Nani, wchodząc do wielkiej piłki, musiał pogodzić się z tym, że będzie porównywany do swojego rodaka. Podobnie jak Cristiano przeszedł przez akademię Sporting CP. Następnie tak samo jako „CR7” dał się namówić Sir Aleksowi Fergusonowi na dołączenie do ekipy „Czerwonych Diabłów”. To właśnie w Manchesterze Nani miał swoje najlepsze chwile w piłkarskiej karierze.
Luis Carlos Almaida da Cunha, bo tak brzmi pełne nazwisko byłego skrzydłowego Manchesteru United, urodził się w mieście Praia leżącym w Republice Zielonego Przylądka. Miało to miejsce w roku 1986. Pierwsze kroki w świecie piłki stawiał w Real Sport Clube. To właśnie stamtąd w 2003 roku przeniósł się do Sportingu CP. I to dzięki występom w klubie z Lizbony miał szansę wypłynąć na szersze wody.
Występy na Estadio Jose Alvalade sprawiły, że Nani miał okazję przedstawić się piłkarskiej społeczności. Zrobił to na tyle dobrze, że przykuł uwagę jednego z legendarnych brytyjskich menedżerów. Sir Alex Ferguson, bo o nim mowa, szukał talentu pokroju Cristiano Ronaldo, który docelowo miałby zastąpić Portugalczyka w zespole.
Padło na jego rodaka, który pod wieloma względami przypominał Cristiano Ronaldo. Jednak rzeczywistość okazała się nieco mniej barwna. Choć Nani w United miał swój najlepszy czas i potrafił czarować, to jednak nie można o nim powiedzieć, że rozwinął się na miarę talentu.
Prawie jak Cristiano
Nani, przychodząc do Sportingu CP, nie mógł spodziewać się, że jego kariera w wielu aspektach będzie przypominała tę Cristiano Ronaldo. Jak już wspominaliśmy wyżej, obu panów łączy bardzo wiele. Świetna technika, łatwość w robieniu zwodów. Obaj pierwsze kroki stawiali w szkółkach małych klubów tylko po to, by finalnie przenieść się do zielono-białej części Lizbony. Zarówno Nani, jak i Cristiano świetnie grają obiema nogami. Bez problemu można ustawić ich na obu skrzydłach czy też ataku. I tu i tu doskonale sobie poradzą. Jednak to, czego Naniemu zabrakło, by być jak Ronaldo, to przede wszystkim zdrowie i brak dążenia do perfekcji. Jak doskonale wiemy, Cristiano ma niemal obsesję na punkcie bycia najlepszym, co pozwala mu bić kolejne rekordy i wciąż występować na najwyższym poziomie.
Podobne cechy piłkarskie to niejedyne podobieństwa między Nanim i jego wielkim rodakiem. Obu łączy także obsesja na punkcie swojego ciała. Wyglądają, jakby w ich ciele znajdowało się równo 0% tkanki tłuszczowej.
Te wszystkie podobieństwa, ale także duża liczba rozegranych spotkań w reprezentacji Portugalii nie sprawiają, że Luis Nani kiedykolwiek wskoczył na poziom swojego rodaka. Szkoda, bo potencjał miał z pewnością duży.
Nani w United
Nani w Manchesterze United pojawił się w roku 2007. W tamtym czasie w ekipie „Czerwonych Diabłów” wciąż jeszcze występował Cristiano Ronaldo – bezapelacyjny król Manchesteru. Jak pisaliśmy, Nani miał być docelowo kimś w rodzaju następcy „CR7”, gdy ten odejdzie. Przez pierwsze sezony da Cunha z konieczności musiał występować na prawym skrzydle. Lewa strona była zarezerwowana dla Ronaldo. Niemniej jednak nawet na prawej prezentował się przyzwoicie. Postanowiliśmy poszukać niemal u źródła i poprosiliśmy o opinię Damiana Domitrza z Manutd.pl:
Uważam, że wycisnął z tej przygody wszystkie soki. Trudno zarzucić mu, że nie rozwinął swoich skrzydeł wcześniej, kiedy musiał występować na prawej stronie boiska. Znalazł się w cieniu Cristiano Ronaldo, ale każdy lewoskrzydłowy podzieliłby w tamtym czasie jego los.Damian Domitrz (Manutd.pl)
Nasz rozmówca wyraźnie wskazał, że w początkowych etapach gry dla United Nani pozostawał w cieniu piłkarskiego geniuszu Ronaldo. Między innymi to było powodem tego, że młodszy z Portugalczyków od razu nie rozwinął skrzydeł.
W pierwszych dwóch sezonach dla United Nani zdobył łącznie dziesięć bramek. Rozgrywając przy tym 72 oficjalne spotkania w barwach „Czerwonych Diabłów”.
