Dziś w lidze francuskiej swoje mecze w ramach 27. kolejki rozgrywali przewodzące stawce ekipy PSG i Montpellier. Każda z nich ważne trzy punkty skompletowała, choć w zupełnie innym stylu. Szczególnie męczący pojedynek mają za sobą paryżanie, którzy w ostatnich minutach uratowali pozycję lidera. Nad Montpellier mają zaledwie punkt przewagi, ale już nad trzecim Lille aż jedenaście. Dziś również kolejny mecz bez zwycięstwa zaliczyło Auxerre.
PSG wydarło zwycięstwo w Burgundii
Dla paryskiego giganta niewiele jest miejsc we Francji, w których mógłby się obawiać o stratę punktów. Jednym z nich w tym sezonie jest burgundzkie Dijon. Beniaminek, choć walczący zaciekle o utrzymanie w Ligue 1, potrafił dwukrotnie piłkarzom ze stolicy zgotować bardzo trudną walkę – najpierw w Pucharze Ligi ograł faworyta 3:2, a następnym razem w Pucharze Francji uległ zaledwie 0:1. Nie inaczej było w niedzielne popołudnie.
Od samego początku spotkania to goście narzucali ton grze, mając wręcz miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki i dopiero gdy minęło pół godziny, a do siatki „Orłów” nie wpadł żaden strzał Guillaume’a Hoarau, Javiera Pastore czy Jeremy’ego Meneza (świetnie tego dnia bronił Baptiste Reynet), to podopieczni Patrice’a Carterona odważniej ruszyli na połowę rywala. Wiedzieli przecież, że z powodu takich, a nie innych wczorajszych rozstrzygnięć znaleźli się w strefie spadkowej i jedynie zdobycz punktowa mogła ich z tego bagna wydobyć. Najgroźniejszy przed przerwą dla golkipera PSG okazał się strzał Benjamina Corgneta, który próbował zaskoczyć go soczystym wolejem. Piękna parada Sirigu nie dopuściła jednak do otwarcia wyniku.
Nadzieję na korzystny wynik w starciu z paryżanami budziła wśród sympatyków gospodarzy nie tylko ambitna walka ich piłkarzy, ale również niemający najlepszego dnia Philippe Malige. Pochodzący z południowej części kraju arbiter wyrzucił za, co prawda, w piłkę, ale agresywny atak Malijczyka Mohameda Sissoko. O wiele stosowniejsza jednak w tej sytuacji zdałaby się kartka żółtego koloru. Nic więc chyba złego gospodarzom nie mogło się stać. I z takim zdaje się przekonaniem wyszli na drugą połowę, a chwilę później w banalny sposób dali sobie wlepić bramkę. Na prawym skrzydle w dziecinny sposób Guillaume’owi Hoarau dał się ograć świeżo wprowadzony defensor Dijon, Chaher Zarour. Napastnik PSG wparował w „szesnastkę”, dograł do niepilnowanego Siaki Tienego i ku zaskoczeniu zgromadzonej publiczności, to goście wyszli na prowadzenie.
Od tego momentu to właśnie grający w osłabieniu podopieczni Carlo Ancelottiego stali się groźniejsi, co rusz wyprowadzając kontry. Potrafili wykorzystywać fakt, iż ich rywal nie jest przystosowany do roli faworyta, bo tak jednak trzeba było ocenić aktualną wtedy sytuację boiskową. Kolejne minuty mijały, a pod bramką Salvatore’a Sirigu nie działo się nic ciekawego i wyglądało na to, że paryżanie uciekną spod topora, jaki zawiesił nad nimi sędzia Malige. Wszystko odwróciło się do góry nogami na kwadrans przed końcem, gdy to po bardzo dobrze wykonanym rzucie rożnym – dośrodkowywał Gael Kakuta, a piłkę na dłuższy słupek przedłużył Corgnet – do główki doskoczył Steven Paulle i zaskoczył włoskiego bramkarza.
