Niesamowite emocje przyniosły wtorkowe spotkania ostatniej rundy eliminacyjnej tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Wielka niespodzianka wydarzyła się w Lizbonie. PSV Eindhoven wykonało duży krok w stronę fazy grupowej, a dwumecz Crvena Zvezda Belgrad – Red Bull Salzburg pozostaje bez rozstrzygnięcia.
Eliminacje do tegorocznej fazy grupowej Ligi Mistrzów zbliżają się do końca. Już tylko dwanaście zespołów walczy o sześć wolnych miejsc w najbardziej elitarnych klubowych rozgrywkach Europy. Ostatnia runda eliminacji zawsze niesie ze sobą olbrzymie emocje, gdyż każdy z uczestników marzy o zrobieniu decydującego kroku i zakwalifikowania się do fazy grupowej rozgrywek. Dzisiejszego wieczoru sześć zespołów rozpoczęło walkę o wejście do futbolowego (i finansowego) nieba.
PAOK znaczy niespodzianka
Zdecydowanie najciekawiej zapowiadającym się wtorkowym spotkaniem było starcie Benfiki Lizbona z PAOK-iem Saloniki. Grecy niespodziewanie w poprzedniej rundzie wyeliminowali Spartak Moskwa i kolejny raz musieli stawić czoła dużo wyżej notowanemu rywalowi.
Początek spotkania w wykonaniu graczy PAOK-u Saloniki wyglądał nadspodziewanie dobrze. Przewagę rywali w aspekcie techniki niwelowali walorami motorycznymi. Jednak z każdą minutą przewaga Benfiki Lizbona rosła, co przekładało się na sytuacje podbramkowe. Już w pierwszych minutach długie podanie z głębi pola na bramkę zamienił Gedson Fernandes. Gola Portugalczyka nie uznał jednak arbiter główny spotkania, Milorad Mazić. W odpowiedzi dobrze znany z występów w Legii Warszawa Aleksandar Prijović próbował zaskoczyć Odisseasa Vlachodimosa, lecz uderzył niecelnie.
Po 20 minutach zespół gospodarzy znacznie podkręcił tempo, spychając graczy PAOK-u Saloniki do głębokiej defensywy. Zawodnicy Ruia Vitorii nie grzeszyli jednak skutecznością, marnując kolejne okazje bramkowe. Najpierw doskonałej sytuacji nie wykorzystał Pizzi, nie trafiając z dziesięciu metrów. Chwilę później miał kolejną świetną okazję, lecz piękny strzał Portugalczyka wylądował na poprzeczce Odisseasa Vlachodimosa. Skoro nie udało się z dystansu, Pizzi próbował z bliższej odległości. Rajd w pole karne rywali Portugalczyk zakończył jednak zbyt delikatnym uderzeniem. Próbował także strzału głową, lecz dobrze dysponowany golkiper gości nie dał się zaskoczyć i tym razem.
Napór graczy Benfiki Lizbona przyniósł jednak w końcu efekty. Tuż przed gwizdkiem oznaczającym koniec pierwszej połowy faulowany w polu karnym rywali przy próbie strzału był (według Milorada Mazicia) Gedson Fernandes. „Jedenastkę” pewnym strzałem wykorzystał niesamowicie aktywny w tym spotkaniu Pizzi.
To było zdecydowanie za mało dla zespołu gospodarzy. Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Benfica Lizbona zepchnęła rywali do głębokiej defensywy, dążąc do zdobycia kolejnych bramek. Bliski podwyższenia rezultatu był Facundo Ferreyra, lecz strzał z woleja Argentyńczyka świetnie obronił Odisseas Vlachodimos.
Niemoc w ofensywie graczy Ruia Vitorii sprawiła, że do głosu doszli rywale. Niespodziewanie piętnaście minut przed końcem PAOK Saloniki doprowadził do wyrównania. Po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry piłkę, która po uderzeniu jednego z graczy greckiego zespołu odbiła się od poprzeczki, mocnym strzałem w bramce umieścił Egipcjanin, Amr Warda (20 minut wcześniej zmienił Dimitriosa Limniosa).
Oh yes! He did it! @AmrWarda10 @slbenfica_en – #PAOK 1-1 @ChampionsLeague #PlayOffs #1stLeg #UCL pic.twitter.com/eoYqg5Ibks
— PAOK FC (@PAOK_FC) August 21, 2018
Benfica Lizbona po straconym golu ruszyła do ataku, jednak bezskutecznie. Gracze Ruia Vitorii albo nie potrafili znaleźć sposobu na świetnie dysponowanego Odisseasa Vlachodimosa, albo uderzali niecelnie.
Na Estadio da Luz wydarzyła się wielka niespodzianka. Skazywany na pożarcie PAOK Saloniki wywozi z Portugalii świetny rezultat mimo bardzo zachowawczej gry. Przed greckim zespołem realna szansa, by awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Salzburg i PSV bliżej awansu
Pogromca dobrze znanego w Polsce Spartaka Trnava – Crvena Zvezda Belgrad – od początku spotkania z Red Bull Salzburg nastawiony był na defensywę. To mistrz Austrii został stroną przeważającą, wykonując aż 622 podania oraz notując olbrzymią przewagę w posiadaniu piłki. Nie zdało się to jednak na wiele, gdyż w najważniejszej statystyce – golach – padł wynik bezbramkowy. Rezultat bardziej korzystny dla podopiecznych Marco Rose, gdyż rewanż zostanie rozegrany w Salzburgu.
Prawdziwą wojnę nerwów przeżyli kibice w Borysovie. Miejscowe BATE już w pierwszych minutach objęło prowadzenie po strzale z bliskiej odległości Jassego Tuominena. Do wyrównania jeszcze w pierwszej połowie doprowadził Gaston Pereiro pewnym strzałem z rzutu karnego. Jak się okazało, był to jedynie przedsmak prawdziwych emocji. Piętnaście minut po wznowieniu gry PSV Eindhoven na prowadzenie wyprowadził strzałem z dystansu Hirving Lozano.
CHUCKY!!!!!👌🏻💪🏻 @HirvingLozano70 #BATPSV #lozano #chucky pic.twitter.com/f4oS1lVZaM
— Patrick Beekmans (@patbeekmans) August 21, 2018
Tym razem odpowiedziało jednak BATE Borysov. Błąd golkipera holenderskiego zespołu, Jeroena Zoeta, wykorzystał 37-letni Aleksandr Hleb. To nie był jednak koniec emocji. Wymianę ciosów ostatecznie wygrało PSV Eindhoven za sprawą bramki Donyella Malena. Ładnym strzałem głową Holender ustalił rezultat spotkania.
Komplet wyników
Ścieżka mistrzowska
BATE Borysov – PSV Eindhoven 2:3
Crvena Zvezda Belgrad – Red Bull Salzburg 0:0
Ścieżka ligowa
Benfica Lizbona – PAOK Saloniki 1:1