Nathaniel Clyne do niedawna był pewniakiem w składzie Juergena Kloppa. Niemiecki trener ufał Anglikowi na tyle mocno, że nie szukał dla niego choćby zmiennika. W futbolu wszystko jednak prędko się zmienia. Obecnie Clyne może zapomnieć o komfortowym miejscu w pierwszym składzie, bo na jego pozycji wyrosło dwóch solidnych konkurentów. Sytuacji Anglika nie poprawia również fakt, że jego domniemana kontuzja zbiegła się z wybrykami pozaboiskowymi.
Solidność i nic poza tym
Clyne swoją przygodę z Premier League na dobre rozpoczął w Southampton. Gdy jego forma osiągnęła wysoki poziom, przyszedł czas na transfer do silniejszego klubu. Kierunek z St. Mary’s mógł być tylko jeden – Liverpool.
Na Anfield Clyne’a ściągał jeszcze Brendan Rodgers. Obecny szkoleniowiec Celticu regularnie stawiał na 27-letniego piłkarza, który już wówczas nie miał choćby najmniejszej konkurencji w walce o miejsce w składzie. Sytuacja kadrowa nie uległa zmianie nawet wtedy, gdy do klubu trafił Klopp.
Niemiecki trener – podobnie jak Rodgers – uznał Clyne’a za pewniaka do pierwszego zespołu. Anglik prezentował solidną formę, jednak nigdy nie przeskoczył pewnego poziomu. Braki prawego defensora były widoczne szczególnie w ofensywie, gdzie brakowało mu dryblingu, dobrego dośrodkowania czy umiejętności gry kombinacyjnej.
Końskie zdrowie
Pomimo wielu ograniczeń Clyne wciąż był jednym z najczęściej wykorzystywanych przez Kloppa piłkarzy. Anglik imponował regularnością i zdrowiem, dzięki któremu w pierwszym sezonie Niemca na Anfield rozegrał ponad 50 spotkań.
Sielanka nie trwała jednak wiecznie. Przed sezonem 2017/2018 Clyne doznał tajemniczej kontuzji pleców. Początkowo miała ona wykluczyć go z gry na miesiąc. Później okazało się, że powrót przewidziany jest na nowy rok. Ostatecznie Clyne wrócił do treningów dopiero w marcu.
Zagadkowa kontuzja byłego gracza Southampton wzbudza wiele kontrowersji. W angielskiej prasie pojawiały się informacje, jakoby Clyne został przyłapany z dużą ilością narkotyków. W bulwarówkach nie zabrakło również zdjęć, na których Anglik delektuje się zabronionymi przez klub substancjami.
Niezależnie od prawdziwych powodów nieobecności Clyne’a faktem jest, że zachowanie piłkarza poza boiskiem wzbudza wiele negatywnych konotacji, które z pewnością nie są pozytywne dla wizerunku całego klubu.
Clyne częściowo zastąpiony
Choć początkowo kibice Liverpoolu zamartwiali się brakiem prawego defensora, to obecnie pozycja ta wydaje się dobrze obsadzona. W obliczu powolnego powrotu Clyne’a Klopp ma jeszcze do dyspozycji dwóch obrońców, którzy przed sezonem z pewnością nie liczyli na tyle szans na murawie.
Joe Gomez i Trent Alexander-Arnold – bo o nich mowa – zaskoczyli swoją formą i wspólnie wypełniali lukę po byłym graczu Southampton. Choć obaj zawodnicy dysponują innymi atrybutami, to potrafią odnaleźć się zarówno w zadaniach defensywnych, jak i ofensywnych.
Niezła forma młodych graczy Liverpoolu nie zamydliła jednak oczu Kloppowi, który wciąż z niecierpliwością czeka na powrót Clyne’a. Choć Gomez i Alexander-Arnold sprawiają pozytywne wrażenie, to wciąż są podatni na proste pomyłki, które rzadko przydarzały się 27-letniemu Anglikowi.
Przed Liverpoolem kluczowa faza sezonu, podczas której niezwykle istotne może być doświadczenie. O ile Clyne zdąży wrócić do normalnej dyspozycji, to w niektórych spotkaniach może okazać się lepszym wyborem od młodych i wciąż niedoświadczonych graczy.
Opcja krótkoterminowa
Pomimo tego, iż Klopp podkreśla swoje oczekiwanie wobec Clyne’a, wielu brytyjskich ekspertów jest zdania, że przygoda Anglika z Anfield powoli dobiega końca.
Clyne jest jak koń wyścigowy – biega od bramki do bramki, ale nie możesz od niego oczekiwać czegoś ekstra. Alexander-Arnold już teraz udowadnia, że w przyszłości będzie znacznie lepszym piłkarzem. Jamie Carragher
Słowa legendy Liverpoolu znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zarówno Arnold, jak i Gomez oferują znacznie więcej piłkarskiej jakości, jednak solidność Clyne’a w defensywie jest nadal wartością, której brakuje młodym graczom.
Sytuacji Clyne’a nie poprawiają również pogłoski o jego problemach z używkami. Choć obecnie Klopp regularnie podkreśla w mediach, że Anglik dostanie swoją szansę, to być może po sezonie Niemiec pożegna obrońcę bez większego żalu.
Syzyfowa praca
Clyne wrócił już do treningów, ale do pierwszego składu wciąż mu daleko. Obecnie Anglik grywa z zespołem rezerw i radzi sobie całkiem przyzwoicie. Droga do osiemnastki meczowej wiedzie jednak przez wiele trudnych zakrętów. Clyne będzie musiał pokonać nie tylko własne bariery, ale również młodych i ambitnych konkurentów.
Wytężona praca na treningach zdaje się być jedyną szansą Anglika na uratowanie kariery w Liverpoolu. Na jego nieszczęście – nawet pot, krew i łzy wylewane podczas zajęć mogą nie wystarczyć. Jeśli pogłoski o problemach Clyne’a z narkotykami okażą się prawdziwe, po sezonie Anglik z pewnością opuści Anfield.
Sytuacja byłego gracza Southampton jest nie do pozazdroszczenia. Przed nim wiele trudnych treningów, które tak naprawdę nic mu nie gwarantują. Mówiąc jednak w kontekście Clyne’a, musimy pamiętać, że nie jest on ofiarą wyłącznie kontuzji, lecz prawdopodobnie również własnej głupoty.