Premiership: Angielska niedziela


Na niedzielne popołudnie zaplanowano trzy spotkania. Pojedynki zapowiadały się bardzo ciekawie. Obejrzeliśmy grad bramek w derbach Birmingham, a także łatwe zwycięstwo w derbach północno-wschodniej Anglii. Ostatni, niemalże szlagierowy mecz, zakończył się dość zaskakującym wynikiem.


Udostępnij na Udostępnij na


Inaugurujący mecz rozpoczął się o 13:00. Pierwszego gola zobaczyliśmy dopiero na chwilę przed 14. Nic nie wskazywało na szybkie, dobre spotkanie… do jednej bramki. Zdobywca gola, w 42 minucie dośrodkował piłkę w pole karne rywali. Celne podanie Younga wykorzystał Carew, który zdobywając swoją 11 bramkę w sezonie, podwyższył wynik meczu na 2:0. Do przerwy już wynik nie uległ zmianie, ale długo czekać nie trzeba było. Po 8 minutach drugiej części, było już 3:0. Do siatki znów trafił Carew. W tym momencie było już po meczu. Drużyna ze strefy spadkowej nie była wstanie odpowiedzieć na dobrą grę Aston Villi.

Przewaga nie była dla Villans wystarczająca. Dlatego nie ustawali w atakach i chcieli „dobić” rywala. Young ani myślał o oddaniu tytułu „zawodnika meczu”. Podobnie, jak Carew, Anglik trafił po raz drugi. Strata kolejnych bramek nieco drażniła piłkarzy Birmingham. Sielankę gospodarzy zakończył Forssell, który w 67 minucie zdobył honorową bramkę. Radość gości nie trwała długo, bowiem to nie był jeszcze koniec. Wynik ustalił Agbonlahor, strzelając na 5:1.
Tak więc derby Birmingham były bardzo jednostronne, a Aston Villa notuje kolejne kolosalne zwycięstwo i nadal walczy o europejskie puchary.

Znacznie mniej ciekawie było na St James’ Park, gdzie zagościł Sunderland. Zawodnicy Newcastle potrzebowali zaledwie 4 minut, aby wyjść na prowadzenie. Gola po strzale głową zdobył Michael Owen. Również za jego sprawą doszło do rzutu karnego dla „Srok”. Wykonawcą był oczywiście wcześniej wspomniany Anglik. Owen wiele razy już borykał się z kontuzjami. Nie zawsze był w formie, ale nie zapomniał jak zdobywa się gole. Wykorzystał rzut karny i wyprowadził zespół na dwubramkową przewagę. Jak na derby tego rejonu Anglii, mecz nie zachwycił. Był wręcz nudny. Dwa gole na początku i końcu pierwszej połowy przesądziły o końcowym rezultacie.

Jako ostatni zagrali piłkarze Manchesteru City oraz Portsmouth FC. Oba zespoły walczą między sobą o możliwość gry w Pucharze UEFA. Faworytem tego spotkania, była ekipa gości, która prezentowała w ostatnim czasie niezłą formę. Ale czym była by piłka bez niespodzianek i dodatkowych emocji? Pytanie skierował to Vassell w asyście z Petrovem i Benjanim. W szeregach gości odpowiedzieć próbował Utaka, ale jeden nigdy nie będzie lepszy od trzech. Man City – Portsmouth 3:1

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze