Po klęskach polskiej reprezentacji z Portugalią, Szkocją i Chorwacją oraz bardzo słabej jesieni naturalną reakcją na marcowe zgrupowanie jest raczej sceptycyzm. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, który może dodać polskim kibicom wiary w nadejście lepszego jutra. Powołanie do kadry otrzymał Jakub Moder, który regularnie gra ostatnio w Holandii, i to on może sprawić, że w narodzie znowu obudzi się nadzieja. Reprezentacja Polski zmaga się obecnie z naprawdę wieloma problemami, ale w najbliższych meczach będziemy mieli zawodnika, na którego można spojrzeć z nadzieją. Jakub Moder wraca do formy i może być kluczowym piłkarzem dla reprezentacji Polski.
Jesienne mecze w Lidze Narodów nie mogły napawać optymizmem. Kolejne zgrupowania, zamiast rozjaśniać sytuację wokół reprezentacji, mnożyły tylko wątpliwości. Gra nie porywała, w meczach nie było widać pomysłów Michała Probierza, a wszelkie pozytywy wynikały z indywidualnych rajdów Nicoli Zalewskiego. Wahadłowego Interu Mediolan na marcowym zgrupowaniu zabrakło z powodu urazu, więc atmosfera jest tym bardziej niepewna.
Zweryfikowane eksperymenty
Po czerwcowym Euro wydawało się, że drużyna narodowa pod batutą Michała Probierza dopiero rozpoczyna proces formowania się. Czas miał przynieść rozwój, coraz lepszą grę i przede wszystkim lepsze wyniki. Tymczasem jesień boleśnie zweryfikowała owe nadzieje i definitywnie pokazała, że reprezentacja Polski kręci się od kilku lat w kółko. Reprezentacyjną codziennością były problemy z obsadą wahadeł, niepewna defensywa i konieczność eksperymentowania w środku pola.
To właśnie w tym sektorze selekcjoner eksperymentował najwięcej. Powoływani do reprezentacji byli Antoni Kozubal czy Maxi Oyedele. Próbowany był również wariant z Piotrem Zielińskim ustawionym najgłębiej spośród pomocników. Opinia publiczna debatowała również nad możliwością powołań dla Karola Linettego, który od Probierza szansy jeszcze nie otrzymał, oraz Radosława Murawskiego. Pomocnik Lecha Poznań jesienią naprawdę imponował swoją dyspozycją.
Eksperymenty spowodowane były tym, że w każdym kolejnym meczu oczekiwania kibiców i trenera zawodził niegrający w klubie Jakub Moder. Trudno było jesienią polegać na tym piłkarzu, choć Moder miał być przecież nadzieją reprezentacji Polski.
Powrót Mesjasza
Jesienią po Jakubie Moderze było widać, że po prostu nie gra w piłkę. Nie da się wymagać od piłkarza dobrej formy w reprezentacji, jeśli w klubie mecze zazwyczaj ogląda z wysokości trybun. Latem Moder ominął okres przygotowawczy z powodu urazu, nie udało mu się odejść z Brighton ani definitywnie, ani na wypożyczenie, i efektem tego był niemal zupełny brak minut. W Premier League zaliczył epizody w czterech spotkaniach, ale jego łączny czas na boisku można spokojnie liczyć w sekundach. Dołożył do tego jeszcze występy w Pucharze Ligi oraz Pucharze Anglii, ale to wciąż zdecydowanie za mało, by złapać jakikolwiek boiskowy rytm.
A takowy jest bardzo potrzebny na pozycji, na której Jakub Moder jest potrzebny reprezentacji Polski. Od defensywnego pomocnika wymaga się, by był ostoją drużyny, najpewniejszym punktem zarówno w defensywie, jak i przy wyprowadzeniu piłki. Od Modera mogliśmy oczekiwać, że będzie ważnym punktem naszej drużyny narodowej. Jego koszmarna kontuzja więzadeł krzyżowych w kolanie nałożyła się w czasie z początkiem lawiny problemów reprezentacji Polski. Od pogarszającej się atmosfery za kadencji Czesława Michniewicza po fatalne wyniki reprezentacji Fernando Santosa.
Zderzenie z rzeczywistością
A przecież Jakub Moder z orzełkiem na piersi kojarzył się z wygranym meczem barażowym ze Szwecją, golem na Wembley i nadzieją na to, że przez następną dekadę to właśnie wychowanek Lecha Poznań będzie twarzą tej kadry. Wobec tego jesienią do reprezentacji Moder wracał jako swoisty Mesjasz, który ma wyprowadzić drużynę Probierza z mrocznych czasów, które nastały wraz z absencją pomocnika.
Powrót był jednak bardzo brutalny. Jakub Moder nie przypominał w niczym piłkarza, którego obraz przez miesiące nieobecności polscy kibice zdołali sobie wykreować. Był na boisku spóźniony, zbyt niedokładny i zbyt bierny. Między innymi przez niego Polska traciła bramki, a defensywny pomocnik ze zgrupowania na zgrupowanie wyglądał coraz gorzej. W listopadzie można było zwątpić w to, czy Moder jeszcze kiedykolwiek będzie stanowił o sile tej drużyny.
Punkt zwrotny
Niemal cała polska opinia publiczna domagała się, by Jakub Moder w zimowym okienku transferowym zmienił klub. W Brighton nie otrzymywał szans na wykazanie się, nowy szkoleniowiec zupełnie mu nie ufał. Jesienią jasne stało się, że Moder nie będzie Nicolą Zalewskim. Wahadłowy brak minut w Romie był w stanie przekuć na świetną dyspozycję w barwach reprezentacyjnych. Niegrający regularnie Jakub Moder był na murawie zagubiony, nie potrafił dopasować się do dynamicznych boiskowych starć.
Wiary, że były piłkarz Lecha Poznań może stanowić o sile tej kadry, było coraz mniej, ale resztki nadziei podpowiadały kibicom, że marzyć będzie można dopiero, gdy Moder znajdzie nową przystań. Reprezentacja Polski nie może już dłużej być organizacją charytatywną – grać muszą najlepsi, a jesienią forma pomocnika do takiego grona go na pewno nie predestynowała. W styczniu polscy fani mogli odetchnąć z ulgą. Pomocnik nie przespał okienka transferowego, nie chciał zostać w Brighton do lata w oczekiwaniu na lepsze oferty. 20 stycznia 2025 roku Jakub Moder został ogłoszony piłkarzem holenderskiego Feyenoordu Rotterdam.
Kilka tygodni temu pisałem reportaż o początkach Modera w tym mieście, który można przeczytać TUTAJ. W Rotterdamie, mieście pełnym sprzeczności, w Feyenoordzie, klubie pełnym kłopotów kadrowych, Jakub Moder miał odnaleźć spokój. Minął miesiąc i możemy z pełnym przekonaniem stwierdzić, że na zgrupowanie reprezentacji Polski znowu przyjechał piłkarz, któremu można powierzyć rolę lidera środka pola, jak i całej reprezentacji Polski. To były dla niego bardzo udane tygodnie.
Jakub Moder wraca na pierwszy plan
Niemal z marszu stał się liderem zespołu, który wyeliminował AC Milan z Ligi Mistrzów. Nie miał problemu z tym, by po tak długim czasie bez regularnej gry wejść do drużyny z ambicjami i brać ciężar gry na siebie. Feyenoord zmaga się z wyjątkowo licznym gronem piłkarzy kontuzjowanych. Moder nie miał czasu, by spokojnie dostosować się do zespołu. Od razu musiał wejść na bardzo wysokie obroty.
W Eredivisie debiutował w meczu z Ajaxem Amsterdam, który jest w Rotterdamie klubem absolutnie znienawidzonym. Dwa tygodnie później debiutował w Lidze Mistrzów, grając z AC Milan. To on rozegrał na De Kuip świetne spotkanie i dał swojemu zespołowi piękny awans. W kolejnej rundzie wziął na siebie odpowiedzialność i wykorzystał wywalczony przez siebie rzut karny, strzelając tym samym swoją pierwszą bramkę w Lidze Mistrzów. Symboliczny powrót do piłkarskiego świata żywych.
Musiał brać na siebie odpowiedzialność, bo towarzyszyli mu nastolatkowie z kilkoma występami na poziomie seniorskim. Bardzo często był jednym z niewielu piłkarzy w całym zespole, który grał na swojej pozycji. W chaosie, do którego trafił, odnalazł się perfekcyjnie i odzyskał spokój, którego nie potrafił odnaleźć od czasu zerwania więzadeł krzyżowych w 2022 roku.
Trudno się więc dziwić, że nowy trener Modera – Robin van Persie – nie szczędził Polakowi pochwał. – To coś naprawdę wyjątkowego, bo był tak długo wyłączony z gry. Moder zaprzecza wszelkim futbolowym prawom. To prawie niemożliwe, by po tak długiej przerwie z miejsca grać tak inteligentnie i na tak wysokiej intensywności. Te słowa znaczą naprawdę bardzo wiele. Moder przez ostatnie pół roku nie mógł czuć zaufania od trenera klubowego. Teraz legenda futbolu Robin van Persie wyraźnie mówi, że chce na nim budować swój zespół.
Probierz musi uwolnić potencjał Modera
Pomocnik odżył w Rotterdamie. Grając w Feyenoordzie, wrócił do świata żywych i pokazał, że wciąż jest bardzo dobrym piłkarzem. Odbił więc piłeczkę, którą jesienią rzucił mu Michał Probierz. Selekcjoner powoływał pomocnika mimo braku gry. Pokazywał, że wciąż w Jakuba Modera wierzy, chciał dać mu szansę na pokazanie się i poczucie, że reprezentacja nie jest dla niego zamknięta. Moder zrobił to, co do niego należało. Zmienił klub i wrócił do formy. Teraz Probierz musi go zacząć wykorzystywać, bo reprezentacja Polski potrzebuje w środku pola kogoś takiego jak Jakub Moder.
Pomocnik Feyenoordu w reprezentacji raczej będzie opcją na pozycję defensywnego pomocnika. Moder w dobrej dyspozycji jest piłkarzem, który potrafi doskonale napędzać akcje i uwalniać swoich kolegów na wahadłach lub wyżej ustawionych pomocników. W Feyenoordzie grywa zarówno jako najgłębiej ustawiony piłkarz w linii środkowej, który pomaga raczej w rozpoczynaniu ataków, pełni również funkcję zabezpieczenia. Nie jest to jednak piłkarz jednowymiarowy. W zależności od sytuacji grywa również jako wyżej ustawiony piłkarz, który współpracuje ze skrzydłowymi i częściej zapuszcza się w pole karne. Wydaje się też, że w takiej roli będzie widział go w klubie Robin van Persie.
Jakub Moder has had a great start to life at Feyenoord, including helping them to a 1-0 win over AC Milan in the Champions League this evening and receiving brilliant reviews from their fans.
Genuinely delighted for him. Think his moved has worked well for everyone 👏 pic.twitter.com/s3SlVdQfKa
— Mike (@MikeKing14_) February 12, 2025
Dla reprezentacji Polski tak uniwersalny pomocnik to opcja niemal idealna. Michał Probierz powinien znaleźć na niego pomysł. Jesienią nasza drużyna narodowa nie potrafiła znaleźć spokoju w środku pola. Za dużo było w tej drużynie chaosu. Jakub Moder w Rotterdamie w chaosie odnalazł się doskonale, więc możemy mieć nadzieję na to, że eliminacje do mundialu w 2026 roku będą miały twarz Jakuba Modera.
Promyk nadziei
Marcowe zgrupowanie kibice reprezentacji Polski przywitali raczej z pesymizmem. Nieobecni z powodu urazów są Piotr Zieliński i Nicola Zalewski. Akurat ta dwójka spisywała się jesienią naprawdę nieźle. Problemy z regularną grą w nowym klubie ma Kacper Urbański, który w poprzednim roku stał się największą nadzieją na rozruszanie ofensywy naszej drużyny narodowej. Reprezentacja Polski ma naprawdę masę problemów. Niewiadome na niemal każdej pozycji, wyniki meczów w 2024 roku były bardzo słabe, a styl również nie przekonywał.
Reprezentacja Polski od kilkunastu miesięcy konsekwentnie traci zaufanie kibiców. Niewiele osób czeka na mecze kadry z ekscytacją. Nie można tego w żaden sposób porównywać do atmosfery, która panowała wokół reprezentacji jeszcze kilka lat temu. Polska drużyna narodowa kojarzy się z nieskończonymi dyskusjami i dywagacjami nad tym, co jest problemem, co można poprawić i czy Kamil Glik powinien otrzymać powołanie.
Wszyscy wierzą, że Jakub Moder nareszcie odpali w kadrze 🔥⚽️ pic.twitter.com/w9NT3smn5c
— TVP SPORT (@sport_tvppl) March 18, 2025
W tej aurze powszechnego zwątpienia i defetyzmu to Jakub Moder wydaje się piłkarzem, który może rozpocząć rozwiewanie wątpliwości wokół reprezentacji. W Rotterdamie zaczął wprowadzać spokój do drugiej linii Feyenoordu. Teraz może to zrobić w zespole Michała Probierza. Reprezentacja Polski bardzo tego potrzebuje.