Gdyby mierzyć mityczny „potencjał” zawodników, to powinien być półfinał, może nawet finał. Los jednak skojarzył ze sobą Legię i Lechię już w 1/8 finału „pucharu tysiąca drużyn”. Na dobrą sprawę nikt (może poza Lechem) nie ma w tym momencie tak wiele do udowodnienia, jak uczestnicy meczu na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej.
Patrząc wyłącznie z perspektywy Pucharu Polski, obie drużyny mogą uznać początek sezonu za udany. Legia spokojnie i bez większych problemów wyeliminowała Górnika Łęczna, w dodatku grając składem bardzo odległym od optymalnego, Lechia zaś rozgromiła Puszczę Niepołomice 5:1. W tym drugim przypadku wynik zakłamał nieco rzeczywistość i dał nieco czasu trenerowi Brzęczkowi. Jak się później okazało, na marne.
Gdańszczanie kierowani przez Thomasa von Heesena, wyjdą zapewne w nieco odmienionym składzie niż na ostatnie mecze ligowe. Szerokość kadry Lechii jest niestety odwrotnie proporcjonalna do osiąganych wyników. Spodziewamy się, że na Legię od pierwszej minuty wybiegnie Milos Krasić. Serbski gwiazdor swoimi pojedynczymi zagraniami udowadnia, że kiedyś był Panem Piłkarzem. Na jego przebłyski liczą i kibice, i koledzy z zespołu, bowiem drużynie ewidentnie gra nie wychodzi. Jeśli chodzi o początek sezonu, to większych pretensji nie można mieć tylko do Ariela Borysiuka, prezentującego równą, wysoką formę.
Dla „Biało-zielonych” jest to ewidentny „mecz na przełamanie”. Jeśli uda im się wyeliminować z pucharu Legię, to po pierwsze, sami staną się faworytem do zwycięstwa w rozgrywkach, a po drugie, entuzjazm po wiktorii może przyczynić się do zwyżki formy na dłuższy czas. Tego w Gdańsku życzą sobie wszyscy.
Nie będzie to jednak łatwe zadanie, wyraźnym faworytem pozostaje bowiem drużyna gospodarzy. Wysokie zwycięstwo w Chorzowie w ostatniej kolejce ligowej pokazało, że pod względem potencjału Legia wciąż góruje nad resztą krajowej stawki. We czwartek najprawdopodobniej nie wybiegnie podstawowa jedenastka, spodziewamy się kilku modyfikacji w składzie. Zmiennicy będą musieli pokazać, że w trudnych chwilach trener Berg będzie mógł na nich liczyć. Wiadomo, że drużyna nie będzie tak drastycznie odmieniona, jak podczas meczu z Górnikiem w Łęcznej w poprzedniej rundzie pucharu (Robert Bartczak na lewej obronie, Paulo Dyego w wyjściowym składzie), kilku zawodników na pewno jednak odpocznie.
Bramki Legii strzegł będzie zapewne Arkadiusz Malarz, Dominika Furmana może natomiast zastąpić Rafał Makowski. Na ławce usiądzie też pewnie ktoś z duetu Nikolić-Prijović. Na pełnych obrotach po urazie ręki trenuje już Michał Pazdan, który zapewne będzie miał okazję do ponownego złapania rytmu meczowego. Kibice po raz kolejny będą mieli możliwość przekonania się o tym, czy gracze z ławki warszawian są równie wartościowi, co piłkarze pierwszego wyboru Henninga Berga.
Niezależnie od wykonawców mecz zapowiada się na największy hit 1/8 finału Pucharu Polski. Liczymy na dobre widowisko, zagrane w dużym tempie i co najważniejsze, niejednostronne. Najstarsze polskie rozgrywki emocji potrzebują jak powietrza. Początek spotkania przy Łazienkowskiej o godzinie 20:30.