Prezes GKS-u Jastrzębie: „Awans do ekstraklasy nie jest czymś, co mogłoby nas ograniczać” (WYWIAD)


GKS Jastrzębie jest wśród pięciu klubów 1. ligi, które nie uzyskały licencji na grę w ekstraklasie. W tej sprawie udzielił nam komentarza prezes GKS-u, Dariusz Stanaszek

3 czerwca 2020 Prezes GKS-u Jastrzębie: „Awans do ekstraklasy nie jest czymś, co mogłoby nas ograniczać” (WYWIAD)
Pawel Andrachiewicz / PressFocus

Fakt, że kluby nie otrzymują licencji na grę w wyższej klasie rozgrywkowej, zależy od szeregu różnych czynników. O niekorzystnej decyzji mogą zadecydować problemy finansowe, nieodpowiednia infrastruktura czy po prostu tzw. sprawy papierkowe. Dzisiaj te ostatnie należą do rzadkości, a tym najczęściej popełnianym grzechem jest nieprzystosowanie stadionu pod minimalne wymogi (w skrajnych przypadkach tego stadionu wręcz nie ma). Jeśli chodzi o GKS Jastrzębie, znajduje się on w o tyle specyficznej sytuacji, że walczy o awans do ekstraklasy, ale... nie posiada podgrzewanej murawy. Jak odnosi się do tego (oraz kilku innych kwestii) Dariusz Stanaszek?


Udostępnij na Udostępnij na

Komisja Licencyjna PZPN-u ogłosiła wczoraj, że na tę chwilę praw do gry w ekstraklasie nie ma pięć klubów 1. ligi. Co istotne, trzy z nich biorą udział w aktywnej walce o awans. Chodzi o Radomiaka Radom (odpowiedź klubu ws. braku licencji), Stal Mielec (odpowiedź klubu ws. braku licencji) i GKS Jastrzębie. Każdy z tych podmiotów posiada inny orzech do zgryzienia. W przypadku „Zielonych” sprawa jest najbardziej skomplikowana, ponieważ problemem jest brak odpowiedniego stadionu. Inaczej ma to się do Stali Mielec, która z pewnością licencję uzyska po dołączeniu potrzebnych dokumentów. Gdzieś po środku stoi GKS Jastrzębie, który ma przed sobą tylko jedną przeszkodę.

Po pierwsze, jak zdrowie i nastrój u Pana przed wznowieniem ligi?

U mnie wszystko jak najbardziej w porządku. W klubie zaczęliśmy już pracować i cieszę się, że wszystko powraca do normalności. Najważniejsze jest to, że jesteśmy w stanie rozgrywać mecze.

Dobrze to słyszeć, ale domyślam się, że po południu optymizm trochę zgasł. Jaka była Pana reakcja, kiedy pojawiła się decyzja PZPN-u nieprzyznaniu licencji?

Zawsze staramy się, żeby wszystko było, jak należy zarówno jeśli chodzi o dokumentację, jak i infrastrukturę. Wszystko omawiamy z miastem. Jeżeli chodzi o nasze możliwości, wiedzieliśmy, że w tej chwili szans na tę licencję może nie być, a doszła jeszcze sytuacja z pandemią, więc na wszelkie działania trzeba było poczekać. Prace przygotowawcze ze strony miasta, jeśli chodzi o podgrzewaną murawę, są na takim etapie, że chwilkę to zajmie.

Wobec projektu są konkretne wymagania, a trzeba też wyegzekwować wszystkie pozwolenia, żeby uruchomić procedurę przetargową. Zdawaliśmy sobie sprawę, że z murawą może pojawić się problem, ale ona była już zaplanowana w zeszłym roku. Wtedy została podjęta decyzja, że zostanie zrobiona, żeby ewentualnie przygotować się na wymogi ekstraklasy.

Czyli raczej spodziewał się Pan negatywnej decyzji?

Robiliśmy wszystko, żeby udało się uzyskać licencję już w pierwszym etapie jej przyznawania. Zajmował się tym cały mój zespół i chcieliśmy być jak najlepiej przygotowani w tej kwestii. Zabrakło jednak pełnych harmonogramów ze strony miasta, żeby wszystko wykonać w odpowiednim czasie. Zabrakło konkretnego terminu na dokończenie inwestycji.

A na dzisiaj problemem GKS-u jest tylko podgrzewana murawa czy jest to coś jeszcze?