Prime Time
Nani musiał zaczekać dwa sezony, by zaczęło padać na niego więcej jasnego światła. Odejście Cristiano wyraźnie uskrzydliło jego rodaka. Pozwoliło mu na bardziej ryzykowną grę. Jednocześnie sprawiło, że mógł grać jeszcze bardziej egoistycznie, bo nikt więcej w tym samym czasie nie występował w takim stylu. Podobnego zdania jest nasz ekspert:
Talent Naniego tak naprawdę rozkwitł po odejściu Ronaldo. Nie udało mu się jednak zbliżyć do statystyk strzeleckich wykręcanych przez swojego rodaka. Wątpię, że ktokolwiek oczekiwał, że tak się stanie. Ja z pewnością nie, bo było to niemal niemożliwe – Cristiano Ronaldo był i przecież jest tylko jeden.Damian Domitrz
Pomimo faktu, że Nani nigdy nawet nie zbliżył się do liczb wykręcanych przez rodaka, nie ulega wątpliwości, że był w pewnym momencie wiodącą postacią drużyny Fergusona. Najlepszym czasem dla portugalskiego skrzydłowego były sezony 2010/2011 i 2011/2012, w których zdobył odpowiednio dziewięć i osiem bramek. Mówimy tu oczywiście o występach w Premier League.
Jednak nie tylko bramki były istotne w przypadku Naniego. Portugalczyk czarował na lewym skrzydle, dawał ten pierwiastek szaleństwa, egoizmu. Niemal nieustannie nękał obrońców rywali w podobnym stylu jak jeszcze nie tak dawno Cristiano. Gra Naniego pozwalała nieco szybciej zapomnieć o utracie idola trybun i wielkiego magika, jakim był Ronaldo. Trudno, by zastąpił kogoś takiego jak kapitan reprezentacji Portugalii, ale w tych indywidualnych rajdach, popisowych kiwkach dawał chociaż namiastkę tego, co można było oglądać na Old Trafford raptem 2–3 sezony wcześniej.
Chociaż Naniemu nie udało się nigdy wejść w buty zostawione przez Cristiano, to i tak przez przynajmniej dwa sezony był jednym z kluczowych zawodników Manchesteru United. Jego wspaniałe rajdy i salta po zdobytych bramkach na zawsze zostaną w głowach kibiców z Old Trafford. Już po odejściu Ronaldo Manchester United w składzie z Nanim dwukrotnie sięgnął po tytuł Premier League. Pomimo licznych kontuzji, które już wtedy zaczęły nękać Naniego, ten dołożył swoją cegiełkę do tych zwycięstw.
Kontuzje i nie tylko
Nani miał bez wątpienia wielki talent. Jednak czy mógł wycisnąć więcej ze swojej kariery? Trudno powiedzieć tak naprawdę. Wydaje się, że jego głównym problemem były kontuzje, które stopowały rozwój portugalskiego skrzydłowego. Jednak nie tylko to było powodem, na co zwraca uwagę nasz drugi ekspert, Bartłomiej Bukowski ze Sportowefakty.wp.pl oraz Redbullpolska.pl:
Urazy oraz jednak nie aż tak mocną psychikę jak właśnie u Ronaldo postawiłbym jako powód, że się nie rozwinął bardziej. Jak wracał, to widać było, że forma nie ta, a mimo wszystko chciał grać cały czas tak samo – przede wszystkim pod siebie, mocno egoistycznie, ale zamiast zachwycać, tylko irytował.Bartłomiej Bukowski
Silna psychika i chęć doskonalenia siebie samego już wielokrotnie pokazywały, jak ważnym są elementem w sporcie. Bez tego sam talent na zawsze zostanie jedynie talentem. By być na szczycie przez długi czas, potrzeba wyrzeczeń, ciężkiej pracy i dopiero potem talentu. Ważne jest też oczywiście zdrowie jak w przypadku Naniego. Kto wie, czy pobyt w najmocniejszej lidze świata nie byłby dłuższy, gdyby nie kontuzje.
Kolejne urazy sprawiły, że menedżerowie, którzy pojawili się w United po Sir Aleksie Fergusonie, szybko zrezygnowali z Portugalczyka. Być może za szybko. Wiele można mu było zarzucić, jednak odkąd pożegnał się z Manchesterem, w tym klubie nie było skrzydłowego podobnego kalibru.
W ostatniej kampanii pod wodzą sir Aleksa Fergusona zdecydowanie przygasł, ale w głównej mierze przyczyniła się do tego poważna kontuzja uda, która wykluczyła go z gry na długi okres. Później zaliczył poważny regres. Kolejne urazy sprawiły, że stracił zaufanie następców szkockiego menedżera. Żałuję, że tak szybko z niego zrezygnowano. Brakowało wtedy na skrzydłach nieprzewidywalności, którą wnosił w czasach Fergusona. Damian Domitrz
***
Pewnie wielu piłkarzy w historii miało bardziej spektakularny prime time w swojej karierze. Jednak warto pamiętać, że Luis Almaida da Cunha, czyli po prostu Nani, był bardzo dobrym zawodnikiem. Nigdy nie należał do geniuszy. Gdybym miał przyrównać go do kogoś (poza Ronaldo), wybrałbym Ricardo Quaresmę. Podobna skala talentu, kilka sezonów dobrych, ale jednak pozostawienie uczucia, że mogło coś większego z tego wyjść.
Niemniej jednak Nani podczas pobytu w Manchesterze United zdołał zawiesić kilka medali na swojej szyi:
- Klubowe mistrzostwo świata: 2008
- Premier League: 2007/2008. 2008/2009, 2010/2011, 2012/2013
- Liga Mistrzów: 2008
- Puchar Ligi Angielskiej: 2008/2009
- Tarcza Wspólnoty: 2007, 2008, 2010, 2011.
Niech zatem to świadczy o tym, że Nani byle jakim piłkarzem nie był i wykorzystał swój czas w wielkim klubie na tyle, na ile mu zdrowia wystarczyło.