W meczu piłkarskiego Pucharu Portugalii Sporting Lizbona nieoczekiwanie przegrał z występującym w niższej klasie rozgrywkowej Estoril. Był to kolejny słaby wynik drużyny prowadzonej (jeszcze) przez Paulo Sergio.
Sporting był zdecydowanym faworytem tego spotkania. Mecz ten miał być okazją do pokazania się z dobrej strony dla Carlosa Saleiro, napastnika, który w piętnastu ligowych spotkaniach zdobył zaledwie jedną bramkę. Ponadto okazję do gry dostało kilku piłkarzy rezerwowych, w tym bramkarz Alexandre Tiago. Swoje aspiracje podopieczni Paulo Sergio potwierdzili w 4. minucie. Wtedy to piłka po strzale prawego obrońcy Abela Fernando wpadła do bramki gospodarzy. Radość faworytów trwała jednak krótko. Już w 8. minucie spotkania gospodarze wywalczyli rzut karny i po strzale Alexa Alfonso kibiców na Estadio Antonio Coimbra da Mota ogarnął szał radości. W kolejnych minutach gra się wyrównała, piłkarze wiele czasu spędzali w środku pola, gdzie Sporting nieoczekiwanie nie potrafił przebić się przez skonsolidowany mur defensywny Estoril. Bezradnie wyglądał osamotniony w ataku Saleiro, a z kreowaniem gry nie radzili sobie Pedro Mendes i Matias Fernandez. W kolejnych akcjach swoich szans szukali Joao Pereira i Diogo Salomao, ale i oni nie potrafili wypracować sobie i partnerom dogodnych strzeleckich pozycji. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Na początku drugiej połowy do ataku przystąpili gospodarze, ale kolejne dobre interwencje defensorów Sportingu sprawiły, że zapał Estoril spadł. Goście natomiast wydawali się być myślami w miejscu, które ma niewiele wspólnego z rozgrywkami Pucharu Portugalii. W środku pola doszło do paru ostrych spięć, czego wynikiem było kilka żółtych kartek pokazanych przez Cosme Machado, arbitra prowadzącego dzisiejsze spotkanie. W 55. minucie kolejny raz z dobrej strony pokazał się Alex Alfonso, którego dobre podanie otworzyło drogę do bramki Viniciusowi Reche, ale skrzydłowy gospodarzy zmarnował dobrą okazję do objęcia prowadzenia. Niespodziewanie inicjatywę przejęli zawodnicy dwunastej drużyny Liga Orangina, a na prawej stronie świetnie grał obrońca Anderson, który swoimi rajdami sprawiał sporo kłopotów doświadczonym rywalom. W 63. minucie do głosu doszedł jednak Sporting. Strzał głową Saleiro obronił w znakomity sposób Vagner. Było to ostrzeżenie dla coraz pewniejszych siebie piłkarzy Estoril. Zaledwie dwie minuty później kolejny strzał Saleiro, ale Vagner znów na posterunku. W 77. minucie arbiter podyktował rzut karny dla gospodarzy. Tym razem pewnie znakomitą okazję na gola zamienił Vinicius i na tablicy wyników zagościło sensacyjne 2:1 dla gospodarzy. Paulo Sergio i jego podopieczni byli w szoku, zupełnie tak samo jak kibice trzeciej drużyny Liga Sagres. Tym bardziej że chwilę wcześniej czerwoną kartką został ukarany bramkarz gości Tiago. Trener drużyny z Lizbony próbował zmienić sytuację, ale wprowadzeni na boisko Helder Postiga i Vukcevic zupełnie sobie nie radzili. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i Sporting sensacyjnie przegrał z niżej notowanym rywalem.
W drugim spotkaniu tej grupy zamykające tabelę Liga Sagres, Naval de Maio, pokonało na wyjeździe Penafiel, a jedyną bramkę zdobył w 50. minucie Pedro.
Ehhhh-i kolejna drużyna z którą sympatyzuje
przegrała...8/Czyli jak nie idzie,to nie idzie!