Reszta to już kosmetyczne kwestie, które jesteśmy w stanie szybko poprawić. Przede wszystkim chodzi o murawę – to jest nasz priorytet.

Rozumiem. I teraz chciałbym spytać o ambicje klubu. Zastanawiam się, czy dla Pana to już jest optymalny moment dla GKS-u Jastrzębie, żeby awansować do ekstraklasy? Nie wierzę, że nie pojawiają się w Pana głowie takie marzenia, ale czy to nie byłoby za wcześnie?

Myślę, że wszystko polega na pracy ludzi, którzy musieliby przygotować klub pod nowe wyzwanie. Awans nie jest czymś, co mogłoby nas ograniczać. Ja tutaj jestem od momentu, gdy GKS był jeszcze w 3. lidze, więc wiem, jakie standardy trzeba było wdrażać, żeby dostosować się do wymogów poszczególnych lig. Dlatego wiem, że jest to wyzwanie, a awans do ekstraklasy jest właśnie takim wyzwaniem, z którym trzeba się zmierzyć. Piłkarze pokazują to na boisku, walczą na nim i myślę, że to byłoby krzywdzące, gdyby zarząd pomyślał, że nie ma sensu podejmować rękawicy. Nie na tym ma to polegać. Wszyscy walczymy i każdy ma marzenia, a ja nie jestem osobą, która te marzenia ogranicza.

Gksjastrzebie.com

W jednym z wywiadów pewien piłkarz GKS-u mówił, że obiecał Pan premię dla zespołu, gdyby awans udało się wywalczyć. Rozumiem, że to prawda (śmiech).

(Śmiech) Tak. Rozmawialiśmy o tym, że osiągnięcie tej skali chcielibyśmy premiować. To jest sport. Myślę, że za awans chłopakom należałaby się nagroda, bo jednak mówimy o wielkim wyczynie, mówimy o ekstraklasie. Muszę przypomnieć, że spora część naszych zawodników jeszcze niedawno grała na poziomie 3. ligi, łącząc grę z pracą w kopalni, co daje temu dodatkowy kontekst.

Powiedział Pan, że w zespole są piłkarze, którzy grali jeszcze na czwartym poziomie rozgrywkowym. Wydaje mi się, że dzięki temu GKS Jastrzębie jest w skali 1. ligi klubem wyjątkowym. Zbudowanym na fundamentach mocno zakorzenionych w niższych ligach. Jest Pan z tego dumny?

Ogromnie to doceniam i muszę tu zwrócić szczególną uwagę na sztab trenerski. Nasza droga przez kolejne awanse uświadamia mi, że właśnie tak to powinno wyglądać. Nasze korzenie dają nam szereg możliwości, a chodzi choćby o spokój w pracy trenera Jarosława Skrobacza. Jest on w stanie wiele rzeczy przeanalizować i podjąć ryzyko, wiedząc, że jako klub nie podejmiemy żadnych gwałtownych ruchów. Nawet jeśli nie wyjdzie raz, drugi, trzeci czy czwarty. Nie ma tak dużej presji i to przypomina trochę zabawę bez większych konsekwencji.

Trener ma od nas tyle czasu i zaufania, ile potrzebuje. Może wymieniać i wstawiać nowe elementy, aż nie znajdzie optymalnych rozwiązań. To mi daje dużą satysfakcję. Co więcej, cieszę się również z faktu, że wielu chłopców jest stąd, z naszego regionu, co wszystko razem daje nam nadzieję, że można w Jastrzębiu stworzyć coś fajnego na przyszłość.

Czyli generalnie zalicza się Pan do tej grupy prezesów, których kibice i media lubią. Tych z rozwagą, bez żyłki do podejmowania gwałtownych decyzji.

Powiem tak… Wcześniej nie byłem związany z piłką i patrzyłem na nią jedynie z boku jako zwykły kibic. Teraz, kiedy jestem już w środku klubu, wiem, że klub trzeba traktować jak firmę. Trzeba moim zdaniem podchodzić do tego w taki sposób, żeby dawać swoim ludziom możliwości. Chodzi np. o szkolenia, żeby zrobić przeskok organizacyjny pracowników czy sztabu trenerskiego. To wszystko jest inwestycją i nie można do niej podchodzić tak, że jak coś nie wypaliło, trzeba dokonywać zmian. Jak coś nie wychodzi po naszej myśli, trzeba znaleźć problem i przeanalizować, co zrobić, żeby dany element lepiej funkcjonował.

