Przekleństwo stałych fragmentów


Nikt nie stracił tylu goli (13 - przyp. mk) po stałych fragmentach gry w rundzie jesiennej, co Lechia Gdańsk. Niefrasobliwość piłkarzy z Traugutta dała wiele do myślenia trenerowi Jackowi Zielińskiemu, który całą przerwę zimową podporządkował temu, by jego podopieczni lepiej zachowywali się przy rzutach wolnych i rożnych rywali. Efekt? Dziewięć sparingów i zero straconych goli po stałych fragmentach gry. Wystarczyło jednak, że biało-zieloni powrócili na ligowe boiska, a koszmar z jesieni znów powrócił.


Udostępnij na Udostępnij na

W 53. minucie znakomitym dośrodkowaniem z rzutu wolnego popisał się Sebastian Mila. Do precyzyjnie bitej piłki jak ze sprężyny wyskoczył Jarosław Fojut i, niepilnowany przez nikogo, bez problemu pokonał Pawła Kapsę. – Znów więc oglądamy ten sam serial? – pytali dziennikarze, Jacka Zielińskiego. – Cóż, w dziewięciu sparingach, żadnego gola nie straciliśmy „ze stojącej piłki”, a w ekstraklasie zdarza nam się to już w pierwszym meczu – mówił wyraźnie poirytowany. Wierzę jednak, że w przekroju całej rundy nasze zachowanie w tej sytuacji zdecydowanie się poprawi. A jeśli nie, to przynajmniej postaramy się nie tracić goli w tak fatalny sposób jak w sobotę, bo przeciwnik miał zdecydowanie za dużo wolnego miejsca i w zasadzie mógł zrobić z piłką, co tylko chciał. Będziemy nad tym ciężko pracować i liczę, że efekty w końcu przyjdą.

Kibiców interesowało również, jak Zielek ocenia występ zawodników środka pola. W meczu ze Śląskiem w centrum boiska wystąpił bowiem sprowadzony zimą Łukasz Surma i przesunięty ze środka obrony Hubert Wołąkiewicz. –Obaj grają ze sobą od niedawna, więc dajmy im jeszcze trochę czasu, by się zgrali – przyznał Zielek. – Surma w pierwszej połowie był trochę zagubiony i nie radził sobie z rywalami, dopiero w drugiej się rozegrał i z pewnością zaliczał się do grona wyróżniających zawodników. Dużo ożywienia do gry wniósł również Piotr Kasperkiewicz i to w okresie, kiedy najbardziej było nam to potrzebne. Dzięki temu byliśmy skuteczniejsi w odbiorze i szybciej mogliśmy przeprowadzać ataki.

Czy to więc oznacza, że w meczu z Ruchem „Długi” zastąpi w pierwszym składzie Wołąkiewicza, który w sobotę niezbyt dobrze radził sobie jako defensywny pomocnik? Tego już Zieliński nie chciał zdradzić.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze