Premiership: Upadek twierdzy New Anfield


Przez 31 spotkań żadna drużyna z Premiership nie potrafiła zdobyć twierdzy New Anfield. Patent na niepokonanych gospodarzy znalazł zespół Martina O'Neilla, który pokonał „The Reds” 3:1 w ostatnim i zarazem najciekawszym spotkaniu trzeciej kolejki Premiership.


Udostępnij na Udostępnij na


Aston Villa koszmarnie rozpoczęła nowy sezon, przegrywając dość niespodziewanie na własnym stadionie z Wigan Athletic 0:1. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby zapomnieć o tej inauguracyjnej porażce, a także zmazać hańbę po poprzednim spotkaniu z „The Reds”. Wtedy zespół Rafy Beniteza ograł na New Anfield Villę aż 5:0. Forma gospodarzy również nie zadowala swoich kibiców. W pierwszej kolejce Premiership Liverpool przegrał 2:0 z Tottenhamem, w drugiej bez problemu odprawił z kwitkiem Stoke City, pakując mu aż cztery bramki. Pojedynek między obiema drużynami okrzyknięto hitem trzeciej kolejki Premiership.

Początek spotkania przebiegał pod dyktandem gospodarzy. „The Reds” od razu chcieli zdobyć pierwszą bramkę, jednak zarówno próby Benayouna, jak i Torresa nie przynosiły skutku. Mimo tak dużej przewagi i sytuacji strzeleckich, to goście objęli pierwsi prowadzenie, W 34. minucie Ashley Young uderzył z rzutu wolnego, jednak piłkę trącił Lucas Leiva, czym kompletnie zmylił Jose Reinę. „The Villans” poszli za ciosem i w końcówce pierwszej połowy Curtis Davies podwyższył wynik spotkania na 0:2. Sporo sprzeciwu przy tej bramce miał Rafa Benitez, który nie był zadowolony z faktu, że Villa zdobyła bramkę w drugiej minucie doliczonego czasu, a sędzia przedłużył pierwszą połowę o 60 sekund.

Na początku drugiej połowy Liverpool za wszelką cenę chciał strzelić bramkę. Próby Stevena Gerrarda i Dirka Kyuta kończyły się na świetnych interwencjach Brada Friedela. Dominacja podopiecznych Rafy Beniteza przyniosła skutek dopiero w 72. minucie spotkania, gdy Fernando Torres wykorzystał podanie Insuy i strzelił bramkę kontaktową. Wynik 1:2 trwał zaledwie dwie minuty, w 76. minucie kapitan zespołu Steven Gerrard sfaulował w polu karnym innego reprezentanta Anglii, Nigela Reo-Cockera. Jedenastkę pewnie wykorzystał Ashley Young i było już 1:3 dla Aston Villi. Taki rezultat mocno rozzłościł piłkarzy Liverpoolu, którzy rzucili się do ataku. Villa kompletnie oddała pole rywalowi, skupiając się na obronie korzystnego wyniku. Swoje okazje mieli Dirk Kuyt i Fernando Torres, jednak nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego w tym meczu Brada Friedela.

Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i Martin O’Neill mógł cieszyć się ze zwycięstwa nad znacznie bardziej utytułowanym Rafą Benitezem. Porażka z „The Villans” zakończyła również wspaniałą passę 31 spotkań bez porażki na własnym stadionie „The Reds”.

Komentarze
~ergonel (gość) - 14 lat temu

Jakoś nie przepadam za Rafą, chociaż Liverpool jest
OK. Aston Villa także w przeszłości miała wspaniałe
lata, szkoda, że nie mają tyle kasy co MC, MU,
Chelsea czy Arsenal!

Odpowiedz
~rad (gość) - 14 lat temu

aston villa wydaje na transfery tyle samo a pewnie i
wicej ci arsenal ale na pewno nie mniej

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze