Wicemistrz Polski, Wisła Kraków, to kolejny po Ruchu Chorzów i Lechu Poznań rodzimy klub, który inauguruje rozgrywki w europejskich pucharach. Pierwszym rywalem krakowian w walce o Ligę Europejską jest czwarta drużyna ekstraklasy Litwy, FK Szawle. Do przerwy „Biała Gwiazda” remisowała z anonimowym rywalem, jednak w drugiej połowie worek z bramkami się rozwiązał i dzięki golom braci Brożków Wisła wygrała 2:0.
Rzut oka na stadion gości, wsparty charakterystycznym obrazem prezentowanym przez realizatora, przywołał zapewne u wielu kibiców wspomnienia z transmisji spotkań z lat 90. Jak zresztą podkreślali piłkarscy eksperci, Szawle to zespół prezentujący klasę przeciętnego polskiego pierwszoligowca, jeśli chodzi natomiast o potencjał finansowy, plasuje się nawet znacznie niżej. Wiślacy jednak nie mieli zamiaru powtórzyć błędu sprzed roku, kiedy to zlekceważyli tallińską Levadię.
Już od początku meczu wiślacy uzyskali wyraźną przewagę. Mimo iż skład zespołu w porównaniu z poprzednim sezonem został wyraźnie przemeblowany, a forma na tym etapie okresu przygotowawczego jeszcze nie jest najwyższa, krakowianie nie mieli kłopotu z narzuceniem rywalowi swojego stylu gry.
Pierwszą okazję spotkania w 11. minucie spotkania miał Patryk Małecki. Krnąbrny reprezentant Polski, który pojawił się w wyjściowym składzie w miejsce Wojciecha Łobodzińskiego (wskutek nieprofesjonalnego zachowania „Małego” podczas okresu przygotowawczego – piłkarz odmówił gry w sparingu – zagrać miał „Łobo”, jednak rozchorował się dzień przed meczem), nie wykorzystał podania Pawła Brożka, który wykorzystując bierność litewskich obrońców, zagrał piłkę w pole karne. Małecki jednak w sytuacji sam na sam uderzył w bramkarza.
Chwilę później po dośrodkowaniu z prawej strony Litwini byli bliscy strzelenia sobie bramki samobójczej, bramkarz Siergiej Kosow rozminął się z piłką, którą w stronę bramki uderzył jeden z obrońców. Zdołał jednak w porę naprawić swój błąd. Napór Wisły trwał dalej, a w 15. minucie swoją okazję miał Mateusz Kowalski, tworzący w tym meczu wraz z Cleberem parę stoperów.
Pierwszą okazję gospodarze stworzyli dopiero po 20 minutach gry, jednak dobra wymiana piłek z prawej strony boiska i strzał Pilypasa nie stworzyły poważnego zagrożenia pod bramką Jovanicia. Kilka chwil później krakowianie przeprowadzili akcję, która powinna dać prowadzenie: Łukasz Garguła świetnym, prostopadłym podaniem uruchomił Piotra Brożka, ten dokładnie dograł w pole karne do brata, który jednak z trzech metrów nie trafił do niemal pustej bramki!
Sytuacja ta zdecydowanie zdeprymowała wiślaków, którzy do końca pierwszej połowy grali bez przekonania, oddając nieraz inicjatywę gościom. Ci jednak nie wykazali na tyle umiejętności, by stworzyć zagrożenie pod krakowską bramką.
Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków wicemistrzów Polski. W ciągu dwóch minuty wiślacy mieli dwie znakomite okazje do otworzenia wyniku, najpierw po dośrodkowaniu Cikosa Brożek nie zdążył wbić piłki do siatki, chwilę później zaś do pustej bramki, po podaniu właśnie Brożka, nie trafił Boguski. Na usprawiedliwienie można dodać, iż napastnik „Białej Gwiazdy” był rozpędzony, piłka zaś nieprzyjemnie kozłowała.
W 50. minucie ponownie dała o sobie znać o sobie dwójka Brożek – Boguski. Swobodnie rozegrali oni piłkę przed bramką Szawli, jednak były piłkarz PGE GKS-u Bełchatów został powstrzymany przez dobrze dysponowanego Kosova.
W dalszych minutach na boisku nie działo się wiele, próby Wisły nie przynosiły skutku i nie były klarowne. Warte odnotowania wydarzenie miało miejsce w 63. minucie, na boisku pojawił się bowiem Maciej Żurawski, zmieniając bezproduktywnego Małeckiego.
68. minuta to kolejna, ogromna gafa Pawła Brożka. Napastnik bardzo dobrze się przedarł przez litewską defensywę, jednak stojąc sam na sam z Kosovem, posłał piłkę zbyt blisko środka bramki. Gdyby „Broziu” był w formie sprzed roku lub dwóch, taką sytuację wykorzystałby z zamkniętymi oczami. Chwilę później w ślady młodszego kolegi poszedł Żurawski, który w sobie tylko wiadomy sposób nie wykorzystał świetnego dośrodkowania Piotra Brożka.
Kwadrans przed końcem Paweł Brożek zrehabilitował się za wszystkie niewykorzystane sytuacje. Zamiast strzelać gole w stuprocentowych sytuacjach, w kapitalny sposób wykorzystał dobre dogranie Rafała Boguskiego z lewej strony, efektowną piętką trafiając do bramki Kosowa.
Ledwie Szawle wznowiło grę od środka, Wisła wywalczyła rzut rożny, który z kolei na bramkę zamienił drugi z braci Brożków, Piotr, który w świetny sposób wykorzystał dośrodkowanie z narożnika boiska. 2:0 dla Wisły! Worek z golami ewidentnie się rozwiązał.
Na kilka minut przed końcem meczu, rozbitą już drużynę Szawli próbował dobić Paweł Brożek, po podaniu Jirsaka (ponownie z prawej strony boiska), jednak w ostatniej chwili został zablokowany przez obrońcę.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0, Wisła na tle niewymagającego rywala zaprezentowała się nieźle, chociaż przed kolejnymi rundami Ligi Europejskiej niezbędne będzie poprawienie szwankującej (szczególnie w pierwszej odsłonie) skuteczności.
4 drużyna ligi Litewskiej ... porażka żeby tylko 2
: 0 wygrać .. wisła jest beznadziejna. Polska
piłka upadła na samo dno ... kto lepszy sprzedany ,
wraca do polski na emeryturę jak żurawki ,
frankowski , wichniarek , hajto ......... długa
lista pasożytów
To nie chodzi tylko o wynik,ale zagrali fatalnie te
wolne ruchy akcje czasami im się udało zrobić bo
litewski zespół ma młodych,nie doświadczonych
kopaczy.Może i uda się przejść tą rundę ale w
następnej to całkowicie mogą mieć problemy,tak
naprawde to nasz poziom ledwo co przewyższa litewski
poziom piłkarski.
niech wrócą czasy polskiej piłki z lato,bońkiem i
innymi