Słysząc o dwumeczu PSG z Barceloną, od razu na myśl przychodzą wydarzenia z 2017 roku. Nieważne, czy jesteś kibicem „Blaugrany”, czy PSG, nie ma wyjścia. To musi być to. Różnica między tamtym meczem a tym dzisiejszym pozostaje jednak znacząca. Wtedy remontada Barcelony miała miejsce na Camp Nou. Dziś rewanż rozgrywany jest na Parc des Princes. Wynik 4:1 na wyjeździe dawał olbrzymi spokój Pochettino i Mbappe z kolegami. Co tu dużo mówić. Barcelona kolejny raz w dwumeczu z PSG potrzebowała cudu. Nawet sami kibice „Blaugrany” mogli mieć spore wątpliwości, czy to możliwe.
Wtedy w zespole z Paryża nie grał taki piłkarz jak Kylian Mbappe. Barcelona z kolei po swojej stronie miała trio: Neymar, Suarez, Messi. Teraz w klubie z Katalonii pozostał tylko ten ostatni. Suarez gra dla ligowego rywala, a Neymar reprezentuje PSG. Dziś Brazylijczyk nie zagrał, kolejny raz. Jednak ma znakomitego zastępcę na placu gry. Mbappe to futbolowy geniusz i nie warto z tym dyskutować. Dziś kolejna próba jego mentalności lidera i umiejętności pociągnięcia zespołu na same wyżyny. Czy jest w Barcelonie taki piłkarz? Wiadomo, Messi, ale to chyba nie ta mentalność. Nie można dyskutować z aspektami sportowymi, jakie Argentyńczyk daje zespołowi. Jednak żeby Barcelona awansowała, Messi musiałby zagrać prawdopodobnie najlepszy mecz w swojej karierze.
W 2017 roku komentowalem w Paryżu zwyciestwo PSG nad Barcą 4:0. Piekne wspomnienia, kamień który zwiastował lawinę…Życze Nam wszystkim wielkich emocji🔥
— Adam Marchliński (@MarchlinskiAdam) March 10, 2021
Dominacja bez kropki nad „i”
Trzeba przyznać, że „Barca” ruszyła mocno. Koeman na pewno bardzo dobrze nastawił swoich piłkarzy – wysoki pressing, szybkie konstruowanie akcji. To wszystko było, nawet Messi miał wolnego dość blisko bramki. Strzał jednak poszybował wysoko nad bramką. Podobny przebieg spotkania jak we wczorajszym meczu Sevilli. Przewaga optyczna, ale brak konkretów. W razie potrzeby zawsze na straży stał Keylor Navas, który jest synonimem spokoju. Próbował testować go Dembele, potem Dest, ale nic z tego. Wciąż 0:0 na tablicy wyników. Dla Barcelony sporym zagrożeniem stało się to, że żółtą kartką upomniany został Oscar Mingueza. Hiszpan ustawiony był na Mbappe. To nie mogło zwiastować nic dobrego. Dlatego też został zmieniony.
Mbappe raz
Coś wcześniej wspominałem o podobieństwie do meczu BVB – Sevilla. Można powiedzieć, że efekt dominacji gości był identyczny. Różnica taka, że pierwszego gola PSG strzeliło po rzucie karnym. Dokładniej strzelił go Mbappe. Francuz przymierzył wyśmienicie. Karne na ten moment na pewno opanował lepiej niż Haaland. Zawodnik PSG uderzył wręcz perfekcyjnie w lewe okienko bramki. Ter Stegen zupełnie bez szans. Trzeba przyznać, że nie był to najbardziej potrzebny faul Lengleta w historii piłki nożnej, delikatnie mówiąc, okazał się głupi. Barcelona z jeszcze mniejszymi nadziejami na awans. Chociaż nie zmieniło się jedno. Wciąż goście potrzebowali minimum czterech bramek. Nie pomagał w tym Dembele, zawodnik Barcelony miał kilka dogodnych okazji, wszystkie strzały były jednak dalekie od ideału.
🔴🔵 Kylian Mbappé has been directly involved in 40 goals in 42 Champions League games (25 goals, 15 assists) 🤯#UCL pic.twitter.com/qHTCtVxT44
— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) March 10, 2021
Messi daje nadzieję
Bramki Mbappe zdecydowanie pozazdrościł Messi. Strzał Argentyńczyka w to samo okienko co Kyliana Mbappe z karnego, tylko odległość zupełnie inna. Około 30 metrów do bramki – Leo lubi strzelać gole z dystansu. Przypomniał o tym ponownie. Fenomenalne, naprawdę cudowne uderzenie lewą nogą. Piłka wpadła w same „widły”. Navas zupełnie bez szans. Od tego gola Barca potrzebowała już „tylko” trzech bramek do dogrywki.
https://twitter.com/DawidKrol_I/status/1369749800124624904?s=20
Doliczony czas gry, Griezmann w polu karnym, Kurzawa tuż obok niego. Zawodnik PSG fauluje, rzut karny dla Barcelony. Do piłki podchodzi nie kto inny jak Leo Messi. Strzela naprawdę źle, na idealnej wysokości dla bramkarza. Jedyne, co się zgadzało w tym uderzeniu, to siła strzału. To jednak nie wystarczyło na pokonanie Navasa. Kostarykański bramkarz obronił nogami strzał kapitana Barcelony. Wielka szkoda dla widowiska w drugiej połowie. Pytanie tylko, czy Kurzawa nie powinien za ten faul dostać drugiej żółtej kartki i tym samym wylecieć z boiska. To też na pewno nie zaszkodziłoby emocjom.
Lionel Messi’s evening:
✅ Scores shot worth 0.01(xG)
❌ Misses shot worth 0.77(xG) pic.twitter.com/kDvUS6aBYr— The xG Philosophy (@xGPhilosophy) March 10, 2021
Bez zmian
Zupełnie inne nastawienie zaprezentowała nam „Blaugrana” od początku drugiej połowy. Wyszła zdecydowanie bardziej asekuracyjnie nastawiona. Już chyba bez wiary, ale czy miała tak szczerą wiarę w 2017 roku? Pewnie tylko Neymar wierzył. Jego wiara poprowadziła „Barcę” do remontady. Dzisiejszego wieczoru czas uciekał „Katalończykom” bardzo szybko. Obudzili się dopiero w 60. minucie za sprawą duetu Alba – Messi. Argentyńczyk dostał doskonałe podanie w pole karne, ale tam szefem obrony okazał się Marquinhos, który znakomicie zablokował strzał wślizgiem. Akcja była co najmniej obiecująca. Kilka podobnych sytuacji jeszcze w tej połowie było, jednak ponownie z dominacji gości nic konkretnego nie wynikało. Na tablicy wyników wciąż widniało 1:1. Koeman posłał na boisko wszystko, co miał najlepszego w ofensywie. Na nic to się jednak zdało. PSG też nie zależało zbyt mocno na atakowaniu. To jednak nie mogło dziwić, patrząc na wynik dwumeczu.
Mega szkoda, bo ewidentnie dało się awansować.
Ale jednocześnie odpadamy z podniesioną głową. I z widokami na walkę o dwa puchary.
P.S. Czego dziś brakło? Tego, o czym mówimy od początku sezonu. Dziewiątki. I stopera.
P.S.2 Sytuacja z karnym odwrotna = wszędzie „Uefalona”.
— Michał Gajdek (@michalgajdek) March 10, 2021
***
Po tym meczu trzeba na pewno pochwalić Barcelonę. Widać było chęć zwycięstwa, intensywność i zaangażowanie. Zabrakło najważniejszego – skuteczności. To ona decyduje o wygrywaniu. Dziś tej skuteczności, delikatnie mówiąc, nie było. Nawet karny nie pomógł w podregulowaniu statystyk bramkowych. Pochwalić trzeba też Messiego, szczególnie za pierwszą połowę. Widać było ten „mental” lidera. Za Argentyńczykiem poszli koledzy, ale skończyło się tylko na dobrym wrażeniu.
Gola dla PSG strzelił dziś Mbappe, co nie jest żadną niespodzianką. Tym samym stał się pierwszym w historii piłkarzem, który w Lidze Mistrzów przeciwko Barcelonie zdobył cztery bramki. Francuz kolejny raz przeszedł do historii. Jednak wyłączając gola, był to mocno przeciętny – żeby nie powiedzieć słaby – mecz w jego wykonaniu. Najlepsi w zespole gospodarzy byli na pewno: Navas, Marquinhos i wprowadzony w przerwie Diallo. To wystarczyło do awansu. Trzeba przyznać, że PSG dziś nie musiało biegać za trzech. Miało swój wynik i go spokojnie utrzymywała. Cel zrealizowany, Paryż jedzie dalej, Barcelona wraca z niczym.