Sytuacje obu ekip zupełnie się odmieniły. Teraz to goście byli w gorszej pozycji, a gospodarze, mając dobry jeden punkt z wielkim PSG, mogli kontrolować grę. Nie zamierzali jednak na tym poprzestać. Widać było, iż rywal w kolejnych fragmentach meczu nie radził sobie coraz bardziej, konstruując akcje bez pomysłu i w defensywie niejednokrotnie gubiąc krycie. W tym momencie na scenę ponownie wkroczył Malige, który nie wiedzieć czemu uznał, że interweniujący poza „piątką” Sirigu był nieprzepisowo powstrzymywany, a chwilę później z linii bramkowej piłkę wybijał Menez. Sprawdzać, czy przekroczyła ona całym obwodem linię, nie było sensu, bo i tak gra została przerwana.
Zachłanne ataki Burgundczyków zemściły się już w doliczonym czasie gry. Po kolejnym wykonywanym przez nich kornerze w futbolówkę nie trafił jeden z ich defensorów. Przejął ją Menez „Pędziwiatr” i przebiegł z nią prawie całe boisko, pozostawiając przeciwników daleko w tyle. Reynet podał do goniącego go Kevina Gameiro i rezerwowy w tym spotkaniu atakujący PSG wpisał się na listę strzelców po raz dziesiąty w obecnych rozgrywkach. W ten oto sposób lider ze stolicy dość szczęśliwie uratował komplet punktów i prawdopodobnie fotel lidera, który skraść mu mogło Montpellier podejmujące wieczorem Caen.
Zawodnik meczu: Jeremy Menez (Paris Saint-Germain)
Trzy gole i trzy punkty Montpellier
Sekundy dzieliły PSG od straty lokaty lidera, ale warunkiem miał być triumf Montpellier. „La Paillade” i tym razem nie zawiodło, gdyż przed własną publicznością zaaplikowało gościom z Normandii trzy gole, które przełożyły się na komplet punktów. Kolejno do bramki Caen trafiali Karim Ait Fana, Souleymane Camara i Olivier Giroud z rzutu karnego. Dla tego ostatniego było to 17. trafienie w sezonie, czym wpisał się do historii Montpellier jako najlepszy strzelec tej drużyny w ciągu jednego sezonu. Podopieczni Rene Girarda byli o krok od ponownego przejęcia prowadzenia w Ligue 1, ale i tak ważny dla nich jest fakt, iż nie odpuszczają paryżanom, depcząc im ostro po piętach. Oba zespoły dzieli wciąż tylko jeden punkt.
Dudka i Auxerre znów bez zwycięstwa
Już po raz dziesiąty z rzędu inna ekipa z Burgundii, Auxerre, nie była w stanie wygrać ligowego spotkania. Tym razem nie udało się w Bretanii, gdzie sięgnęła po jeden punkt w starciu z silnym Rennes. Wynik otworzyli już w 10. minucie goście za sprawę Kenijczyka Denisa Oliecha. W drugiej połowie wyrównał jednak Yacine Brahimi i taki wynik utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego. Auxerre dzięki temu remisowi opuściło ostatnie miejsce w tabeli, ale gorsze Sochaux wyprzedza tylko różnicą bramek i do bezpiecznej strefy traci trzy punkty. Całe spotkanie w barwach AJA rozegrał na lewej obronie Dariusz Dudka.
jak zawsze... ale jestem pod wielkim wrażeniem
Monpellier i patrząc na walory czysto sportowe,
dobrze by było gdyby ten "kopciuszek" ograbił
giganta z tytułu mistrzowskiego... świetny
przykład zespołu, który mimo iż nie dysponuje
petrodolarami to potrafi zdziałać wiele - a to się
chwali!
Nie pogniewałbym bym się, gdyby drużyna szejka
przegrała, a MHSC zdobyło mistrzostwo Francji. Tak
samo byłoby fajnie gdyby Borussia M'gladbach
zdobyła mistrzostwo Niemiec choć ma za dużą
stratę do lidera . Ale ten sezon pokazuje, że
pieniądze w futbolu nie grają .
Szkoda tylko ,że pewnie po sezonie odejdą
najważniejsi piłkarze MHSC . Belhanda , Giroud czy
Ati-Fana .
Montpellier ma szansę na grę w LM :) oraz PSG po
paru latach :)
A gdzie jest MONACO?