Dzisiaj zmagania w mistrzostwach świata U-20 rozpoczyna grupa C. O awans do fazy pucharowej powalczą Honduras, Nowa Zelandia, Norwegia oraz Urugwaj. Pierwszy etap rywalizacji zespoły zakończą 30 maja. Mecze w tej grupie zostaną rozegrane na stadionach w Łodzi i Lublinie. Jako faworyta można wskazać reprezentację Hondurasu. Jednak ogólny poziom drużyn jest wyrównany, co oznacza, że czeka nas pasjonująca rywalizacja o awans do następnej rundy rozgrywek.
Wśród drużyn znajdujących się w grupie C nikt nie upatruje kandydata do końcowego triumfu, ale możemy być pewni, że będziemy świadkami ciekawych meczów. Spotkają się ze sobą drużyny o podobnej jakości piłkarskiej, które z pewnością są w stanie zapewnić nam wiele radości z oglądania ich meczów.
W poprzednich turniejach
Najlepszymi wynikami z całej czwórki pochwalić się może Urugwaj. Na trzech ostatnich turniejach, zawsze wychodził z grupy. Najbliżej końcowego sukcesu był w 2013 roku, gdy po rzutach karnych przegrał ostatecznie finał z Francją. Nieco gorszy wynik osiągnął dwa lata temu. Również po rzutach karnych musiał uznać wyższość Włochów i zadowolić się czwartym miejscem.
Nowozelandczycy, mimo że przez przeciętnego zjadacza chleba niekoniecznie utożsamiani są z piłką kopaną, mogą pochwalić się naprawdę niezłymi wynikami w piłce młodzieżowej. Tegoroczny turniej do lat 20 będzie szóstym w historii, w którym wezmą udział. W przypadku awansu będzie to też trzeci raz z rzędu, gdy znajdą się w fazie pucharowej.
Nieco słabsze wyniki osiągała reprezentacja Hondurasu, która co prawda kwalifikowała się do mistrzostw, ale nie wyszła z grupy. Cztery i dwa lata temu, zdobywając trzy punkty, ze względu na słaby bilans bramkowy odpadła po pierwszym etapie turnieju. Z kolei dla zespołu Norwegii będzie to pierwsza tego typu impreza w tej dekadzie.
Potencjalne gwiazdy
Tegoroczny turniej możemy uznać za dość egzotyczny, nie tylko ze względu na to, że do Polski przyjechały drużyny z każdego zakątka świata. Większość piłkarzy, których będziemy mieli przyjemność oglądać, jest u progu swoich karier. Dlatego dla osób niewtajemniczonych w piłkę młodzieżową nazwiska graczy są kompletnie anonimowe. Jednak jest kilku zawodników, na których warto zwrócić uwagę, oglądając mecze grupy C.
Jednym z dziesięciu wyróżnionych piłkarzy przez FIFA jako potencjalna gwiazda jest reprezentant Norwegii Erling Haland. Urodzony w 2000 roku napastnik gra obecnie dla drużyny Red Bull Salzburg. Wyróżnia się bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, a przez wzgląd na swoją pozycję i sposób gry często porównywany jest do Zlatana Ibrahimovicia.
Nowa Zelandia w swojej kadrze ma aż siedmiu zawodników, którzy na co dzień występują w seniorskiej drużynie Wellington Phoenix. W szczególności należy zwrócić uwagę na dwóch z nich. Liberato Cacae to zawodnik, który może występować po lewej stronie boiska jako pomocnik lub obrońca. W Wellington najczęściej pełni funkcję lewego wahadłowego. W tym sezonie rozegrał ponad 2500 minut, zanotował jednego gola i trzy asysty. Jego klubowy kolega Sarpreet Singh jest ofensywnym pomocnikiem. Może pochwalić się dobrymi statystykami, ponieważ zakończył sezon z pięcioma golami i ośmioma asystami. Ta dwójka ma stanowić o sile reprezentacji Nowej Zelandii.
Ciekawie zapowiadającym się piłkarzem jest również reprezentant Urugwaju Nicolas Schiappacasse. Potencjał dostrzegło w nim na pewno Atletico Madryt, do którego trafił w 2016 roku. Nie zdołał jednak przebić się do pierwszej drużyny. W styczniu tego roku został wypożyczony do Parmy, jednak napastnik nie może zaliczyć tej rundy do udanych, ponieważ wystąpił tylko w trzech meczach. Miejmy nadzieję, że pokaże swój talent już w najbliższych meczach.
Cel na mistrzostwa
Patrząc na skład grupy C, trudno wskazać jednoznacznego faworyta. Do takiego miana z pewnością aspiruje drużyna Hondurasu, która przez ekspertów typowana jest do roli czarnego konia turnieju. Dobra generacja piłkarzy i udane kwalifikacje pozwalają sądzić, że zajdą daleko. Wyjście z grupy to plan minimum, z którego osiągnięciem nie powinno być większego problemu.
Niewiadomą wydaje się postawa Norwegów. Jako jedyni w XXI wieku nie zagrali jeszcze na tego typu imprezie, a swój ostatni występ zanotowali w 1993 roku. Podkreślić należy fakt, że w drodze do mistrzostw pokonali obrońców tytułu, reprezentację Anglii. Warto zauważyć, że dla trenera Norwegów Pala Arne Johansena wizyta w Polsce nie będzie niczym nowym. Pracował bowiem w sztabie Legii Warszawa, gdy funkcję pierwszego trenera pełnił Henning Berg.
Sukcesu z ubiegłych mistrzostw najprawdopodobniej nie powtórzy reprezentacja Urugwaju. Czwarte miejsce zajęte dwa lata temu znajduje się poza zasięgiem obecnej drużyny. Kadra powołana przez Gustavo Ferreyre nie należy do najmocniejszych i ewentualny sukces byłby raczej miłym zaskoczeniem niż czymś spodziewanym. Styl, w jakim zawodnicy z Ameryki Południowej wywalczyli awans do tego turnieju, pokazał, że istnieje spora różnica w jakości zespołu sprzed dwóch lat w porównaniu z obecnym.
Na wyrównanie swoich największych sukcesów z kolei dużą szansę ma Nowa Zelandia. Awans do 1/8 finału jest jak najbardziej realny. Ciekawą postacią jest trener Nowozelandczyków Des Buckingham. Anglik w przeszłości był trenerem rezerw Stoke City oraz prowadził Wellington Phoenix. Od momentu zakwalifikowania się na mistrzostwa przeleciał łącznie ponad 200 tysięcy kilometrów, oglądając swoich kadrowiczów. Reprezentację objął w 2018 roku i będzie to jego pierwszy duży sprawdzian.
Zmagania w grupie C zapowiadają się naprawdę ciekawie. Wyrównany poziom wszystkich zespołów sprawi, że mecze będą zacięte. Walka o awans do fazy pucharowej najpewniej będzie toczyć się do samego końca. Jest to też okazja do zobaczenia drużyn, których nie śledzimy na co dzień, i poszerzenia wiedzy na temat futbolu w najdalszych zakątkach świata.