Pora sjesty: Valencio, dokąd właściwie zmierzasz?


"Nietoperze" zaliczyły falstart

19 września 2018 Pora sjesty: Valencio, dokąd właściwie zmierzasz?

Jeszcze nie tak dawno zastanawiano się, jak daleko zajdzie ekipa Marcelino Torala w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Pojawiały się nawet deklaracje, że celem jest finał. Jednak dziś kluczowe jest, czy Valencia jest już gotowa na sukces. Piłkarze źle zaczęli rozgrywki, czeka ich wiele meczów z niezwykle wymagającymi rywalami, a co więcej, rozpoczynają grę na trzech frontach. Dzisiejsze spotkanie z Juventusem zainauguruje arcytrudną kampanię.


Udostępnij na Udostępnij na

Zawód na podwórku krajowym

Po doprawdy udanym sezonie 2017/2018 Valencia znów wskoczyła do elitarnego grona najlepszych zespołów w Hiszpanii, plasując się tuż obok „Królewskich”, „Dumy Katalonii”, jak i „Rojiblancos”. Oczekiwania były ogromne. „Nietoperze” zainaugurowały rozgrywki La Liga w dobrym stylu, remisując w hitowym starciu z Atletico. Niestety później było już tylko gorzej…

Zaczęło się od dosyć niespodziewanej porażki z Espanyolem. Katalończycy sprawili niemałą niespodziankę i wygrali owe spotkanie dwoma bramkami przewagi. Czwarty zespół ubiegłych rozgrywek fatalnie spisał się też z Levante, ponieważ tylko zremisował mimo faktu, że jego rywal grał w osłabieniu. Kolejnym potknięciem był epizod z Realem Betis, który powoli zaczyna przejmować inicjatywę w Sevilli. W Walencji nie zobaczyliśmy goli, a strzałów było dużo, bo 23. Pamiętajmy, że gracze Torali nie grali jeszcze z Realem czy Barceloną, a kłopoty, i to spore, mają już teraz, na samym początku zmagań. Siedemnaste miejsce w tabeli nie satysfakcjonuje nikogo, niemniej nic nie wskazuje na to, że będzie lepiej, ponieważ „Los Che” czekają starcia z coraz to bardziej wymagającymi przeciwnikami.

Walka na trzech frontach nie jest łatwa

My na dwa fronty wojny prowadzić nie możemy – powiedział pewnego razu do swoich żołnierzy marszałek Józef Piłsudski. Walencjanie będą prowadzić walkę już nie na dwóch, a na trzech frontach, jako że oprócz hiszpańskiej ekstraklasy dochodzą przecież jeszcze Liga Mistrzów i krajowy puchar. Wydaje się, że to UEFA Champions League jest najważniejsza dla działaczy „Nietoperzy”, ale nie można stawiać wszystkiego na jedną kartę, zwłaszcza że rozgrywki te bywają nieprzewidywalne.

Juventus, Manchester United i Young Boys – w tej grupie po prostu nie ma słabych drużyn. Co prawda już teraz do grona faworytów do awansu do fazy pucharowej zalicza się głównie „Juve” i „Czerwone Diabły”, niemniej jest także Young Boys, czyli aktualny mistrz kraju, który nie chce tylko figurować w owym gronie. Bukmacherzy typują Valencię do zajęcia trzeciego miejsca premiowanego grą w Lidze Europy i to wydaje się wielce prawdopodobne. Czy tak będzie? Okaże się wkrótce.

Kto zawodzi?

Klub z Półwyspu Iberyjskiego przeznaczył w ubiegłym okienku transferowym sporo pieniędzy na nowe wzmocnienia. Wielkie nadzieje pokładano przede wszystkim w dwóch graczach. Michy Batshuayi i Goncalo Guedes, bo o nich mowa, to bez wątpienia niezwykle ważne ogniwa w całym kolektywie. A przecież spektakularnych transferów było więcej! Kondogbia, Gameiro, Diakhaby, Murillo, Piccini, Wass… Jeżeli jest ktoś, kogo należy szczególnie wyróżnić spośród tego grona, to jest to nie kto inny jak ten przedostatni.

Włoski pomocnik drybling opanował do perfekcji. Może wydawać się to irracjonalne, ale piłkarz „Nietoperzy” wygląda w akcji niczym sam Leo Messi. O ile nie udało mu się jeszcze strzelić bramki czy też zanotować kluczowego podania, o tyle kiedyś w końcu odpali i pokaże swoje umiejętności, których bezapelacyjnie mu nie brakuje.

Za to jeśli chodzi o kogoś, kto najbardziej zawodzi, jest nim Michy Batshuayi. Belg w poprzednim sezonie był bardzo skuteczny w barwach Borussii Dortmund, aczkolwiek jest jedno ale. Napastnik był niewidoczny w spotkaniach z wymagającymi ekipami. Jak na razie na boiskach hiszpańskiej La Liga zobaczył zaledwie żółty kartonik za niesportowe zachowanie. Miejmy nadzieję, że to szybko się zmieni, ponieważ jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania jedenastki.

Właściwy człowiek na właściwym miejscu?

Sporą estymą może się cieszyć Marcelino Toral. W szatni uznawany jest za wielki autorytet i każdy liczy się z jego zdaniem. To właśnie Toral poprowadził Valencię do wymarzonej czwartej lokaty w lidze premiowanej grą w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Teraz jest odpowiedni czas na to, by udowodnił swoją wartość. W świecie futbolu nie jest rozpoznawalny tak jak jego koledzy po fachu (Simeone, Valverde, Lopetegui), jednakże to szybko powinno się zmienić.

Co teraz?

Jak wspomniałem wcześniej, przed „Nietoperzami” niezwykle trudne miesiące. Już dziś grają z mistrzem Włoch, Juventusem Turyn. Następnie rywalem będzie Villarreal, później zaś Celta Vigo, Real Sociedad i… starcie z Manchesterem United! Jeśli ktoś myśli, że to już koniec, to jest w błędzie, bo 7 października na Mestalla gospodarze podejmą FC Barcelona, czyli aktualnego lidera ligi, który pewnie zmierza po kolejne tytuły na krajowym podwórku.

Trzeba sobie jasno powiedzieć – w przypadku kolejnych porażek piłkarze „Los Che” mogą się już nie podnieść i popaść w większy kryzys. Co prawda to dopiero początek sezonu, ale to właśnie teraz zawodnicy nie są przemęczeni i powinni pokazać to, na co ich stać. Teraz pozostaje tylko w to wierzyć.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze