Punktowo się zgadza, stylowo już nie – czyli Wisła Kraków w 1. lidze


Wisła Kraków po trzech meczach Fortuna 1. ligi zgromadziła na swoim koncie siedem punktów, choć poziom gry pozostawia wiele do życzenia

30 lipca 2022 Punktowo się zgadza, stylowo już nie – czyli Wisła Kraków w 1. lidze
Krzysztof Porębski / PressFocus

Wisła Kraków po spadku miała, mówiąc kolokwialnie, „zjeść ligę”. Tak przynajmniej mówiło się w środowisku kibiców klubu z Reymonta. I choć dorobek punktowy po trzech kolejkach jest dobry, to jednak sama gra podopiecznych Jerzego Brzęczka pozostawia wiele, a nawet bardzo wiele do życzenia. Najbardziej jest to odczuwalne w ofensywie, gdzie wiślacy niewiele kreują i jeszcze mniej strzelają. A to m.in. skutkuje słabym stylem zespołu z Krakowa na początku rundy.


Udostępnij na Udostępnij na

Degradacja z ekstraklasy sprawiła, że Wisła Kraków przeszła prawdziwą rewolucję. Wymieniono praktycznie cały skład, a w kadrze ostali się tylko nieliczni, głównie młodzi zawodnicy. I choć nie ma się co dziwić, w końcu każdy spadkowicz z ekstraklasy tak robi, to jednak dość niespodziewane jest to, że zespół tak szybko zaczął punktować. To jednak jedyny plus tej drużyny po pierwszych kolejkach. Bo choć punkty w tabeli się zgadzają, to gra piłkarzy na murawie już nie bardzo.

Ofensywa do poprawki

Ofensywne bolączki Wisły Kraków są spore. Może nawet bardzo spore. W kadrze zespołu brakuje przede wszystkim klasycznego napastnika, który gwarantowałby kilka, a może nawet kilkanaście bramek w sezonie. Bo choć w kadrze obecny jest lubiany przez kibiców Zdenek Ondrášek, to on przez kilka najbliższych miesięcy nie zagra z powodu urazu. A innych, oczywistych klasycznych napastników w Wiśle po prostu nie ma. Trudno bowiem za takiego uznać Michała Żyrę, który na tej pozycji nigdy nie czuł się idealnie. Nigdy nie był też klasyczną „dziewiątką”. I choć strzelał i nadal strzela bramki, to nie jest to zawodnik na tę pozycję w klubie, który chce awansować do ekstraklasy. Tu potrzeba po prostu kogoś innego, mówiąc dosłownie, klasycznego napastnika.

Pozostając przy ofensywnych aspektach, można dodać, że Wiśle brakuje też kreatywnej „dziesiątki” czy dobrego zawodnika środka pola. Kogoś, kto wie, kiedy piłkę przytrzymać, kiedy odegrać i podać, a kiedy uderzyć na bramkę. Takiego piłkarza na dzisiaj w ekipie Jerzego Brzęczka nie ma. Vullnet Basha, Jelic Balta czy Patryk Plewka to piłkarze w kadrze, którzy mają większe predyspozycje do gry defensywnej aniżeli do ofensywnej. A to składa się na fakt, że krakowianie w tym sezonie zdobyli raptem dwie bramki. Z kolei groźnych sytuacji bramkowych było w ich wykonaniu jak na lekarstwo.

Defensywa na plus

Jednak co by nie mówić o ofensywie, to trzeba oddać drużynie Jerzego Brzęczka, że gra w defensywie wygląda całkiem nieźle. Aczkolwiek należy zaznaczyć, że nie bezbłędnie. Zero straconych bramek po trzech meczach to jednak zdecydowanie jeden z nielicznych pozytywów, których mogą szukać kibice w grze „Białej Gwiazdy”. Na pochwały zasługuje szczególnie gra Bartosza Jarocha, który przyzwyczaił już, że na poziomie 1. ligi jest klasowym obrońcą. A w Wiśle Kraków tylko to potwierdza, dodając przy tym kilka ciekawych zagrań w ofensywie – notując nawet asystę. Trochę gorzej wygląda sytuacja po drugiej stronie defensywy, gdzie na lewej stronie gra Krystian Wachowiak. Tam wydaje się, że Wisła Kraków ma największe problemy w grze obronnej.

Środek obrony z kolei też prezentuje się całkiem przyzwoicie. Na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim Joseph Colley, który został w klubie po spadku, a w 1. lidze jest pewnym punktem drużyny. Widać w jego grze jakość, która na tym poziomie rozgrywkowym jest rzadko spotykana. Duet stoperów, który uzupełnia Igor Łasicki, ma za sobą występy w wyższych, mocniejszych ligach niż drugi poziom rozgrywkowy w Polsce, co widać po ich grze.

Punktowo się zgadza, stylowo już nie

Siedem punktów po trzech pierwszych kolejach to wynik więcej niż przyzwoity. Trzeba nawet powiedzieć, że dobry. Przed sezonem brany raczej w ciemno. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności przygotowań do nowych rozgrywek. A te były wysoce niesprzyjające dla drużyny. Liczne zmiany kadrowe i przebudowa sprawiały, że zespół potrzebuje czasu, aby dojść do pełni swoich możliwości.

To jednak nie może usprawiedliwiać tego, jak drużyna prezentuje się na boisku. A prezentuje się najzwyczajniej w świecie słabo. Dużo chaosu w grze, wiele przypadkowości, mało płynnej gry. Czyli ogólnie rzecz biorąc, tzw. „paździerz”. Tak wygląda obraz gry Wisły po pierwszych spotkaniach w Fortuna 1. Lidze. I być może ulegnie to zmianie wraz z upływem czasu. Niemniej jednak w drużynie, która ma aspiracje, aby wrócić do elity już w pierwszym sezonie, nie może to tak wyglądać.

Możliwe, że pierwsze trzy mecze poniekąd zakłamują to, w jakim miejscu obecnie znajduje się Wisła. Bo remis po bezbarwnym meczu z Sandecją Nowy Sącz czy zwycięstwo ze słabo dysponowaną Resovią po strzale życia Michała Żyry nie oddają w pełni postawy wiślaków. Mecz z Arką Gdynia, która grała od 25. minuty w dziesięciu, a ostatnie pół godziny w dziewięciu, podobnie.

Gdynianie mogli ten mecz nawet w podwójnym osłabieniu jeszcze zremisować. A Wisła Kraków nie potrafiła albo nawet nie chciała wykorzystać straty dwóch piłkarzy przez rywala. To wszystko sprawia, że na ten moment trudno myśleć, że „Biała Gwiazda” skończy tę rundę wysoko w tabeli. Bowiem jak długo będzie można w ten sposób wygrywać i zdobywać cenne ligowe punkty?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze