Sensacyjny lider kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Nie licząc wpadki w Olsztynie, Flota Świnoujście zdobyła komplet punktów. Jednak najważniejsze mecze dopiero przed nią, a pierwszy z arcyważnych pojedynków zaplanowany jest na ten weekend. Podczas gdy wicelider z Bydgoszczy zmierzy się z raczej łatwym przeciwnikiem, zawodników Ryszarda Kłuska czeka bardzo trudny rywal. Do Świnoujścia zawita Cracovia.
Jeśli spojrzymy jedynie na wyniki, zdecydowanym faworytem nadchodzącej konfrontacji będą zawodnicy znad Morza Bałtyckiego. Gdyby ktoś na początku sezonu powiedział graczom Floty, że po dwunastu kolejkach zajmować będą pierwsze miejsce w tabeli, odniósłszy jedenaście zwycięstw, pewnie kazaliby mu popukać się w czoło. Tymczasem niemożliwe stało się faktem, lecz jak powszechnie wiadomo, każda seria, dobra czy zła, kiedyś musi się skończyć. Dotyczy to również i Floty, a o jej pokonanie w nadchodzącej kolejce postara się nie byle kto. Na stadion przy ulicy Matejki zawita bardzo prestiżowy przeciwnik – Cracovia Kraków. Pierwsi mistrzowie Polski po opuszczeniu piłkarskiej elity nie ukrywają ambicji szybkiego do niej powrotu. Piłkarze Wojciecha Stawowego z meczu na mecz radzą sobie coraz lepiej i mimo kilku wpadek wciąż liczą się w walce o awans do ekstraklasy. Może nie idzie im tak rewelacyjnie jak ich najbliższym przeciwnikiem, lecz z pewnością dysponują większym potencjałem piłkarskim. Poza tym, w przeciwieństwie do graczy znad Bałtyku, w tym sezonie pokazali już, że potrafią wygrywać z najlepszymi. W poprzedniej kolejce na własnym boisku rozprawili się z największym faworytem do gry wśród elity w przyszłym sezonie, bydgoskim Zawiszą. Dodatkową motywacją dla krakowian do dobrej gry będzie chęć wzięcia na Flocie rewanżu za niedawny mecz w ramach Pucharu Polski. Na stadionie w Świnoujściu padł remis 2:2, lecz w konkursie rzutów karnych lepsi okazali się zawodnicy z północnej części kraju. Nie ulega wątpliwości, że Cracovia ma po swojej stronie argumenty pozwalające jej myśleć o pokonaniu lidera. Czy jednak to nastąpi, przekonamy się w niedzielę.
Jeszcze w trakcie zmagań lidera z czwartą drużyną tabeli do rywalizacji przystąpi prowadzący w grupie pościgowej Zawisza. Ekipa z kujawsko-pomorskiego, w przeciwieństwie do wcześniej wspomnianych drużyn, nie ma trudnego przeciwnika. Rywalem podopiecznych Jurija Szatałowa będzie Kolejarz Stróże. Wskazanie zdecydowanego faworyta tego starcia wielkich problemów nie sprawia. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wydają się przemawiać ze zespołem z Bydgoszczy. „Zeta” nie tylko dysponuje zdecydowanie większym potencjałem piłkarskim od swojego najbliższego przeciwnika, lecz ma również szczególną motywację, by osiągnąć dobry rezultat. Po pierwsze, przejawia chęć odbudowania morale zespołu po niedawnych wpadkach, za jakie należy uznać kolejne remisy z Dolcanem, ŁKS-em, Bogdanką oraz ostatnią porażkę z Cracovią. Po drugie, jeśli „Rycerze Pomorza” rzeczywiście chcą w przyszłym sezonie rywalizować wśród szesnastu najlepszych polskich drużyn piłkarskich, muszą zacząć odpierać ataki ze strony Termaliki i Cracovii, które z ogromną chęcią zajęłyby miejsce „Niebiesko-czarnych” w czubie tabeli I ligi. Kolejarz nie powinien stanowić na ich drodze większej przeszkody. Zawodnikom ze Stróż, delikatnie mówiąc, nie idzie. W ciągu ostatnich pięciu spotkań wygrali tylko raz, a jedynym zespołem, który udało im się pokonać, jest słabiutki ŁKS. Pokonani zostali za to kolejno przez Wartę, Cracovią, Bogdanką i Olimpią. Wydaje się, że zwycięstwo Zawiszy nie podlega żadnej wątpliwości. A jak będzie w rzeczywistości?
W pozostałych starciach zmierzą się: Stomil z Miedzią, Bogdanka z Termalicą, Katowice z Okocimskim, Dolcan z Tychami, ŁKS z Sandecją i Warta z Polonią.