Teraz muszę odnieść się do negatywnego scenariusza, w którym GKS nie otrzyma licencji na następny sezon. Zakłada Pan taką opcję? Że się nie uda?

Powiedzmy sobie szczerze: to byłoby krzywdzące. My staramy się tak wszystko przygotować, żeby pokazać, że jesteśmy na dobrej drodze do wypełnienia wymogów. Wiadomo, że to nie jest nasza wina, że rozgrywki wracają dopiero teraz, przez co okres między końcem sezonu a początkiem kolejnego może być krótszy. Zrobimy jednak wszystko, żeby na ewentualny start ekstraklasy lub 1. ligi podgrzewana murawa już była. Robimy ją w takiej technologii, która nie wymaga zdzierania murawy. Trawa będzie tylko nacinana, żeby wprowadzić pod nią przewody.

Do tego cała infrastruktura wokół też będzie wykonywana. Nie są to tak skomplikowane rzeczy, których nie bylibyśmy w stanie zrobić w krótszym okresie. Przypomnę tylko, że przy decyzji o wprowadzeniu podgrzewanej murawy MOSiR zdecydował również, że zadba o system nawadniający. Tak więc nie zajmujemy się tylko jedną rzeczą, ale też będziemy budować kolejne. Chodzi o to, żeby już na przyszłość zwiększyć standardy z myślą o tym, żeby praca choćby dla greenkeepera była mniej uciążliwa.

GKS Jastrzębie
By Maciej300888, CC BY-SA 3.0

A planuje Pan jeszcze inne duże inwestycje? Bo jednak koszt podgrzewanej murawy może być sporym obciążeniem dla budżetu. To poważny wydatek.

Dokładnie, to bardzo poważny wydatek, ale cieszę się, że miasto już podjęło decyzję, żeby się tym zająć. A przecież nie inwestujemy tylko w sam klub, bo mamy jeszcze akademię czy szkołę mistrzostwa sportowego. Zależy nam na tym, żeby promować jak największą liczbę tutejszej młodzieży. O to w tym wszystkim chodzi. Myślę, że to dobra decyzja, że akurat w tym okresie inwestycja w podgrzewaną murawę zostanie przeprowadzona. A co do reszty… Cóż, musimy zobaczyć, jak nasza przyszłość się poukłada. Każdy był i nadal jest zaabsorbowany pandemią, patrząc, jak pewne sytuacje będą rozwijać się na rynku. Stale tego typu kwestie obserwujemy.

Dzisiaj rozgorzała dyskusja o tym, kto  zasłużenie lub niezasłużenie otrzymał licencję. Mowa tutaj szczególnie o klubach ekstraklasy, wśród których największe kontrowersje wzbudza Raków Częstochowa. Pojawiają się pewne nierówności, a mnie interesuje Pana zdanie w trochę innej kwestii. Czy wymogi licencyjne dla beniaminków ekstraklasy są sprawiedliwie zaprojektowane? Bo patrząc choćby na czołowe drużyny 1. ligi, część z nich mogłaby wywalczyć awans na boisku, ale stracić go na papierze.

Tak niestety jest, ale powiedzmy sobie krótko: wszyscy się na to godziliśmy. Wymogi licencyjne są przecież bardzo ważnym aspektem. Nie jestem zwolennikiem sytuacji, w których dajemy komuś ulgi, a nie myślimy o tym, żeby wspólnie poprawiać określone standardy. To musi być widowisko, to musi się sprzedawać… Jeżeli są wymagania, uważam, że wszyscy powinniśmy dążyć do ich spełniania. I co ważne – to powinien być sprawiedliwy proces.

Dziękuję Panu, to wszystko. I oczywiście życzę powodzenia w jutrzejszym meczu!

Właśnie, jutro mamy mecz z Wartą Poznań, naprawdę trudny. Tutaj powiem szczerze, że najbardziej człowiek obawia się właśnie tego pierwszego spotkania. Bez sparingu, bez normalnych przygotowań… Teraz, kiedy spoglądam na starcie Bełchatowa z Sandecją, widzę, że to nie jest poziom, który kluby prezentowały jeszcze przed pandemią. Może być interesująco.

Skarb kibica I ligi: GKS Jastrzębie – baraże byłyby wisienką na torcie

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze