Po dniach przeznaczonych na mecze drużyn narodowych piłkarze wrócili do swoich klubów, by walczyć o kolejne trofea. Na inaugurację 4. kolejki ligi portugalskiej mistrz kraju, FC Porto, mierzył się z Vitorią Setubal.
Po odejściu Andre Villasa-Boasa wydawało się, że FC Porto zatraciło swój magiczny, skuteczny styl. Podopieczni Vitora Perreiry mimo że wygrywali z rywalami, to sposób, w jaki to czynili, pozostawiał wiele do życzenia. Kibice martwili się, że ich ukochany zespół z trudem będzie walczył o obronę mistrzowskiego tytułu.
Tymczasem z tygodnia na tydzień praca nowego opiekuna „Smoków” zaczęła przynosić efekty. Najlepszym tego dowodem jest piątkowy mecz z Vitorią Setubal. Gospodarze prezentowali się bardzo dobrze, a dynamiczną grą przypominali zespół prowadzony przez obecnego trenera Chelsea Londyn. FC Porto wielokrotnie doprowadzało do groźnych sytuacji, jednak brakowało mu skuteczności. Niestety dla kibiców, w pierwszej części spotkania bramek nie zobaczyliśmy.
Po zmianie stron w dalszym ciągu przeważali gospodarze. W 53. minucie wprowadzony wcześniej Joao Moutinho wykorzystał fantastyczne podanie i dał swojej drużynie prowadzenie. Utrata bramki podziałała na rywala mobilizująco. Piłkarze z Setubal zaczęli atakować, zapominając o obronie. W 75. minucie składną akcję na bramkę zamienił, skuteczny w ostatnim czasie, James Rodriguez. Wiadomo było, że FC Porto zakończy to spotkanie z trzema punktami. Gdy wydawało się, że mecz na Estadio do Dragao zakończy się wynikiem 2:0, bramkarza rywali pokonał Belluschi.
