Throwback Thursday: Ali Dia – najgłupszy transfer w historii futbolu


20 lat temu Ali Dia postanowił przeprowadzić krótki eksperyment. Jak w minutę dostać angaż w Premier League?

28 lipca 2016 Throwback Thursday: Ali Dia – najgłupszy transfer w historii futbolu
Theymustknow.com

Skauting warty ciężkie miliony, wielomiesięczne obserwacje potencjalnych wzmocnień i szerokie badania rynku transferowego – rzućcie to wszystko w cholerę. 20 lat temu Graeme Souness odebrał telefon. "To ja, George Weah. Słyszałem, że masz problemy kadrowe. Mój kuzyn, Ali Dia, gra w reprezentacji Senegalu i wymiata w PSG. Bierzesz?". Menedżer Southampton nie zastanawiał się długo i wziął. Pal licho, że gawędził nie ze zdobywcą Złotej Piłki, ale z kumplem piłkarza, którego właśnie postanowił zatrudnić. 


Udostępnij na Udostępnij na

Cała historia, skądinąd krótka, brzmi jak żart. Latem 1996 Graeme Souness został nowym menedżerem Southamton. Nie wyglądało to dobrze – pierwszy mecz wygrał dopiero pod koniec września. Wtedy właśnie zespół zdawał się wkroczyć na właściwe tory, nie przegrywając pięciu spotkań z rzędu, ale drużynę dopadła plaga kontuzji. Efekt? W niecałe trzy tygodnie przeskok z wygranej 6:3 z Manchesterem United do porażki 1:7 z Evertonem.

Festiwal paradoksu czas zacząć. Szkocki trener odebrał telefon. Jak mogła wyglądać ta rozmowa już wiecie. Nie dzwonił byle kto – George Weah dostał Złotą Piłkę i nagrodę Piłkarza Roku FIFA za rok 1995. Przed Sounessem wyrósł szereg problemów – jak sprawdzić Dię, jak nakłonić zarząd do ewentualnego transferu? Nie zadał sobie jednak najważniejszego pytania: jak zdobyć numer do Weaha?

Ali Dia? Bambi na lodzie

Dia przyjechał do Southamton ze wspaniałą informacją – właśnie wrócił z meczu swojego kraju, w którym strzelił dwie bramki. Souness nie włączył telegazety, aby sprawdzić wynik, po prostu uwierzył swojemu nowemu podopiecznemu, i dał mu miesięczny kontrakt. Jak mógł go sprawdzić? Dopiero na treningach. Gdyby chociaż mógł odpalić YouTube’a, jak działacze Wisły Kraków…

Już pierwsze piętnaście minut obserwowania tego pana (30-letni gwiazdor z PSG, o którym nikt wcześniej nie słyszał) powinno dać odpowiedź na pytanie „czy jego szukamy?”, ale jakimś cudem Dii udało się przetrwać w zespole. 23 listopada „Święci” podejmowali u siebie Leeds w składzie zdziesiątkowanym do tego stopnia, że dla Senegalczyka znalazło się miejsce na ławce rezerwowych. W 33. minucie Matt Le Tissier doznał kontuzji, a Dia był jedynym napastnikiem w odwodzie.

To był występ, którego nie powstydziłby się pijany Martin Demichelis w swojej możliwie najgorszej dyspozycji. Wyobraźcie sobie, że wchodzicie na boisko w Premier League – wyglądalibyście dokładnie tak samo, jak „legenda” angielskich boisk rodem z Afryki. Wściekły Souness zdjął go z placu gry na pięć minut przed końcem spotkania. Mimo najgorszego meczu, jaki kiedykolwiek został rozegrany przez zawodnika na najwyższym poziomie rozgrywkowym na Wyspach, Dia miał nawet szansę strzelecką. Football, bloody hell.

On wyglądał jak Bambi na lodzie.Matt Le Tissier

Na 53 minutach zakończyła się kariera domniemanego gwiazdora na The Dell. Wszystko szybko wyszło na jaw: Ali Dia oglądał kadrę i PSG wyłącznie w telewizji, jego ostatnim klubem był występujący w siódmej lidze Blyth Spartans, a Souness przez telefon rozmawiał z uniwersyteckim kolegą „piłkarza”. Szkocki menedżer zaliczył wtopę dekady, a jego nos do transferów był jedną z najpoważniejszych przyczyn zwolnienia już po pierwszej kampanii w Southamtpon.

Najpoczytniejsze brytyjskie gazety, włącznie z „The Times”, umieściły byłego napastnika „Świętych” na pierwszym miejscu listy najgorszych graczy Premier League. Ranking z 2007 roku powstawał przed czasami takich asów jak Bebe, ale Ali Dia również dzisiaj miałby olbrzymie szanse na czołowe lokaty. Jedno trzeba mu oddać – na osiąganiu swoich celów znał się jak mało kto. Chcielibyście zagrać w Premier League? Droga wolna, zadzwońcie do Moyesa, może się uda.

Dia w 2001 roku obronił dyplom z ekonomii na Northumbria University w Newcastle. W dziedzinie pieniędzy zapewne nie potrzebował ani korepetycji, ani znanego kuzyna.

W ostatnim odcinku Throwback Thursday wspominałem pierwszą przygodę Paula Pogby w Manchesterze United.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze