba, że Kuba już wówczas wiedział, że w Gdańsku już więcej nie popracuje, ale idąc tym tropem myślenia, musiałby być naprawdę dobrym aktorem.
Podsumowanie: Oficjalny powód zwolnienia Dariusza Kubickiego to nie podpisanie oświadczenia antykorupcyjnego, a także rychłe skierowanie „sprawy COS” do sądu. Czy jednak czasem wpływu na przedwczesne rozwiązanie kontraktu Kuby nie miały jego napięte stosunki z zarządem klubu, frustracja wynikająca z braku transferów, a także lekceważenie propozycji transferowych trenera oraz kandydatów do jego sztabu szkoleniowego przez władze klubu? Zatem na krótko przed pierwszym od 20 lat meczem Lechii Gdańsk w ekstraklasie zamiast atmosfery wielkiej mobilizacji, jest niepotrzebny smród i zamieszanie. A wystarczyło, żeby zainteresowane strony usiadły do rozmów i wszystkie wątpliwości wyjaśniły sobie we własnym gronie…